Francusko-brazylijski błysk
W zaległym meczu pierwszej kolejki Primera División Real Madryt wygrał 2:0 z Getafe. Pierwszego gola dla Królewskich strzelił Karim Benzema, który wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Viníciusa. Prowadzenie po wrzutce Marcelo podwyższył Ferland Mendy.
Fot. Getty Images
Lista nieobecnych zawodników na dzisiejszy mecz z Getafe była niewiele krótsza niż ta z piłkarzami pierwszej drużyny, którzy byli dostępni do gry. Ostatecznie Zinédine Zidane powtórzył ustawienie, które widzieliśmy momentami w Huesce i z trójką stoperów Królewscy rozpoczęli to spotkanie, dzięki czemu Marvin i Marcelo mogli myśleć także o ofensywie. No właśnie, na osobie tego pierwszego warto się skupić. Szkoleniowiec wreszcie dał szansę wychowankowi z drugiego zespołu, a 20-latek jej w nie zmarnował, choć zszedł z boiska przed najważniejszymi momentami tego spotkania.
Pierwsza część meczu mimo wszystko przypominała niezbyt udane 45 minut w Huesce. Real Madryt nie był podatny na ataki rywala, a Thibaut Courtois nudził się jak nigdy. Mimo wszystko z przodu wyglądało to bardzo mizernie. Jakieś pojedyncze wymiany podań, dość niemrawe poruszanie się do przodu, szeroko pojęta kontrola? Tak. Realne szanse na gole? Niestety nie.
Coś jednak ruszyło się w drugiej części meczu, gdy Asensio czy Marcelo próbowali prostopadłych podań, a wreszcie nastąpiła zmiana, którą… mimo wszystko trudno było zrozumieć. Sergio Arribas wszedł za Marvina Parka, na prawe wahadło przeszedł Vinícius, a wychowanek – teoretycznie środkowy pomocnik – zajął miejsce bliżej lewego skrzydła. Szaleństwo? Ale skuteczne! Vinícius dośrodkował, Benzema wykończył, a Getafe nie miało pomysłu, jak się bronić, gdy w pole karne – nareszcie! – powędrował ktoś więcej niż Benzema czy Casemiro. I ostatecznie Karima defensorzy nie upilnowali. Potem przyszła druga brazylijsko-francuska akcja i trafienie na 2:0 Ferlanda Mendy'ego, który właściwie z jedynej wycieczki w pole karne rywala wrócił z golem.
Nie można oceniać tego meczu, kompletnie zapominając o brakach. Kluczowi dziś byli ci, którzy w ostatnich dniach, tygodniach, a może i miesiącach nie mieli lekko. Krytyka na Viníciusa spływała z wielu stron, a dziś – mimo wielu nieporozumień z Karimem w pierwszej połowie – odpowiedział asystą. Benzema strzelił gola, Marcelo zaliczył asystę, a Mendy, krytykowany przecież za mizerną grę z przodu, też ma swoje trafienie.
Pomysły Zinédine'a Zidane'a dziś wypaliły. Zagrożenie kolejnego pożaru tym razem zostało zgaszone, zanim zaczęło się robić niebezpiecznie. Nie wymyślał oczywiście z niczego, bo zawodnicy stanęli dziś na wysokości zadania. Getafe nie istniało w ataku, a Real wykorzystał swoje atuty, grając w niecodziennym ustawieniu, i to z różnymi piłkarzami na kluczowych pozycjach.
Dzisiejsze kolokwium zaliczyli na piątkę. Tylko kolokwium, bo do poważnych egzaminów jeszcze całkiem daleko. Ale jak na warunki z tak zdanego sprawdzianu można się cieszyć. Nie otwierać szampanów, ale po prostu odetchnąć i zaczekać na posiłki tych, którzy jeszcze dziś nie mogli pomóc.
Real Madryt – Getafe CF 2:0 (0:0)
1:0 Benzema 60' (asysta: Vinícius)
2:0 Mendy 66' (asysta: Marcelo)
Real Madryt: Courtois; Nacho, Varane, Mendy; Marvin (55' Arribas), Modrić, Casemiro; Marcelo (86' Chust); Asensio (76' Isco), Benzema, Vinícius.
Getafe: Soria; Damián Suárez, Cabaco (73' Timor), Chakla, Olivera; Portillo (55' Aleñá), Maksimović, Arambarri, Cucurella (73' Ünal); Ángel (55' Kubo), Cucho (55' Mata).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze