Real Madryt się nie poddaje
W trzecim ćwierćfinałowym starciu w Eurolidze Real Madryt pokonał Efes. Okoliczności spotkania były niesamowite. Goście prowadzili już bardzo wysoko, ale Sergio Llull poprowadził drużynę w kierunku zwycięstwa.
Fot. Getty Images
Real Madryt nie poddaje się w rywalizacji z Efesem. W niesamowitych okolicznościach Królewscy wygrali trzecie ćwierćfinałowe starcie. Spektakularną remontadę poprowadził Sergio Llull. Sytuacja madrytczyków wydawała się już beznadziejna, gdy przegrywali nawet 15 punktami. Drużyna jednak się nie poddała i wyszarpała zwycięstwo, doprowadzając do czwartego meczu. Świetne zawody zaliczyli też Garuba, Abalde czy Tyus. Awans do Final Four dalej jest w grze.
Tavares ostatecznie nie był w stanie zagrać, więc Pablo Laso dokonał roszad w pierwszej piątce. Wyszło to pozytywnie, ponieważ początek spotkania to bardzo dobra gra Realu Madryt w defensywie. Przez niemal 5 minut Efes nie był w stanie trafić do kosza. Szkoda tylko, że Królewscy tego nie wykorzystali. Straty i zmarnowane rzuty sprawiły, że gospodarze prowadzili tylko 5:0. Goście w końcu musieli się obudzić i po zaciętej końcówce po 10 minutach na tablicy świetlnej widniał remis 15:15.
W drugiej części Real Madryt stopniowo zaczynał tracić dystans do Efesu. Turcy zaliczyli serię 12:2, w czym pomogła im skuteczność Beaubois. Królewscy chcieli utrzymać się w grze i w krótkim czasie zbliżyli się do rywali. Niestety, ale odpowiedź była bolesna: trzy punkty Şanlıego, strata Rudy’ego, trzy punkty Micicia. Błyskawicznie przewaga znów osiągnęła dwucyfrową wartość. Nie udało się jej zmniejszyć, bo na zakończenie jeszcze raz Micić trafił z dystansu (28:38).
Po zmianie stron Micić pozbawiał Real Madryt jakichkolwiek złudzeń o remontadzie. Efes zaczął z łatwością zatrzymywać ataki Królewskich i przy wyniku 40:55 można było się spodziewać, że spotkanie potoczy się tak jak w pierwszych dwóch pojedynkach. Jednak podopieczni Pabla Laso wzięli się w garść i starali się wrócić do gry. Udało im się zremisować trzecią kwartę, co było postępem w porównaniu do wcześniejszych pojedynków. Marne to pocieszenie, bo wynik dalej był niekorzystny (48:58).
Na początku ostatniej kwarty Real Madryt szybko próbował doskoczyć do Efesu. Skończyło się to dwoma niecelnymi trójkami i stratą. Efes ze spokojem dwukrotnie skutecznie zamknął swoje akcje. Znów wydawało się, że gracze ze Stambułu mają spotkanie w garści. Sytuacja była ekstremalnie trudna, ale od czego Real Madryt ma Llulla i Rudy’ego. Doświadczeni zawodnicy wznieśli się na swoje wyżyny, trafiając z dystansu. Zaskoczony rozwojem wydarzeń Efes nie potrafił odpowiedzieć. Seria 14:0 pozwoliła Blancos wyjść na prowadzenie niecałą minutę przed końcem. Ataman próbował jeszcze szybko ratować sytuację, ale obrona Realu Madryt nie popełniła błędu i udało się odnieść bardzo ważne zwycięstwo.
80 – Real Madryt (15+13+20+32): Abalde (11), Tyus (10), Alocén (0), Garuba (10), Carroll (7), Causeur (9), Rudy (3), Laprovíttola (0), Vukčević (0), Llull (20), Thompkins (8), Taylor (2).
76 – Efes (15+23+20+18): Larkin (6), Şanlı (7), Moerman (0), Micić (29), Simon (3), Beaubois (18), Singleton (4), Pleiß (0), Anderson (0), Dunston (9).
Ćwierćfinały | ||
Barcelona (1) | 1-1 1. 74:76 2. 81:78 |
Zenit Petersburg (8) |
CSKA Moskwa (2) | 2-0 1. 92:76 2. 78:67 |
Fenerbahçe (7) |
Efes (3) | 2-1 1. 90:63 2. 91:68 3. 76:80 |
Real Madryt (6) |
Olimpia Milano (4) | 2-0 1. 79:78 2. 80:69 |
Bayern Monachium (5) |
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze