Gorączka przedwyborcza
Wypowiadają się dwaj kandydaci
Na łamach Radio Marca coraz częściej dochodzi do wypowiedzi kandydatów na prezydenta Realu Madryt. Dziś słówko do słuchaczy wymówili Antonio Martínez Laredo i Ramón Calderón.
Martínez Laredo mówi, że wciąż nie dostał odpowiedzi na list od obecnego prezydenta, Luisa Gómeza Montejano. Kandydat parenaście dni temu szumnie wypowiadał się o faktycznym stanie klubowego budżetu. W tym celu wysłał do władz klubu list z prośbą o udostępnienie informacji nt. klubowej kasy, a w rzeczywistości chodziło o to, czy klub ma długi, czy nie.
W programie radiowym Radio Marca "Pelotas Fuera" pan Martínez Laredo stwierdził, że jest gotów wstrzymać wybory pozywając klub do sądu w tej sprawie i, jak sam zapewnia, "nie przestanie, póki nie dopnie swego i nie dostanie informacji o budżecie". - Nie chcę tego robić, ale dopóki nie dowiem się jak duże jest zadłużenie klubu, nie stawię się jako kandydat na wyborach - powiedział Martínez Laredo.
Sam zwraca uwagę na to, co robi on sam, jako kandydat i jako socio. Wyróżnia się przez to, że zależy mu na poznaniu stanu klubowego konta. Sam zapewnia, że jego osoba dysponuje 470 milionami euro, potrzebnymi do zaprezentowania swojej kandydatury w wyborach na prezydenta klubu z Madrytu. - Władze klubu mają jakiś interes w tym, żebyśmy my, kibice, nie poznali wyciągu z kasy klubu. Chcę doprowadzić tę sprawę do końca i myślę, że przez to wybory mogą się jeszcze opóźnić - zagroził kandydat (?).
Z kolei Ramón Calderón w tej samej audycji radiowej stwierdził, że nie jest człowiekiem Florentino. Mało tego powiedział, że minęły czasy prezydentów wielonarodowych i bardzo przedsiębiorczych, jak Florentino Pérez właśnie. Calderón wyraził również obawę, że zarząd (wciąż będący tym samym, z którym do Madrytu przybył FP) będzie forsował kandydaturę, którą poprze sam Flore.
Calderón ocenił również działania Martíneza Laredo, który sprawę klubowego budżetu chce oddać do sądu, gdyż do tej pory nikt nie udzielił mu informacji nt. stanu klubowej kasy, a list do prezydenta w tej sprawie wysłał 12 maja. Calderón szanuje pomysł jego oponenta, choć sam przyznał, że "wydaje mu się dziwne, żeby komuś z zewnątrz nie zgadzały się klubowe rachunki". Jednak jeśli Martínez Laredo chce, jak każdy obywatel, zgłosić sprawę do sądu, ma pełną wolność i prawo do zamienienia słowa w czyn.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze