Advertisement
Menu
/ marca.com

„Można walczyć z klubami państwowymi i w tej walce nie zginąć”

Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w swoim najnowszym artykule wyśmiewa tych, którzy szydzili z Realu Madryt.

Foto: „Można walczyć z klubami państwowymi i w tej walce nie zginąć”
Fot. Getty Images

We wtorkowy wieczór dowiedzieliśmy się, że Real Madryt złożył pierwszą ofertę PSG za Kyliana Mbappé w wysokości 160 milionów euro. Za jednym zamachem Królewscy wyłożyli na stół dwie rzeczy. Po pierwsze potwierdzili, że „Operacja Mbappé” nie była wymysłem dziennikarzy sportowych, by latem wypełniać okładki i minuty w radiu czy telewizji. Po drugie, rzekomo pewny argument kilku analityków i ekspertów zawalił się jak domek z kart. Całe lato przecież szumnie zapewniali, że Los Blancos nie sprowadzą Kyliana w żaden sposób, ponieważ nie mają 150, 180 czy 200 milionów, które będą żądali w Paryżu. Rzeczywistość znów ich zweryfikowała. „Cóż, wychodzi na to, że mieli je, spoko. I to podczas budowy nowego Bernabéu. Ku**a mać”. 

Niezniechęceni zaatakowali ponownie. I to z kontry. „Ok, fajnie, mają siano. Ale taki wydatek jest zbyt duży. Płacenie 180 milionów za zawodnika, któremu za rok wygasa kontrakt i którego możesz sprowadzić za darmo za cztery miesiące to nonsens. Marnotrawstwo”. Po kilku miesiącach chełpienia się, że stan finansów Realu Madryt nie pozwala na to, by w tym samym czasie przebudowywać stadion i sprowadzić supergwiazdę, trzeba być bezczelnym, by mieć odwagę powiedzieć Florentino Pérezowi i José Ángelowi Sánchezowi, ile muszą zapłacić, czy jak daleko mogą się posunąć. Dają lekcję ekonomii prezesowi ACS i najlepszemu dyrektorowi sportowemu na świecie po wzorowym zarządzaniu, jaki wykazali się w najbardziej krytycznym etapie w historii futbolu. I to za jednym zamachem. Na pewno można być bardziej bezczelnym, ale w sumie nie za bardzo wiem jak.  

Na cztery dni przed zamknięciem okienka transferowego to Real Madryt zadecyduje, jak daleko chce się posunąć w otwartych negocjacjach z PSG. Być może stwierdzi, że zapłaci te 220 milionów, których żądają teraz w Paryżu. A być może się postawi. Jednak to jest już decyzja, która należy tylko do Realu Madryt. Kluczowe w tym wszystkim nie jest to, czy zapłaci, czy nie, ale to, że może zapłacić. Czy Mbappé przyjdzie do ligi hiszpańskiej 30 sierpnia, czy 1 lipca, to sprawa drugorzędna, ponieważ teraz już nawet w Paryżu wszyscy wiedzą, że Kylian skończy w Realu Madryt. Najważniejsza jest wiadomość, jaką Real wysyła piłkarskiemu światu: można rywalizować z „państwowymi” klubami i w tej walce nie zginąć. Przy rygorystycznym zarządzaniu można postawić się nieskończonym zasobom pieniężnym z ropy czy gazu i jednocześnie nie upaść, nie pozostawiać na skraju bankructwa tak historycznego klubu jak Barcelona, która jest utopiona w ponad miliardowym długu. 

Sprowadzenie Mbappé nie jest już nierealnym marzeniem. Ani połączenie go w przyszłym roku z Hålandem. 

Chociaż może i to też jest „wymysłem” Realu. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!