Capello: Ronaldo ważył 95 kilogramów i nie chciał schudnąć
Fabio Capello na przestrzeni swojej trenerskiej kariery miał okazję prowadzić takie kluby jak Real Madryt, AC Milan czy Juventus. Na Santiago Bernabéu spędził w sumie dwa pełne sezony (1996/97 i 2006/07), za każdym razem zdobywając mistrzostwo Hiszpanii. W wywiadzie dla magazynu Libero wrócił wspomnieniami do wydarzeń z tamtych lat.
Fot. własne
Ile razy próbował pan pozyskać Messiego?
Raz. To był chyba 2005 rok. Graliśmy z Juventusem mecz towarzyski na Camp Nou. To był Gamper. Nie wiem, czy miał wtedy 17 czy 18 lat. Nie pamiętam zbyt dobrze. Na boisku było wielu utalentowanych zawodników, a to właśnie w tym chłopaku zobaczyłem coś niezwykłego. W przerwie podszedłem do Rijkaarda i powiedziałem mu, żeby mi go wypożyczył na rok. Osobiście z nim na ten temat rozmawiałem. Wiem, że mieli wtedy problem, gdyż Leo zajmował miejsce zawodnika spoza Unii Europejskiej i chciałem to wykorzystać, aby zabrać go do Turynu. Rijkaard jednak stanowczo mi odpowiedział: „Chcemy jak najszybciej nadać mu hiszpańskie obywatelstwo. Nie wypuścimy Messiego”.
Po raz pierwszy do Realu Madryt przechodził pan z imponującym CV – cztery mistrzostwa Włoch i jedna Liga Mistrzów w ciągu pięciu lat. Musiał się pan wówczas zmierzyć z Barçą Ronaldo. Jak to wyglądało?
Real Madryt miał za sobą trzy lata bez trofeum. Musieliśmy coś wygrać i ostatecznie zdobyliśmy mistrzostwo Hiszpanii. Przeprowadziliśmy naprawdę wielkie transfery – Šuker, Mijatović, Seedorf, Roberto Carlos czy Panucci. Pracowaliśmy również ze szkółką i Víctor wywalczył sobie wówczas u nas miejsce w pierwszym składzie. To był świetny piłkarz. Wielka niespodzianka.
Tamten Real Madryt był bardziej kompletnym zespołem niż pański pierwszy Milan?
To były dwie wielkie drużyny, ale Milan był bardziej zwarty, zjednoczony. Mieliśmy niesamowitą linię defensywną i to właśnie na niej wszystko budowaliśmy. Real Madryt miał świetny środek pola i dobrą ofensywę, ale to Włosi mieli wówczas te automatyzmy, które chcieliśmy przenieść do Hiszpanii.
Jest pan zdania, że to właśnie pan wylał fundamenty pod Ligę Mistrzów zdobytą przez Heynckesa?
Pod La Séptimę. Bez wątpienia. Ale odeszliśmy rok przed tym sukcesem, ponieważ po wygraniu La Ligi zadzwonił do mnie osobiście Berlusconi. Nie mogłem mu odmówić. To on dał mi tę pierwszą szansę w roli trenera. Utrzymywaliśmy ze sobą świetne relacje.
Chciał pan zabrać ze sobą Redondo?
Oczywiście. To był nieprawdopodobny piłkarz, który idealnie wpasowałby się do tamtego Milanu z 1997 roku.
A jak wyglądały pańskie relacje z ówczesnym prezesem Realu Madryt, Lorenzo Sanzem?
Były pełne szacunku. Sugerował mi czasami, abym wystawiał jego syna w pierwszym składzie. Ale to normalne – jesteśmy ojcami i wiemy, jak to jest. Fernando Sanz był dobrym chłopakiem. Wychowanym i kulturalnym.
Pański drugi etap w Realu Madryt miał miejsce dokładnie dziesięć lat później. Barcelona Rijkaarda i Ronaldinho miała wówczas za sobą triumf w Lidze Mistrzów. To był dziwny i wycieńczający sezon. Wygrał pan walkę z Barçą, ale i tak ostatecznie został pan pożegnany. Jak pan to ocenia?
Znów wygraliśmy La Ligę. To był bardzo ważny triumf, ponieważ Barça miała za sobą dublet. Nie było łatwo. Zawsze powtarzam, jak ważne i trudne jest wdrażanie pewnych automatyzmów w defensywie. Na to trzeba czasu.
Po zaledwie kilku miesiącach postanowił się pan pozbyć Ronaldo...
Ważył 95 kilogramów i nie chciał się zdecydować na żadne poświęcenie. Gdy wygrywał mundial w Korei i Japonii, to ważył 84 kilogramy. Nie chciał jednak schudnąć. Powiedziałem mu wówczas, aby odszedł. Rozmawiamy tu o fenomenie, najlepszym piłkarzu, z jakim kiedykolwiek miałem okazję pracować, ale nie chciał się wysilać.
W tamtym czasie miał również pewne problemy z Roberto Carlosem i Beckhamem, prawda?
Nic z tych rzeczy. Z Roberto Carlosem zawsze miałem perfekcyjne relacje. Jeśli zaś chodzi o Davida Beckhama, to sam stawałem w jego obronie i tłumaczyłem go przed dyrekcją. Chociaż na pierwszy rzut oka mogło się wydawać inaczej, to był to naprawdę przykładny profesjonalista. Chodziło o to, że w styczniu podpisał wstępne porozumienie z Galaxy, co bardzo zdenerwowało klub. Calderón powiedział mi, abym go nie wystawiał, ponieważ wykazał się brakiem szacunku wobec zespołu. Kilka razy podkreślał, że nie można tak postępować względem Realu Madryt. Jednak on chciał grać, a ja ostatecznie przekonałem dyrekcję, aby zmieniła swoje zdanie. Mówiłem, że jeśli chcemy zdobyć mistrzostwo, to potrzebujemy Beckhama.
W tamtym sezonie miał pan również okazję ponownie spotkać się z Cassano. Od zawsze łączyły was relacje oparte na miłości i nienawiści.
Tak. Tak samo było w Romie. Gdy wracałem do Hiszpanii, to on już tutaj grał od poprzedniego sezonu. Nasze relacje były specyficzne. I nic więcej nie powiem.
Pracował pan również z Raúlem. Widzi pan w nim materiał na trenera?
Może być wielkim trenerem. Jest pilny, poważny, zawsze odpowiednio przygotowany. Jako piłkarz był nieprawdopodobny. Jego osobowość i siła mentalna zdecydowanie odbiegały od przyjętych norm.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze