Courtois: Jeśli awansujemy, ja nie uznawałbym Realu za skończony
Thibaut Courtois udzielił wywiadu dziennikowi El Mundo. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z bramkarzem Realu Madryt.
Fot. El Mundo
Minął rok od rozpoczęcia pierwszego okresu izolacji. Jak to wszystko znosiłeś?
Pierwszy okres do maja był trudny. Nie widziałem się z rodziną do lipca. Teraz w Madrycie wszystko jest dosyć otwarte, życie jest powiedzmy normalne. Jeżdżę na treningi, wożę dzieci na ich zajęcia, wychodzę do restauracji... Praktycznie mam znowu to samo życie. Uważam, że zarządzanie sytuację w Madrycie było dobre, a najbardziej wdzięczni są ludzie z hoteli, bo znowu mogą pracować. W Belgii mam przyjaciół w branży hotelarskiej i tam oni nie pracują, więc mają tragiczną sytuację.
Po tylu latach czuję się madrytczykiem?
Tak. Jestem tu w sumie 6 lat i uwielbiam to miasto. Kupiłem już działkę pod budowę przyszłego domu i zamieszkanie tu na zawsze. Przede wszystkim jestem Belgiem, to jest jasne, ale czuję się też jednym z madrytczyków. Wiele zawdzięczam Hiszpanii, mam tutaj dzieci i z nimi rozmawiam po hiszpańsku.
Na boisku słyszymy z twojej strony pewne słówka i zwroty po hiszpańsku. Widać, że akurat one [przekleństwa] się w tobie zadomowiły.
Tak [śmiech]. To jest wiele lat w tych szatniach i zostają z tobą pewne hasła. Mam tu wielu przyjaciół i powiedziałbym, że na co dzień rozmawiam więcej po hiszpańsku niż po flamandzku, bo używam go do rozmów z przyjaciółmi czy w grach. Uwielbiam to miasto i tych ludzi.
Jesteś jednym z właścicieli drużyny e-sportowej Dux Gaming. Którego z kolegów z Realu pozyskałbyś do swoich zespołów?
Uff... Myślę, że Daniego Carvajala do Fify. On, Vini i Rodrygo grają najwięcej. Mnie Fifa bardzo denerwuje.
Pod względem piłkarskim gracie z Atalantą o dużą część sezonu. Oni grają bez oglądania się za siebie. Można powiedzieć, że są trochę szaleni?
Robią tak od lat i taka jest ich filozofia, która przynosi im wyniki. Nie jest lepsza ani gorsza od innych, po prostu jest inna. Nie wiem, jak podejdą do rewanżu po porażce 0:1 w pierwszym spotkaniu, ale trudno wyobrazić mi sobie Atalantę zamkniętą na swojej połowie i szukającą kontr.
Jeśli wyjdą, jak wszyscy się tego spodziewamy, możesz być jednym z bohaterów meczu. Dobrze się z tym czujesz?
Idealnie jest, gdy bramkarz ma niewiele pracy, a gdy już coś robi, to perfekcyjnie. W tym sezonie odgrywam dobrą rolę, w poprzednim także, taka jest moja opinia, ale obronę tworzymy wszyscy razem. Gdy nie byłem bohaterem, to dlatego, że cała ekipa grała dobrze. Wiemy, że we wtorek wszyscy musimy być uważni w każdym momencie.
Wydaje się, że jedynie najbardziej gorliwi madridistas widzą Real Madryt w finale Ligi Mistrzów. Jak ty na to patrzysz?
Że to wiara, którą powinniśmy mieć. Odrzucanie czegokolwiek przed czasem nie jest dobrym sposobem na cokolwiek. Jesteśmy świadomi, my najbardziej, jaka jest nasza rzeczywistość. W tym bardzo dziwnym sezonie mieliśmy wiele problemów, ale pokazaliśmy też, że gdy wydawało się, że zanotujemy wielki upadek, potrafiliśmy skoczyć do góry. Jeśli awansujemy do ćwierćfinałów, ja nie uznawałbym Realu Madryt za skończony.
Nie uważasz, że brakuje wam jakiegoś elementu, by móc wygrać Ligę Mistrzów?
Nie. Uważam, że mamy sytuację, jaką mamy i jest bardzo dobrze. W poprzednim sezonie zdobyliśmy mistrzostwo i najważniejsze, że mogliśmy być zdrowi. Teraz przez ten okres z tyloma kontuzjami przeszliśmy z wieloma zwycięstwami i to było ważne, by móc teraz być w sytuacji, jaką mamy.
Co w tym sezonie uznałbyś na koniec za katastrofę?
To trudne pytanie, bo ciągle niczego nie wygraliśmy. Nie mówiłbym o katastrofie, ale uważam, że brak jakiegoś trofeum byłby rozczarowaniem. Mecze w Superpucharze i Pucharze Króla były rozczarowaniem, a La Liga i Liga Mistrzów pozostają trudne. Popatrz na ligę... Tęsknimy też za wsparciem naszych kibiców, rozgrywaniem najtrudniejszych starć na Santiago Bernabéu. Postaramy się walczyć do samego końca i obyśmy mogli coś wygrać.
Uważasz, że krytyka była za duża względem liczby kontuzji i liczby zwycięstw w tym okresie?
Nie, ale wiemy, gdzie jesteśmy. Zawsze oczekuje się, że będziemy pierwsi w La Lidze, że w Lidze Mistrzów będzie nam iść świetnie, a w Pucharze dojdziemy do finału, ale futbol taki jest. Ktoś miał kwarantannę, inni mieli kontuzje, a gdy grasz co 3 dni, to nie jest łatwo zawsze wygrywać. Wygraliśmy cztery spotkania z rzędu, a po nich przyszły remisy z Sociedadem oraz Atlético i nagle wydaje się, że jest źle. Moim zdaniem tak nie jest.
Jesteś dobrym przyjacielem Edena Hazarda. Jak oceniasz pod względem fizycznym i mentalnym?
Widzę, że jest szczęśliwy, że chce nam pomóc, ale o nim może wypowiedzieć się tylko on sam.
Miałeś już w Realu trzech trenerów. Co takiego wyjątkowego ma Zidane?
To, że zna świetnie piłkarzy. Sam tutaj grał, zna tę presję, umie zachować spokój i zarządzać szatnią. Już to pokazał.
Gdy byłeś w Atlético, żyłeś na co dzień z hasłem, że Realowi pomagają sędziowie. Teraz jesteś po tej drugiej stronie. Uważasz, że to prawda?
Nie, nie uważam tak. Sędziowie podejmują decyzje, jakie uważają za słuszne. W przerwie derbów zapytałem sędziego, jakie były jego kryteria przy nieodgwizdaniu karnego, bo przecież sam w jednym wywiadzie podkreślał, że gdy woła cię VAR, to doszło do błędu. Odpowiedział, że dla niego ręka była w dole. Takie są jego kryteria i możemy debatować na ich podstawie. Z Elche karny na Sergio był klarowny. W tym sezonie mamy chyba więcej karnych przeciwko nam niż dla nas. Uważam, że sędziowie nie chcą nikomu pomagać i nikomu zaszkodzić, ale przy tym są błędy, przy których brak interwencji VAR jest dziwny, jak na przykład w tę sobotę. Tych spraw nie da się zrozumieć.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze