Przyczyny i skutki powiększającego się dystansu
Pod koniec 2014 roku 15-letni Martin Ødegaard odwiedził Valdebebas i poznał zespół, który przed chwilą zdobył 10. Puchar Europy dla Realu Madryt. Ten klub miał być idealnym miejscem dla kogoś, kogo uważano za cudowne dziecko europejskiej piłki.
Fot. Getty Images
Królewscy za Norwega, który zdążył objechać wszystkie najlepsze ośrodki treningowe kontynentu, zapłacili trzy miliony euro. Młodego zawodnika przekonało obcowanie z triumfatorami Ligi Mistrzów oraz bycie trenowanym przez swojego idola, Zidane'a. Tak oto rozpoczął się trwający sześć lat proces dojrzewania. W tym czasie Ødegaard grywał na wypożyczeniach w Vitesse, Heerenveen, Realu Sociedad i Arsenalu. Etap ten dobiegnie jednak końca nie w Madrycie, lecz w Londynie. Pozostaje bowiem czekać jedynie na oficjalne potwierdzenie definitywnego transferu 22-latka do drużyny Kanonierów. Na konto Realu wpłynie około 40 milionów euro.
Rok temu nikt nie przewidywałby podobnego scenariusza. Finał tej historii odpowiada jednak temu, co działo się w ciągu minionych 12 miesięcy. Sprzedaż Martina sprawia, że każda ze stron jest zadowolona. Z drugiej strony jednak w stolicy Hiszpanii można wyczuć pewną aurę niedosytu i rozczarowania. Królewscy każde kolejne wypożyczenie pomocnika traktowali niczym stopniowe rozpakowywanie sztabki złota. Cel przez cały czas był jasny: oszlifowany Ødegaard ma w końcu wskoczyć do pierwszego składu Realu Madryt. W Castilli uczył się od Zidane'a (choć nie zawsze ich relacje były najlepsze), siedem lat temu zadebiutował zaś u Ancelottiego, zmieniając samego Cristiano Ronaldo. Potem szlify zbierał w Holandii i San Sebastián. Latem zeszłego roku w planie zaczęły się jednak pojawiać luki.
Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów z City Zidane poprosił działaczy o przyspieszenie powrotu Norwega. Początkowo miał on spędzić w Realu Sociedad jeszcze rok, ale francuski szkoleniowiec się uparł. Wszyscy wiemy, jak wyglądało to dalej. Ødegaard rozpoczął zeszły sezon w pierwszym składzie, by szybko z niego wypaść. Nie oszczędzały go także kontuzje. Kryzys w pierwszej części sezonu sprawił natomiast, że trener wolał oprzeć się na sprawdzonym tercecie CKM.
Wiara w siebie Martina została podkopana. Sam piłkarz zaś daleki był od zachowywania cierpliwości, jaką wykazywał się choćby Fede Valverde. Stawiany w klubie za przykład Urugwajczyk walczył o swoje, podczas gdy Ødegaard wolał zimą udać się na kolejne wypożyczenie. Zgoda klubu na takie rozwiązanie była powodem różnicy zdań na linii klub-trener. Zidane mimo wszystko uważał bowiem młodego rozgrywającego za kluczowe ogniwo drużyny w przyszłości. Po przybyciu Carlo Ancelottiego sprawę postanowiono rozpatrzyć jednak od zera.
W trakcie okresu przygotowawczego dystans między Ødegaardem i Realem Madryt jedynie się powiększał. Sztab szkoleniowy nie był z niego zadowolony. Zdaniem trenerów Martinowi brakowało entuzjazmu i chęci, jakie widać było u innych młodych graczy. Wymowne były słowa Ancelottiego, który w zeszły piątek publicznie stwierdził, że na pozycję Martina jest w zespole ośmiu zawodników. W Madrycie nikt nie potrafił zauważyć w nim tego piłkarza, jakim był w Realu Sociedad.
Z jednej strony Ødegaard był gotów stawić jeszcze raz czoła wyzwaniu, z drugiej cały czas w głowie miał to, co działo się za Zidane'a. Jednocześnie miał też świadomość, że w Premier League przyjęliby go z otwartymi rękami. Choć w końcowej fazie poprzedniego sezonu daleko mu było do dobrej formy, Mikel Arteta od maja i tak namawiał działaczy na transfer definitywny. Hiszpan niezmiennie był zdania, że 22-latek stanowi brakujące ogniwo ofensywy Arsenalu. Tym samym Martin postara odrodzić się na dobre w stolicy Wielkiej Brytanii, w zespole, który po raz pierwszy od 25 lat nie zagra w europejskich pucharach. Tam jednak ma być gwiazdą.
Real Madryt natomiast sprzedaje pierwszego zawodnika, będącego elementem planu stawiania na najbardziej utalentowanych graczy młodego pokolenia. W zespole pozostali Valverde, Vinicius i Rodrygo, a Reinier, Kubo i Brahim przebywają jedynie na wypożyczeniach. Królewscy pozostawili sobie w przypadku Ødegaarda prawo nieskrępowanego monitorowania jego sytuacji, ale nie zawarto żadnej klauzuli odkupu za okresloną kwotę. Do kasy klubu wpłyną zaś pieniądze, które wydatnie pomogą w niwelowaniu skutków zarazy i być może umożliwią ruszenie jeszcze w tych dwóch ostatnich tygodniach okienka po wiadomo kogo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze