Drony, portale społecznościowe i santeros
Piqué, Benzema, Morata... Wielu piłkarzy padło ofiarą napadu na swoje domy. „Jeden z klientów opowiadał, że przez 15 dni latali dronem nad jego domem”, opowiada agencja ochrony Mars Intelligence.
Słynne osiedle La Finca pod Madrytem, gdzie mieszka także wielu piłkarzy Realu Madryt. (fot. El Mundo)
Piqué, Jordi Alba, Varane, Isco, Casemiro, Thomas, Benzema, Morata, Aspas, Joaquín, Sterling, Salah, Fabinho, Mané, Mahrez, Dele Alli, Marquinhos, Icardi... Można byłoby stwierdzić, że to jakaś lista najlepszych graczy dekady czy kandydatów do jakiegoś indywidualnego trofeum. Tak jednak nie jest. Jest to lista z wyszukiwarki Google'a, która pojawia się po wpisaniu hasła „kradzieże w domach piłkarzy”. Jest tego więcej, dużo więcej. Ostatnim głośnym przypadkiem był ten z Paryża, gdzie w środku spotkania zaatakowano dom Ángela di Maríi z jego rodziną w środku. Argentyńczyk zszedł z boiska w trakcie meczu i udał się natychmiast na miejsce przestępstwa. Podobną sytuację przeżył wcześniej w Manchesterze.
W ostatnich trzech latach wielu najlepszych piłkarzy na świecie padło ofiarą ataków na ich domy. Chociaż pandemia przez zakaz przemieszenia, godzinę policyjną i domową izolację wstrzymała cały ten proceder, to źródła, z jakimi El Mundo konsultowało się przy tworzeniu tego tekstu, są zgodne, że po zniesieniu obostrzeń sanitarnych problemy wrócą.
Ale dlaczego piłkarze? Bo są bogaci i znani? Powodów takich napadów jest wiele. W październiku grupa operacyjna Guardii Civil zatrzymała czterech Albańczyków i jednego Hiszpana za kilka napadów nad luksusowe posiadłości, w tym Thomasa Parteya, Isco i Zidane'a. „Masz grupy składające się z 3-4 osób, które przemieszczają się po całej Europie. Mogą być 1-2 miesiące w Madrycie, a potem jadą do Paryża lub Mediolanu. Jeżdżą po luksusowych dzielnicach, analizując daną strefę, miejsca wejścia, drogi ucieczki i wybierają domy. Gdy upewniają się, że nikogo nie ma w środku, wchodzą na teren posiadłości i siłą wyważają okno lub drzwi. Szukają biżuterii, zegarków i pieniędzy, czyli wartościowych rzeczy, które są łatwe do przetransportowania”, tłumaczy agent z sekcji walczącej z przestępczością zorganizowaną w ramach wspomnianej grupy.
Nie jest jednak tak łatwo konkretnie sprofilować takie grupy, bo każda ma swój sposób działania. Są tacy, którzy okradają tylko puste domy, ale są też tacy, którzy korzystają z zastraszania i przemocy. Po cichu działają najczęściej osobnicy ze wschodu Europy, szczególnie Albańczycy, a działania bez patrzenia na potencjalne ofiary znajdujące się w budynku prowadzą Kolumbijczycy czy Chilijczycy. Każda grupa ma też swoich Hiszpanów. W tym przypadku są to jednak przestępcy, którzy okradają piłkarza, artystę, biznesmena... Nie ma to dla nich znaczenia. Bogaty to dla nich bogaty i zawsze znajdzie się w jego domu coś wartościowego. Taki przypadek może dotknąć każdego mieszkającego w lepszej dzielnicy, który nie ma prywatnej ochrony.
Są też grupy, które skupiają się na konkretnym celu i których zasoby, profesjonalizm oraz zaangażowanie w stworzenie planu przebija osobników z poprzedniego akapitu. Tacy złodzieje dokładnie wybierają cel, a następnie poświęcają czas i pieniądze, by dowiedzieć się, co czeka na nich w środku. Wszystko, by zagwarantować sukces swojego napadu.
„Dla nich priorytetem są zegarki, bo na czarnym rynku jest na nie ogromny popyt. Czasami takie grupy z góry sprzedają przedmioty, które zamierzają dopiero wykraść. Lecą prosto do celu. Gdy nie ma nikogo w domu, wysadzają sejf i zabierają, co mogą”, tłumaczy Iñaki Jauregui z firmy ochroniarskiej Mars Intelligence, która współpracuje z piłkarzami Realu, Barcelony czy Atlético. Jedynym, który pozwala im ujawniać swoje nazwisko, jest Marcos Llorente.
Jedną z głównych podstaw takich grup w przygotowaniu napadu są... portale społecznościowe piłkarzy. Wielu pokazuje na Instagramie, Facebooku czy Twitterze to, jak i gdzie żyje: jak wygląda dom, jak wygląda rozkład pomieszczeń, gdzie znajdują się wartościowe rzeczy... Oczywiście nie brakuje informacji, gdy gdzieś wyjeżdżają. Każda taka wzmianka jest użyteczna dla złodziei. Niektóre z napadów przeprowadza się w momencie rozgrywania meczów, najlepiej wielkich, bo wtedy siły policyjne skupione są wokół stadionu. Wiedzą publiczną jest też rozkład dnia zawodnika: każdy wie gdzie i o której odbywa się trening, a nawet o jakiej godzinie piłkarz przyjeżdża do ośrodka i potem go opuszcza.
Wielu piłkarzy nie ma w ogóle pojęcia, że mogą być obiektem takiego ataku. Jauregui ocenia, że zaledwie 10-15% graczy z wielkiej trójki ekip w La Lidze zatrudnia prywatną ochronę w swoich domach. „Uważają, że jeśli złodzieje kogoś wytypują, to lepiej zarabiającego kolegę, który ma większą kolekcję zegarków. Myślą też, że wystarczy im zwykły alarm z reklamy telewizyjnej. Nie, w takich domach to nie wystarczy. Takie posiadłości potrzebują systemu uszytego na ich miarę”, tłumaczy ekspert.
Innym sposobem na zdobycie potrzebnych informacji jest zbliżenie się do ofiary. „Pozyskuje się wiedzę od osób związanych z daną posiadłością, których my nazywamy santeros [po hiszpańsku to rzemeślnik, który tworzy dzieła, najczęściej obrazy czy rzeźby, o charakterze religijnym; od „santo”, czyli „święty”]”, dodaje agent z Guardii Civil. Funkcjonariusze dobrze znają historię, w której złodziej zaprzyjaźnił się z członkiem rodziny zawodnika na siłowni czy w innym takim przyjacielskim środowisku. „Wtedy też skupują każdą informację. Jednym z naszych pierwszych pytań do nowego klienta jest to o osoby, które w ostatnich miesiącach przyjmowano w domu: także robotnicy budowlani czy zwolniony personel”, dodaje przedstawiciel Mars Intelligence.
Najnowszą techniką używaną przez złoczyńców są loty dronem. „Jeden z klientów opowiadał, że przez 15 dni o 3 nad ranem słyszał nad domem drona. Trudno stwierdzić, że o tej porze dzieciak sąsiadów testuje nową zabawkę. Złodzieje obserwują czy ktoś jest w domu, jakie mają możliwości na wejście, gdzie znajdują się okna, jaka jest rutyna domowników.... Przygotowanie do kradzieży w takiej formie to inwestycja, bo w sejfie można znaleźć nawet kilkaset tysięcy euro”, opisuje Jauregui.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze