Popis Efesu
W drugim ćwierćfinałowym starciu Efes ponownie rozgromił Real Madryt. Gospodarze nie dali madrytczykom szans.
Fot. Getty Images
W pierwszym meczu Real Madryt nawiązywał równorzędną rywalizację z Efesem przez 20 minut. Dzisiaj nawet tego zabrakło. Gospodarze od samego początku narzucili swoje warunki i później całkowicie kontrolowali spotkanie. To już trzeci kolejny mecz z rzędu, w którym Efes wysoko pokonuje Królewskich. Turcy zasłużenie po pojedynkach w Stambule prowadzą 2:0. Przy takiej dyspozycji obu drużyn trzeba się spodziewać, że w tej rywalizacji czeka nas jeszcze tylko jedno spotkanie. Efes natomiast jeszcze mocniej zgłasza kandydaturę do tryumfu w całych rozgrywkach.
Pierwsza zła dla Realu Madryt wiadomość pojawiła się jeszcze przed meczem. Kontuzji doznał Edy Tavares, przez co jego występ stał się niemożliwy. Skoro zabrakło najlepszego gracza madrytczyków, to można się było spodziewać wydarzeń na parkiecie. Efes ponownie prezentował się bardzo solidnie w defensywie i już w pierwszej kwarcie był w stanie wypracować sobie dwucyfrową przewagę. Rudy nieco ją zmniejszył, ale po 10 minutach gospodarze prowadzili 22:13.
Druga kwarta to trochę lepsza gra madrytczyków, jednak należy zaznaczyć, że praktycznie cały czas Efes prowadził około 10 punktami. Można było odnieść wrażenie, że gdyby tylko gospodarze chcieli, mogliby jeszcze przyspieszyć. W żadnym momencie Królewskim nie udało się wypracować serii punktowej, żeby wywrzeć presję na rywalach. W połowie spotkania Efes dalej miał komfortową przewagę (44:32).
Po zmianie stron było jeszcze gorzej. Obrona gospodarzy stanowiła zaporę praktycznie nie do przejścia dla Realu Madryt. Szybko uleciała jakakolwiek wiara w możliwość powrotu do gry. Efes ze spokojem odskoczył na 20 oczek i, kolejny raz, Królewscy mogli się skupić tylko i wyłącznie na uniknięciu kompromitacji i przegraniu w jak najniższym wymiarze. Przed ostatnią kwartą wszystko już było rozstrzygnięte (65:45).
Ostatnie 10 minut to spokojniejsza gra ze strony Efesu, który przecież nie musiał się już przemęczać. Zwycięstwo Turcy mieli w garści. Nawet w takich okolicznościach Real Madryt nie był w stanie zmniejszyć straty. Wydawało się, że zawodnicy czekają na końcowy gwizdek, który wyciągnie ich z tej niekomfortowej sytuacji. Efes lepszy po raz drugi i szanse Królewskich to już tylko teoria, bo potrzebna byłaby ogromna poprawa ze strony drużyny Pabla Laso.
91 – Efes (22+22+21+26): Larkin (21), Şanlı (7), Moerman (9), Micić (23), Simon (7), Beaubois (11), Singleton (4), Balbay (0), Tuncer (0), Pleiß (1), Anderson (2), Dunston (6).
68 – Real Madryt (13+19+13+23): Tyus (5), Laprovíttola (5), Garuba (9), Thompkins (17), Taylor (2), Causeur (2), Rudy (11), Abalde (0), Reyes (6), Vukčević (7), Carroll (0), Llull (4).
Ćwierćfinały | ||
Barcelona (1) | 0-1 1. 74:76 |
Zenit Petersburg (8) |
CSKA Moskwa (2) | 1-0 1. 92:76 |
Fenerbahçe (7) |
Efes (3) | 2-0 1. 90:63 2. 91:68 |
Real Madryt (6) |
Olimpia Milano (4) | 1-0 1. 79:78 |
Bayern Monachium (5) |
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze