Incydent, który sprawił, że zaczęto postrzegać Lucasa inaczej
Hiszpan był jednym z najbardziej niedocenianych piłkarzy w drużynie, ale po pewnym czasie zaczęto patrzeć na niego w inny sposób, co zaowocowało podpisaniem nowego kontraktu z Realem.
Fot. Getty Images
Przypadkowy wypadek na siłowni sprawił, że wszyscy zaczęli patrzeć na Lucasa Vázqueza w inny sposób. Stało się to w listopadzie 2019 roku, kiedy piłkarzowi upadł ciężar i uderzył w czubek dużego palca lewej stopy. Konsekwencją było złamanie paliczka. Przydarzyło mu się to z powodu jego nadmiernej gorliwości, aby pozostać w formie, zachować idealną sylwetkę i być przygotowanym na to, kiedy nadejdzie jedna z tych okazji, żeby zbierać niezbędne minuty.
Lucas Vázquez pozostał sam z ciężarem. Nie w walce o piłkę lub nie z powodu złego ruchu na boisku, który mógłby spowodować przeciążenie i problemy mięśniowe. Kiedy pojawiła się wiadomość o jego kontuzji, wywołała zdziwienie i w Madrycie zaczęli oglądać innego Lucasa. „On jest jednym z tych, którym najbardziej zależy i pracuje najwięcej. Czasami tak bywa”, mówiono w Valdebebas.
Hiszpan nabawił się urazu na siłowni, ponieważ chciał zrobić coś więcej, niż tylko powinien. To samo stało się w minionym sezonie, kiedy poszedł na zwarcie w walce o piłkę z Busquetsem. Wślizg się nie udał i skończył z kontuzją, która wykluczyła go z gry w końcówce sezonu. Do tego czasu był jednym z najczęściej występujących piłkarzy w kadrze, a jego strata okazała się bolesna. Mógł schować nogę i nie ryzykować, gdy jego przyszłość wisiała na włosku. Jednak tego nie zrobił, a przez to naderwał więzadła krzyżowe w lewym kolanie. Było to pożegnanie z sezonem i ewentualnym udziałem w Mistrzostwach Europy.
Od 2019 roku klub pamiętał jednak doskonale, że Lucas jest piłkarzem, który zawsze daje z siebie maksimum i w Klasyku tylko to potwierdził. Hiszpan nie kalkuluje, a po prostu robi wszystko dla dobra zespołu, by wykorzystać zaoferowaną mu szansę. W Madrycie zrozumieli też, że nie jest byle graczem, którego powinno się pozbyć, a trzeba zrobić dla niego coś więcej. Mowa w końcu o piłkarzu, który jest altruistą i postawił na szali swoje dalsze losy.
Przez cały ten czas wkład Lucasa Vázqueza był coraz bardziej doceniany, a Florentino Pérez postanowił zatrzymać go w drużynie. Klub ulepszył ofertę i zaoferował mu trzyletni kontrakt z pensję w wysokości pięciu milionów euro (o dwa więcej niż to, co otrzymywał), która obejmuje obniżkę o 10% w pierwszym roku nowej umowy. Skrzydłowy zgodził się, bo jego priorytetem było pozostanie w klubie, do którego przyszedł jako dziecko, kiedy opuścił miasto Curtis, a Míchel zaprosił go, aby zdał kilka testów.
Te wspomnienia są bardzo ważne dla Lucasa, który miał trudności z opuszczeniem rodziny i rozpoczęciem innego życia w madryckiej szkółce, a później ukończeniem kolejnych etapów, dopóki nie trafił do Castilli. Następnie grał w Espanyolu i wrócił do pierwszej drużyny Realu Madryt. Ancelottiego tam już nie było. W pełni postawił na niego dopiero Zidane.
W ostatnich miesiącach wydawało się, że Lucas opuści stolicę Hiszpanii. Takie kluby jak Bayern Monachium, Milan czy Napoli mocno interesowały się wszechstronnym graczem z dość przystępną pensją i nienagannym profesjonalnym podejściem. Królewscy jednak w końcu zareagowali, ponieważ dobrze znają jego wartość i potrzebują oddanych zawodników. Zizou mówił, że dla niego skrzydłowy „jest wzorem” za względu na poświęcenie w pracy, a Carlo Ancelotti będzie mógł teraz liczyć na doświadczonego i konkurencyjnego gracza.
30-latek zyskuje coraz większe poparcie i zbiera pochwały, mimo że był jednym z najbardziej niedocenianych piłkarzy. Nie tylko ze względu na komentarze kibiców, które pojawiały się w Internecie, gdy kwestionowano jego grę i obecność w wyjściowej jedenastce. Nie bardzo rozumiano, czemu Zidane woli stawiać na Lucasa kosztem Bale'a, Jamesa czy Viníciusa. Teraz patrzy się na niego inaczej, gdy ma się świadomość, że jest w stanie zaryzykować wszystko. Nie jest jednym z tych, którzy się oszczędzają dla własnych korzyści, jak zdarzało się to niektórym w drużynie.
Nie każdy zawodnik Realu stawia się choćby na siłowni, aby pracować nadprogramowo. Z murawy idą prosto pod prysznic i uciekają do domu, by zająć się swoimi sprawami. Tak robił choćby Bale, gdy po przeciwnym biegunie znajdował się Lucas. On i Ramos są jednymi z tych, którzy po zajęciach nie opuszczają szybko Valdebebas, a idą jeszcze na siłownię, do fizjoterapeutów czy wykonują zabiegi regeneracyjne. To ciemna strona treningu, która przynosi później owoce. Jednym z tych owoców jest teraz nowy kontrakt dla Lucasa, który zostanie w klubie do 2024 roku.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze