Rezerwowi z pierwszego składu
Do końca stycznia, gdy Królewscy przegrali po raz ostatni (z Levante), Nacho i Éder Militão mieli na koncie kolejno 808 i 444 minuty. Gdyby zsumować ich dorobek, łącznie byłby on niższy niż w przypadku 10 najczęściej używanych przez Zidane'a graczy.
Fot. Getty Images
Wychowanek pod tym względem plasował się na 14. miejscu, Brazylijczyk zaś na 19. Dwa i pół miesiąca później, w kluczowym momencie sezonu, pod nieobecność Ramosa i Varane'a obaj w pełni rozkwitli. Nacho od wspomnianej porażki z Levante jest jedynym zawodnikiem z pola, który grał w każdym meczu od deski do deski. Były defensor Porto wykorzystał natomiast pecha Varane'a, by wreszcie rozwiać wszelkie wątpliwości, jakie towarzyszyły mu w zasadzie od momentu transferu do Realu Madryt.
Z sezonu na sezon sytuacja Ignacio uległa radykalnej zmianie. Poprzednia kampania była dla niego najbardziej dyskretna od momentu przebicia się do pierwszego zespołu. Łącznie zebrał 684 minut rozdzielone na 10 spotkań. Bądź co bądź, wystarczyło to jednak do zaznaczenia swojego śladu w zdobyciu mistrzostwa. Wystarczy wspomnieć chociażby zwycięskiego gola z Realem Valladolid. Świętowanie tego trafienia wraz z Zidane'em stanowiło kolejny dowód przywiązania i zaangażowania Nacho. Prawda jest też taka, że obrońcę wyjątkowo często nękały kontuzje.
W trwających rozgrywkach ciągłe problemy zdrowotne w formacji defensywnej otworzyły 31-latkowi furtkę do regularnej gry. Sezon zaczynał pod nieobecność Carvajala jako prawy obrońca, ale uraz odniesiony w Klasyku wywindował z kolei Lucasa. Potem jednak w ciąg kontuzji wpadł Sergio Ramos. Wobec tego, że Militão stracił status trzeciego w hierarchii stopera, Nacho grał wszystko. Klątwa Ligi Mistrzów bez kapitana jest już przeszłością. Nawet gdy Ramos był jednak dostępny, Zidane i tak znajdował dla niego miejsce w zestawieniu z trójką stoperów i wahadłowymi. Na tym etapie canterano ma na koncie 24 potyczki, z czego tylko jedną poza pierwszym składem.
Po nieco ponad dwóch latach spłacać zaczyna się także transfer Édera Militão. Real zakupił młodego obrońcę po bardzo udanych występach w Porto. W pierwszym roku pobytu w stolicy Hiszpanii Brazylijczyk przeplatał dobre występy z gorszymi. W zeszłym sezonie jego największą szansą był rewanż z City, ale mimo naprawdę zadowalającej postawy, przyćmiły go błędy Varane'a.
Trwającego sezonu Militão nie zaczął w najlepszy sposób. Po porażkach z Kadyksem i Szachtarem 23-latek znalazł się na świeczniku. Po potyczce z Huescą Zidane nie korzystał z niego przez dwa i pół miesiąca, czy to z powodu kontuzji czy też decyzji czysto sportowych. Potem zaś przyszła feralna czerwona kartka z Levante i eksplozja formy Nacho. Zakażenie Varane'a otworzyło jednak przed nim nowe możliwości i tym razem piłkarz postanowił z nich skorzystać. Wysiłek i zawziętość wreszcie zaczęły popłacać.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze