Tebas: Mówienie, że młodzi nie oglądają już piłki, jest cool
Javier Tebas udzielił wywiadu El Confidencial. Przedstawiamy fragment rozmowy z prezesem La Ligi dotyczący Superligi.
Fot. Getty Images
Otwórzmy temat Superligi. Źródła ze Szwajcarii mówią nam, że Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości zajmie od 8 do 14 miesięcy rozpatrzenie sprawy monopolu UEFA i przyszłości projektu Realu Madryt, Barcelony i Juventusu. UEFA przekazała, że wpisze te kluby do Ligi Mistrzów w oczekiwaniu na to orzeczenie. Jakie ma pan odczucia?
Brakuje informacji. Te trzy kluby otrzymały w sądzie gospodarczym w Madrycie środek tymczasowy i UEFA musi sprawdzić, jaki jest dokładnie jego cel. Zobaczymy też, czy dobrze sformułowano wniosek do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, bo ja mam swoje wątpliwości. Przyznaję tym klubom rację, że są tematy zarządcze, które należy poprawić w UEFA i FIFA, ale te federacje nie miały monopolu. Monopol miały kluby Superligi, które stworzyły poważną strukturę w europejskim przemyśle piłkarskim. Zobaczymy... Widzimy, co dzieje się w Anglii, gdzie sam rząd wypowiedział się, że kluby grające w Superlidze nie będą mogły grać w Premier League. Będzie bardzo trudno, by Superliga powstała bez Anglików.
Pan powiedział o ochronie La Ligi przed Superligą. O czym pan myśli?
Odnoszę się do tego, że mamy dekret-prawo, dzięki któremu sprzedajmy prawa audiowizualne wspólnie i on określa podział pieniędzy. W podziale określa się, ze 25% dzielone jest zgodnie z zasługami klubów dla wzrostu wartości tych praw. Dlatego jeśli Superliga oznacza zmniejszenie wartości, to w tej części ci pracujący nad stworzeniem tych rozgrywek, nie mają prawa do otrzymania tych pieniędzy. Ma to sens, że jeśli pracujesz nad zmniejszeniem wartości praw, to nie otrzymujesz ich części.
Co powie pan ludziom, którzy uznają wpisanie buntowników do Ligi Mistrzów za ich zwycięstwo?
Nie wiem, czy to jest formalne wpisanie do rozgrywek, bo nie za bardzo w tym siedzę ani mnie to nie interesuje. Uszanujemy każdą decyzję UEFA. Jeśli ich wpisano, szanuję to. Ludzie powinni jednak znać rzeczywistość. Do Ligi Mistrzów klub wpisuje się na podstawie własnej woli. Gdy zostajesz mistrzem czy jesteś w pierwszej czwórce, masz prawo wejścia do tych rozgrywek. W Hiszpanii prawo nakazuje rywalizowanie o miejsce w strukturze ligowej.
Mówi się, że Superliga byłaby zdolna do tworzenia 4 miliardów euro przychodów rocznie. To sprawia, że zmienia pan zdanie?
Cóż, podano wiele liczb [śmiech]. Jeśli miałyby to być 4 miliardy, to podział, o jakim mówił prezes Realu Madryt, który opowiadał, że podaruje pieniądze reszcie futbolu i uratuje nas od ruiny jak jakaś fundacja charytatywna, nie trafia do mnie. Mieli dać każdemu 350 milionów euro, a miało to być 15 ekip. Jeśli to pomnożymy, nie skleja się to. Reszta dostałaby do podziału 50-60 milionów? Nigdy nie podano realnych liczb. Są wyróżniające się fakty jak ten, że Amazon, DAZN czy Sky nie kupiłyby tego projektu i by go nie wsparły. Nie chodzi o strach przed karami, a o to, że te platformy wiedzą, że to nie byłoby rentowne. To nie jest dobry biznes. Powiedzieli też, że to nie był atak na ligi krajowe. Rozmawiałem z jednym z dyrektorów generalnych hiszpańskich klubów Superligi i powiedziałem mu, że w takim razie my, prezesi La Ligi, Premier League, Bundesligi, Serie A i Ligue 1, musimy być bardzo głupi. Wszyscy uważamy, że to krzywdzi ligi, ale dla niego tak nie było.
Pan dysponuje różnymi statystykami. Co uważa pan o analizach związku młodych z futbolem?
Że wszystko, co się mówi, jest cool. W środę występowałem na zgromadzeniu ligi meksykańskiej i miałem rozmowę z ich prezesem. Przekazał mi statystyki, które chciałem wysłać prezesowi Realu Madryt i Agnelliemu, żeby poznało je więcej osób. Ich wzrost w ostatnich 5 latach w sferze cyfrowej to ponad 30%. Nie konsumuje się treści w ten sam sposób, bo widownia jest młodsza i musi płacić, ale ta publiczność konsumuje dużo więcej treści. W Hiszpanii procent oglądalności futbolu między 16. a 24. rokiem życia jest taki sam, jak między 24. a 35. Podkreślam, bardzo cool jest mówienie, że młodzi nie oglądają już piłki, ale to nie jest prawda. Stworzyliśmy na Twitchu kanał La Liga Promises dla osób w wieku od 12. do 22. roku życia i statystyki były wspaniałe, lepsze niż w tradycyjnej telewizji. To pokazuje ci, że futbol ogląda się na innych ekranach, w inny sposób i że wcale nie przestaje się go oglądać. Dlatego trzeba dużo pracować nad środowiskami cyfrowymi, by dawać konsumentowi to, czego potrzebuje. Sześć lat temu wydawało się, że e-sport nas wszystkich zabije, a futbol już był martwy. Powstały w telewizji kanały e-sportowe i musieli je zdejmować. To prawda, że ich areny cały czas się zapełniają i że mamy ogromną niszę z ludźmi konsumującymi e-sport, ale oglądanie sportu na żywo między prawdziwymi ludźmi to coś historycznego i to się nie zmieni.
Zaczniecie sprzedawać prawa do ostatnich 10 minut meczów?
NBA to robi, ale bez wielkich sukcesów. Wszystko trzeba robić w oparciu o dane. Trzeba zobaczyć, ile meczów koszykarskich rozstrzyga się w ostatniej minucie. W futbolu tego nie ma. Na pewno statystycznie w koszykówce dużo więcej spotkań rozstrzyga się w tych ostatnich minutach. Testy NBA mają więcej sensu. W mojej opinii wydarzenie sportowe to kumulacja emocji przez cały czas jego trwania. To prawda, że końcówka może być bardziej napięta, gdy prowadzisz 1:0, a rywal atakuje, ale jeśli prowadzisz 4:0, nie ma to znaczenia, nikt nie obejrzy tych 10 minut. To wynalazki, które są bardzo cool.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze