Real Madryt w finale Superpucharu
Koszykarze Realu Madryt po wyrównanym pojedynku pokonali Tenerife i awansowali do finału Superpucharu Endesa. Zmierzą się tam z Barceloną, która dosyć łatwo uporała się z Valencią.
Fot. własne
Real Madryt pokonał Tenerife w półfinale Superpucharu Endesa. Królewscy w finale zmierzą się z Barceloną. Starcie z gospodarzami było bardzo wymagające dla podopiecznych Pabla Laso. Kanaryjczycy znajdowali się na prowadzeniu przez większość meczu. Blancos lepiej zaprezentowali się w ostatniej kwarcie i dzięki temu przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Debiuty w barwach Blancos zaliczyli Williams-Goss, Hanga, Heurtel oraz Yabusele. Każdy z nich sporo dołożył do końcowego zwycięstwa. Negatywną wiadomością jest natomiast kontuzja Rudy’ego, który z powodu problemów z kolanem musiał opuścić parkiet.
Pablo Laso postawił na wyjściową piątkę, w której znalazło się aż czterech Francuzów: Causeur, Heurtel, Yabusele i Poirier. Skład uzupełnił Węgier, Ádám Hanga. Spotkanie od razu było rozgrywane w bardzo wysokim tempie. Początkowo oba zespoły zdobywały punkty w równym tempie. Gospodarzom dopisywała skuteczność z każdej odległości. Świetnie spisywali się Sulejmanović, Guerra czy Fitipaldo. Bardzo dobra drużynowa gra pozwoliła Kanaryjczykom zbudować przewagę w pierwszej kwarcie. Pomógł w tym brak skuteczności Realu Madryt w rzutach z dystansu. Po 10 minutach Królewscy przegrywali 14:21.
W drugiej kwarcie poprawiła się gra w defensywie Realu Madryt, ale nie zmieniła się skuteczność rzutów z dystansu. W trakcie całej połowy Blancos nie trafili żadnej z piętnastu prób. W ten sposób trudno było gonić wynik. Tenerife prowadziło nawet dziesięcioma punktami, lecz Królewscy zdołali trochę zmniejszyć dystans przed zejściem do szatni. Działo się to w dużej mierze dzięki Heurtelowi. Gospodarze jednak mają w swoich szeregach Huertasa, który sprawiał madrytczykom dużo problemów. W połowie spotkania Tenerife prowadziło 37:31.
Po zmianie stron dalej Realowi Madryt brakowało skuteczności, chociaż w końcu Hanga przełamał niemoc, trafiając za trzy punkty. Bilans 1/22 w pierwszych trzech kwartach prezentuje się jednak fatalnie. Na szczęście gospodarze również mieli swoje problemy. Częściej zaczęły przytrafiać im się straty, a do tego ich ofensywa nie potrafiła się tak łatwo przebijać przez obronę Blancos. W ostatnich sekundach trzeciej kwarty spudłował Yabusele i Blancos odrobili tylko punkt w tej części gry. Tenerife prowadziło 53:48.
Czwarta kwarta w końcu przyniosła poprawę ze strony Realu Madryt. Znakomite minuty rozgrywali Nigel Williams-Goss oraz Fabien Causeur. Amerykanin w dobrym stylu zadebiutował w Realu Madryt. Tenerife starało się utrzymać w grze dzięki Huertasowi, któremu wychodziło wiele, ale w kluczowym momencie został zatrzymany blokiem przez Tavaresa. Królewscy od momentu odzyskania prowadzenia nie oddali go ani na moment. Blancos przez faule stracili Poirier oraz Tavaresa, ale w walkę pod koszem zaangażował się Yabusele, który został najlepszym graczem tego meczu. W tym wyrównanym pojedynku Real Madryt lepiej rozegrał ostatnią kwartę i to wystarczyło do wywalczenia awansu do finału, który zaplanowano na godzinę 18:30 w niedzielę.
70 – Tenerife (21+16+16+17): Fitipaldo (3), Sastre (2), Sulejmanović (11), Guerra (8), Doornekamp (3), Huertas (13), Salin (6), Rodríguez (0), Szermadini (21), Witjer (3).
72 – Real Madryt (14+17+17+24): Causeur (13), Heurtel (8), Hanga (8), Poirier (6), Yabusele (15), Williams-Goss (12), Rudy (2), Tavares (4), Llull (2), Taylor (2).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze