Nowe realia Benzemy

Napastnik wreszcie może czuć się w pewien sposób wyzwolony, ponieważ w ataku ma obok siebie Mbappé i Griezmanna. Jego zadanie nie polega już jedynie na gorączkowym zasypywaniu dziury po Cristiano Ronaldo. W zeszłym sezonie 33-latek strzelił dla Realu Madryt 30 goli, podtrzymując tym samym swoją średnią po odejściu Portugalczyka. Dość powiedzieć, że za nim najlepszymi strzelcami byli Casemiro i Asensio, czyli jedyny napastnik, który poza Karimem mógł pochwalić się choćby minimalną regularnością. Obaj do siatki trafiali po siedem razy. Reszta atakujących ograniczyła się do odegrania marginalnej roli. Vinicius skończył sezon z sześcioma golami, Hazard z czterema, Rodrygo z dwoma i Mariano z jednym. W styczniu na wypożyczenie z pustym przebiegiem odszedł zaś Jović. 

W reprezentacji Francji odpowiedzialność jest bardziej rozmyta, by nie powiedzieć wprost, że od Benzemy nikt tak naprawdę nie wymaga przede wszystkim wykańczania akcji. Mbappé w minionym sezonie zdobył dla PSG 42 bramki i to on jest głównym killerem mistrzów świata. Griezmann mimo krytyki w Barcelonie strzelił koniec końców 20 goli. Nie trzeba wspominać, że w Realu Madryt nikt poza Karimem nawet nie zbliżył się do podobnej liczby. 

W razie nagłej potrzeby Deschamps ma też odpowiednie środki na ławce rezerwowych. Ben Yedder w sezonie 2020/21 zanotował 22 trafienia, Giroud uzbierał ich natomiast 11. Paradoksalnie jednak Francuzi jak na razie na Euro nie słyną z zabójczej ofensywy. Trójkolorowi strzelili zaledwie dwa gole, przy czym jeden padł po niefortunnej interwencji Hummelsa. We Francji skuteczność budzi niepokój do tego stopnia, że powoli pojawiają się pierwsze głosy zwątpienia, również wokół Benzemy. Selekcjoner wziął jednak Karima w obronę, by zdjąć z niego nieco presji. Presji, która jednak spoczywa na nim i tak w znacznie mniejszym stopniu niż w klubie.