Atalanta płaci za błędy
Do meczu Realu Madryt z Atalantą w Bergamo pozostało 18 dni. Rywal Królewskich rozgrywał dziś spotkanie ligowe i nie może być zadowolony ze zdobycia jednego punktu.
Fot. Getty Images
Przed dzisiejszą potyczką Atalanta była uznawana za wyraźnego faworyta. Na Gewiss Stadium podejmowała bowiem broniące się przed spadkiem Torino. Gospodarzom świetnie poszło na początku spotkania, ale po ostatnim gwizdku sędziego z pewnością są bardzo rozczarowani.
Już przed upływem pierwszego kwadransa De Roon długim podaniem odnalazł Iličicia, który pokonał bezradnego Sirigu. Sędzia początkowo nie uznał tego gola, ale po weryfikacji wideo nie miał innego wyjścia niż wskazanie na środek boiska. Już pięć minut później lukę w środku pola w świetnym stylu odnalazł Malinowski, dograł do Muriela, a ten znalazł Gosensa. Wahadłowy Atalanty mocno kopnął piłkę w stronę bramki rywala, a Sirigu interweniował na tyle niefortunnie, że przeszkodził swojej drużynie.
Chwilę później było już 3:0. Iličić ładnym podaniem odnalazł Muriela, a kolumbijski napastnik pokonał na raty byłego bramkarza Paris Saint-Germain. Po 21 minutach Atalanta prowadziła 3:0 i nic nie zwiastowało choćby szansy na utratę punktów. Już w pierwszej połowie zaczęły się dziać… dziwne rzeczy. Pierwsze ostrzeżenie zespół z Bergamo otrzymał wtedy, gdy Gosens musiał wybijać piłkę z linii bramkowej. Nic jednak sobie z tego nie zrobili. W 41. minucie błąd popełnił Palomino, a do rzutu karnego podszedł Belotti. Bramkarz poradził sobie ze strzałem z jedenastu metrów, ale przy dobitce nie mogł nic zrobić.
Wreszcie Torino zdołało strzelić gola do szatni. Po wielkim zamieszaniu (między innymi po uderzeniu od poprzeczki i… od słupka) bramkę kontaktową strzelił Bremer. Przy wyniku 3:2 dla Atalanty i jedna, i druga drużyna strzelały w słupki lub poprzeczki, ale ostatnie słowo należało do gości. Dośrodkowanie Verdiego na gola zamienił wprowadzony z ławki Bonazzoli,
Atalanta przegrała w sposób, który niektórzy jej kibice z pewnością określiliby jako frajerski. Prowadzenie 3:0 przed upływem 25 minut i strata punktów to coś, co zdarza się wyjątkowo rzadko. Mimo wszystko Torino stworzyło sporo bardzo dobrych szans. Pokazało, że defensywa Atalanty jest bardzo krucha i może się rozsypać nawet w teoretycznie bardzo łatwej sytuacji.
Atalanta BC – Torino FC 3:3 (3:2)
1:0 Iličić 14' (asysta: De Roon)
2:0 Sirigu 19' (gol samobójczy)
3:0 Muriel 21'
3:1 Belotti 42'
3:2 Bremer 45'+1'
3:3 Bonazzoli 84' (asysta: Verdi)
Atalanta: Gollini; Tolói, Romero, Palomino; Gosens, De Roon, Pessina (85' Pašalić), Ruggeri (46' Djimsiti); Iličić (58' Miranczuk), Muriel (58' Zapata), Malinowski (78' Lammers).
Torino: Sirigu; Izzo, N'Koulou, Bremer; Singo (72' Verdi), Rincón (81' Gojak), Mandragora, Lukić (55' Baselli), Murru (55' Ansaldi); Zaza (81' Bonazzoli), Belotti.
Najbliższe mecze Atalanty:
10 lutego, środa, 20:45 – Atalanta vs Napoli (Puchar Włoch, pierwszy mecz 0:0)
14 lutego, niedziela, 15:00 – Cagliari vs Atalanta
21 lutego, niedziela, 18:00 – Atalanta vs Napoli
24 lutego, środa, 21:00 – Atalanta vs Real Madryt
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze