Benzema wreszcie otrzymał wsparcie
Real nie potrafił wykorzystać remisu swoich rywali w walce o mistrzostwo. Pewne pocieszenie może stanowić jednak fakt, że Królewskim udało się rzutem na taśmę chociaż zremisować oraz że Karim Benzema wreszcie nie był sam.
Fot. Getty Images
Karim znowu był pracowity oraz bardzo chętnie pokazywał się do gry i brał udział w konstruowaniu akcji (44/51 celnych podań). Tak czy inaczej, nie był to jego najlepszy dzień, jeśli chodzi o stwarzanie zagrożenia pod bramką. Z Sevillą oddał tylko jeden strzał na bramkę oraz dał się sfaulować Bono w polu karnym, za co jednak po analizie sędziego zespół nie otrzymał jedenastki. W takich momentach napastnik Królewskich potrzebuje, by ktoś inny wyszedł przed szereg. I tak też tym razem się stało.
Od pierwszej minuty Zidane posłał do boju obok Karima Viniciusa. Brazylijczyk znów jednak miał ten sam problem, co zawsze. Jego relacje z bramką stanowią miłość niemożliwą. Dwa trafienia z Liverpoolem należy z perspektywy czasu traktować jako coś wyjątkowo przelotnego i trudnego do powtórzenia. Tak niestety wyglądają smutne fakty, jeśli wziąć pod uwagę całokształt jego dokonań. W niedzielę znowu miał stuprocentową sytuację, ale z pięciu metrów po podaniu Kroosa trafił w słupek.
Wspomniany dublet Viniciusa z Liverpoolem to do niedzieli ostatnie gole Realu Madryt strzelone przez napastnika innego niż Benzema. Od 6 kwietnia Królewscy rozegrali osiem meczów, w których strzelili osiem goli. Cztery z nich były dziełem Karima, a po razie trafiali Odriozola, Militão, Casemiro i Kroos. W niedzielę po ponad miesiącu Francuz wreszcie otrzymał wsparcie od graczy z przedniej formacji.
Z ławki na boisku pojawili się w drugiej połowie Asensio i Hazard. Zmiany te przyniosły pożądany efekt. Marco zdobył wyrównującą bramę bardzo ładnym uderzeniem lewą nogą przy bliższym słupku. Na powtórkach doskonale widać, z jakim kunsztem 25-latek zaczaił się na to, by oszukać Bono. Nieco inaczej sprawa ma się z Edenem. Belg wszedł na 11 minut przed końcem, gdy wszelkie okoliczności grały na niekorzyść drużyny. Atakujący nie zdążył wykazać się zbytnią aktywnością: zaliczył dziewięć celnych podań i dwie straty. W kluczowym momencie nie zabrakło mu jednak tego, czego brakowało całemu zespołowi, czyli szczęścia. Po bardzo mocnym uderzeniu Kroosa piłka odbiła się od Edena walczącego o pozycję z Diego Carlosem i wpadła do siatki. Bramkarz był po tym rykoszecie kompletnie zmylony.
Remis 2:2 pozostawia Królewskich mimo wszystko przy życiu. Hazardowi ten gol, choć wyjątkowo przypadkowy, może zaś nieco pomóc w odbudowaniu swojego wizerunku po beznadziejnym meczu z Chelsea i późniejszym śmiechom z zawodnikami rywala. Kolejny krok postawi być może przeciwko Granadzie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze