„Dalej śmiejcie się z Viníciusa”
„Przed niektórymi młodymi zawodnikami z naszej ligi rozkłada się czerwony dywan. Viníciusa jednak wrzuca się do wybiegu dla lwów”, pisze Jesús Sánchez, dziennikarz Marki z ponad 24-letnim stażem, który w swoim najnowszym tekście podejmuje temat krytyki Brazylijczyka, który jest jednym z najlepszych zawodników Królewskich na starcie tego sezonu.
Fot. Getty Images
Całkiem możliwe, że dziś, kiedy serca madridismo żyją tym, czy w mediach społecznościowych pojawi się (lub nie) komunikat o transferze Mbappé (przy całym stresie, który temu towarzyszy, oraz ogromnemu rozczarowaniu, które wywołałoby ewentualne fiasko), nie poświęca się zbyt wiele uwagi na ostateczny, kto wie, czy nie definitywny, wybuch talentu Viníciusa, prawdopodobnie najlepszego zawodnika Realu Madryt na początku tego sezonu.
O Viníciusie powiedziano już chyba wszystko i nie były to raczej komplementy. U brazylijskiego napastnika trzeba przede wszystkim docenić to, że będąc tak młodym (21 lat), był w stanie oprzeć się tym atakom. O ile w stosunku do większości młodych chłopaków zwykło zachowywać się cierpliwość (Pedri, Rodrigo, João Félix czy Ansu), to w przypadku Viniego, który nigdy nie powiedział złego słowa czy nie był bohaterem skandalu, używa się młotka. Dla jednych czerwony dywan, dla niego wybieg dla lwów.
Co gorsze, powstał jakiś nurt nieuzasadnionej pogardy, irytującej wręcz krytyki, coś na zasadzie inkwizycyjnego procesu, by osądzić go być może z powodu ceny transferu, dlatego że gra w Realu, z powodu pokładanych nadziei czy bramek po rykoszetach. Przecież on był gryziony (dosłownie) nawet w Segunda B.
Joaquín, który jest bardzo zabawny, śmiał się, kiedy rozgrzewał się za boczną linią, ponieważ wiedział, że Vinícius dużo biega, ale gola z tego nie będzie. Piqué, który również jest bardzo zabawnym piłkarzem, nawet położył się na boku w ostatnim meczu rozgrywanym na Bernabéu, bo Vini też miał nie strzelić.
Reprezentant Brazylii, obiekt drwin w trakcie wieczornych spotkań towarzyskich, główny bohater niedorzecznych memów, które nie mają do przekazania czegoś szczególnie wyniosłego do społeczeństwa, pod batutą Ancelottiego jest jakby bardziej natchniony i ułożony. Minął dryblingiem to, co było nie do zniesienia. I to w takim stylu, że być może z czasem największym żartem będą jego dzisiejsi krytycy.
Vini, który jest zawodnikiem ciągle uczącym się, może i nas czegoś nauczyć: swojego mentalnego podejścia do ogromnej krytyki. U Ancelottiego, czyli trenera, który nikogo nie skreśla, odpalił, ponieważ wytrzymał. Wyszedł z tego całego szamba w jednym kawałku. W tej lidze nie mamy zbyt wielu zawodników o takim profilu. Jego umiejętność dryblingu i nieszablonowe myślenie jest czymś niezwykłym. Nieczęsto będziemy świadkami akcji takich, jakie pokazał Vini na Villamarín. Jeśli dołoży do tego odpowiednią liczbę bramek (po trzech kolejkach ma trzy), to być może będziemy mieli w zespole zawodnika ze światowego topu.
I wtedy skończy się śmieszkowanie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze