Pozostaje Liga Mistrzów

Królewscy muszą powoli godzić się z rzeczywistością. Na ten moment tracą do Atlético już dziesięć punktów, ale lokalny rywal rozegrał jeden mecz mniej i przewaga może niebawem wynieść trzynaście oczek. To byłaby strata, której praktycznie nie dałoby się już odrobić. Na horyzoncie zostaje tylko Liga Mistrzów, ponieważ w tym miesiącu Real Madryt definitywnie pożegnał się też z Superpucharem i Pucharem Hiszpanii.

To nie byłby pierwszy raz, gdyby Królewscy musieli skupić się już niemal tylko na Pucharze Europy. W całej madryckiej historii rzadko kiedy mistrzostwo i Liga Mistrzów szły ze sobą w parze. Los Blancos sięgali po najważniejsze klubowe trofeum trzynaście razy i zdobywali dublety w latach pięćdziesiątych, ale we współczesnej historii taka sytuacja zdarzyła się tylko raz. W rzeczywistości sześć z ostatnich siedmiu Pucharów Europy trafiło do klubowego muzeum samotnie.

W 1998, 2000 i 2002 roku udało się wygrać Ligę Mistrzów, ale nie mistrzostwo. Podobnie było w 2014, gdy sięgano po upragnioną La Décimę, choć Królewscy walczyli na krajowym podwórku do samego końca, ale tytuł zdobyło Atleti. Za czasów Zidane'a nie udało się też wygrać mistrzostwa, gdy podnoszono Puchar Europy w Mediolanie i Kijowie. Wyjątek stanowi tylko sezon 2016/17, kiedy Real wywalczył jeden i drugi puchar.

Zawodnicy też mają już świadomość, że w tym sezonie o obronę mistrzostwa będzie bardzo trudno, gdy co rusz gubią punkty, a Atlético nie przestaje wygrywać. Liga kończy się dopiero w maju i wiele może się jeszcze wydarzyć, ale trzeźwo myślący wiedzą, że mogą liczyć już tylko na jakiś cud. Pozostaje walka o Ligę Mistrzów i mecz z Atalantą, który zostanie rozegrany 24 lutego.