Bale liczy się dla Realu

W biurach Santiago Bernabéu zaczęto zacierać ręce. Gareth Bale odzyskał formę pod skrzydłami José Mourinho i zaczął grać na miarę oczekiwań, które miano wobec niego w Londynie. Walijczyk zdobył sześć bramek w sześciu ostatnich meczach. W tym sezonie strzelił już dziesięć goli, czyli tyle samo co Eden Hazard, Vinícius, Rodrygo i Marco Asensio… razem wzięci.

Z wielu powodów Królewscy mogą być zadowoleni z takiego obrotu spraw. 31-latek jest związany z Realem Madryt kontraktem, który wygasa dopiero latem 2022 roku. Dobra forma Bale'a sprawia, że Los Blancos mają większe pole do manewru. Im Gareth będzie grał lepiej, tym korzystniej dla nich. W tej chwili jego liczby są zbliżone do tych, jakie wykręca Karim Benzema. Francuz trafia do siatki średnio co 137 minut, gdy Walijczyk robi to co 114 minut.

W Madrycie nie jest wykluczany żaden scenariusz. Jeszcze parę tygodni temu wydawało się to mało realne, ale teraz niewykluczone, że Daniel Levy zdecyduje się wypożyczyć go także na kolejny sezon, a wówczas Anglicy ponownie opłacaliby jego pensję. Bale jest też wyceniany na 25 milionów euro, więc zainteresować się nim mogą inne kluby. Ostatni wariant zakłada z kolei, że 31-latek wróci po prostu do stolicy Hiszpanii, by grać tam w piłkę, co byłoby bardzo możliwe, gdyby klub opuścił Zizou.

Bale strzelił w niedzielę dwa gole Crystal Palace, a po spotkaniu powiedział, że czuje się dobrze i zachowuje cierpliwość. Dobra forma zawodnika cieszy wszystkich i jest najlepszą wiadomością, jaką można przeczytać o nim od dłuższego czasu. Zmartwieni i zawstydzeni mogą czuć się tylko obecni atakujący Realu Madryt, którzy z wyjątkiem Benzemy, nawet w najmniejszym stopniu nie dorównują jego dokonaniom z tego sezonu.