Advertisement
Menu
/ elpais.es

Z gwizdów na angielski

Lato zabrało Realowi Madryt parę podstawowych stoperów, w obliczu czego Carlo Ancelotti zadzwonił nawet do swojego dawnego znajomego, Davida Luiza. Tak przynajmniej twierdzą brazylijskie media. Podobne doniesienia dość wyraźnie pokazują to, jaka pustka pozostała po Ramosie i Varanie.

Foto: Z gwizdów na angielski
Fot. Getty Images

Królewscy przez lata zależeli na boisku od Sergio Ramosa. Były kapitan był niczym wojownik i zarazem pasterz prowadzący stado owiec. Wystarczył jeden ruch ręką, by cała formacja obronna zaczynała dusić rywala. Pojedynczy krzyk był w stanie dodać kolegom odwagi w newralgicznych momentach. Zwłaszcza przy pustych trybunach można było dokładniej zwrócić uwagę na to, jakiej wagi graczem był dla drużyny Sergio. Jego głos oraz gwizdy odbijały się echem od pustych krzesełek. 

Gwizdy stanowiły uniwersalny język zwłaszcza dla tych, którzy nie do końca zdążyli opanować język hiszpański. Wśród nich był z całą pewnością Ferland Mendy. Proste dźwięki wydawane przez kapitana niwelowały jednak wszelkie bariery w porozumieniu, gdy Varane akurat nie miał czasu, by robić za tłumacza. Dziś jednak nie ma w Madrycie ani Ramosa, ani Rafy, a Ancelottiego przed sprowadzeniem Davida Luiza powstrzymały tylko kwestie paszportowe. 

Tak oto włoski szkoleniowiec musiał skonstruować oś defensywy, mając do dyspozycji Militão, Nacho, Vallejo oraz innego starego znajomego, Davida Alabę. Austriak pracował z Ancelottim w latach 2016-2018 i był drugim najczęściej używanym przez Carlo graczem Bayernu. W Sezonie 2016/17 rozegrał 3799 minut, a przed nim znajdował się jedynie Robert Lewandowski (4201 minut). Źródła bliskie trenerowi twierdzą, że Carletto od zawsze doceniał zdolności przywódcze Alaby. 

29-latek pod wodzą Ancelottiego niemal zawsze grywał jednak jako lewy obrońca. Wejście w buty Ramosa, który spędził w stolicy Hiszpanii 16 lat, stanowiło więc bardzo wymagające zadanie. David od samego początku emanował jednak energią. Środek obrony Królewskich przeszedł zaś z gwizdów na angielski. Alaba wciąż bowiem jest na etapie uczenia się hiszpańskiego. Choć sam zawodnik twierdzi, że jest już w stanie porozumiewać się w kastylijskiej mowie bez większych problemów, w tunelu na Estadio Mestalla można było usłyszeć jeszcze „Let's go! One step up!”. Jego ostatnim okrzykiem bojowym było już jednak hiszpańskie „¡Vamos!”.

Wspomniany przed chwilą w angielszczyźnie krok do przodu jest jedną z obsesji Ancelottiego. Carlo na konferencji przed meczem z Villarrealem podkreślił zresztą wagę tego zabiegu w celu poprawy balansu defensywnego. – Linię obrony ustawiasz zależnie od pressingu i miejsca piłki w akcji rywala. Jeśli naciskamy na rozegranie rywala, linia obrony może wyjść wyżej i Alaba jest w tym dobry, w graniu w wysokiej obronie. Jednak jeśli nie masz pressingu na piłkę, to trudno mieć wysoką linię, bo to ryzyko. Bez pressingu musimy bronić w nisko ustawionej obronie. Nad tym pracujemy. Chcielibyśmy grać obroną na linii środkowej, ale nie zawsze jest to możliwe – tłumaczył 62-latek. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!