To już jest kryzys
W meczu 8. kolejki La Ligi Real Madryt przegrał na wyjeździe z Espanyolem 1:2. Jedyną bramkę dla Realu zdobył Karim Benzema.
Fot. Getty Images
Real Madryt po raz trzeci z rzędu nie zdołał odnieść zwycięstwa. Można już mówić o kryzysie, zwłaszcza przez to, co podopieczni Carlo Ancelottiego wyczyniają w defensywie. Niestety z przodu nie było wiele lepiej. Wróciły grzechy, które znamy aż za dobrze. Brak koncentracji w obronie, brak realnej odpowiedzi na pomysł przeciwnika i brak pomysłu w ataku. Gdy do tego doliczymy dobrą dyspozycję przeciwnika, przepis na porażkę był gotowy.
Wszystko zaczęło się całkiem niewinnie, ale w 17. minucie długie posiadanie piłki Espanyolu skończyło się rajdem Embarby i strzałem popularnego RDT. Być może trudno znaleźć głównego winnego straty gola na 0:1, ale na pewno i Alaba, i Militão, i Lucas mogli zachować się dużo lepiej. Jeden nie zdążył, drugi nie asekurował, trzeci nie pokrył.
Po tym golu gra Królewskich niestety się nie zmieniła. W dalszym ciągu były problemy z tworzeniem sytuacji i niemal każdy zawodnik pierwszej i drugiej linii rozgrywał słabe zawody. Kroos i Modrić byli nie do poznania, proste błędy zdarzały się także Valverde czy Benzemie, a Camavinga od momentu otrzymania żółtej kartki musiał grać na pół gwizdka. W przerwie Ancelotti dokonał zmiany, zdjął właśnie zagrozonego Camavingę i wprowadził Rodrygo. To może zmieniło rozpiskę taktyczną, ale nie odmieniło wrażeń artystycznych.
Kwadrans po wznowieniu gry wydarzyło się coś, co bardzo trudno zrozumieć. Faul-widmo Viníciusa i rzut wolny rozegrany ze środka pola skończył się skompromitowaniem Nacho przez Aleixa Vidala i trafieniem na 2:0 dla gospodarzy. Stoper Królewskich dał się minąć jak dziecko, ale brak jakiejkolwiek asekuracji i autostrada dla pomocnika Espanyolu wiele mówiła o tym spotkaniu. Zawodnicy Realu znów zapomnieli o tym, że nawet gdy chcą gonić wynik, nie mogą zapominać o defensywie.
Przez całą drugą połowę Real miał przewagę, ale kompletnie nie mógł tego wykorzystać. W ataku mylili się niemal wszyscy, a impuls w postaci fantastycznej akcji i trafieniu Benzemy nie wystarczył, by pójść za ciosem. Trudno zremisować mecz, gdy w ostatniej akcji polegasz na dośrodkowaniu Lucasa, a gdy Courtois wbiega w pole karne rywala, rozgrywasz na krótko i dośrodkowujesz do Militão, którego pod bramką rywala najwyraźniej hamuje duch Varane'a…
RCD Espanyol – Real Madryt 2:1 (1:0)
1:0 De Tomás 17' (asysta: Embarba)
2:0 Aleix Vidal 60' (asysta: Bare)
2:1 Benzema 71' (asysta: Jović)
Espanyol: Diego López; Óscar Gil (82' Vilà), Sergi Gómez, Cabrera, Pedrosa; Bare, Darder (82' David López), Melendo (58' Morlanes); Aleix Vidal (64' Nico), Embarba (64' Wu Lei), De Tomás.
Real Madryt: Courtois; Lucas, Militão, Alaba, Nacho; Camavinga (46' Rodrygo), Modrić (62' Jović), Kroos (62' Casemiro), Valverde; Vinícius (72' Hazard), Benzema.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze