Angielska prasa przed meczem Arsenalu z Realem
Czyli przeżyjmy to jeszcze raz – materiał prosto z Londynu
Trochę opóźnione, ale myślę, że mimo wszystko warte uwagi. Od poprzedniej soboty (4 marca), do dnia wczorajszego miałam okazję ponownie przebywać w Londynie, tym razem jednak nie w celach turystycznych, lecz oczywiście w związku z rewanżowym spotkaniem Realu z Arsenalem w 1/8 finału rozgrywek Ligi Mistrzów. Ponownie przywiozłam ze sobą dla Was także co ciekawsze artykuły, które publikowano w tamtych dniach w angielskiej prasie. Jakość znowu pozostawia trochę do życzenia, ale skupmy się na treści ;) Są to newsy, które ukazały się bezpośrednio przed spotkaniem – po niestety nie miałam już ochoty zaglądać do gazet, choć i tak nagłówki à la "Gunners glory" biły po oczach. No więc do rzeczy...
Największe zainteresowanie, co u Anglików jest niestety normalką, budził w angielskiej prasie ich jedyny rodak, który przyjechał wraz z drużyną na mecz do Londynu. Choć, co ciekawe, z drugiej strony mówi się, że Beckham w Anglii - po odejściu do Realu - stał się nikim. Niemniej jednak nie przeszkodziło to temu, by wciąż oblegała go największa ilość dziennikarzy, co było widać również po tym, co (i w jakich ilościach) znajdowało się w gazetach. I tak, w poniedziałkowym "City A.M." mogliśmy przeczytać: "Beckham martwi się, że zmiana prezydenta oraz zmiany w zarządzie mogą zniszczyć ich szanse. – Już teraz jesteśmy na gorszej pozycji, bo przegraliśmy pierwszy mecz. Ale roztargnienie, które panuje w drużynie poza boiskiem, również może to utrudnić. Brak stabilności nie jest dobry dla zawodników".
Dwa dni później, 8 marca, "Daily Mail" zaczyna swój artykuł słowami: "Oto dylemat Davida Beckhama i Realu Madryt. Jak każdy kibic futbolu w tym kraju, oni również dokładnie znają metody, które najprędzej mogą zapewnić im dziś wieczorem zwycięstwo nad Arsenalem. Real jednak nie ma szans na to, by je zastosować". A karykatura umieszczona pomiędzy kolumnami tekstu, przedstawiająca dwóch rozmawiających ze sobą kibiców Arsenalu, mówi: "Największym zagrożeniem mogłaby być Victoria Beckham – mogliby kazać jej zaśpiewać". Dalej wymieniane są jeszcze nie do końca sprzyjające Anglikowi statystyki, zatytułowane: "Może to dlatego, że jest londyńczykiem..." – 1) David Beckham nie zagrał dobrego meczu w Londynie, jego rodzimym mieście, odkąd Manchester wygrał w kwietniu 2003 z Totenhamem Hotspurs 2-0; 2) Przegrał tylko 2 z 10 spotkań w stolicy – 3-1 z Arsenalem w 2001 roku oraz 2-0 podczas spotkania reprezentacji Anglii z Holandią na White Hart Lane, tego samego roku; 3) Podczas swoich ostatnich dziesięciu spotkań rozegranych w Londynie strzelił 4 bramki i zarobił 6 żółtych kartek; 4) Przegrał 5 z 7 spotkań, które rozegrał na Highbury, wygrał zaś tylko 2 – ostatnie zakończyło się wynikiem 2-1 w sierpniu 1999 roku.
"Daily Mirror" natomiast, również w środowym wydaniu, wyśmiało umiejętność Davida w posługiwaniu się językiem hiszpańskim. Wypowiadający się po hiszpańsku dla oficjalnej strony Realu Beckham, którego słowa tłumaczone były na język angielski, niefortunnie określił bramkarza Arsenalu, Jensa Lehmanna, słowem ‘sobriety’, co oznacza m.in. "trzeźwy", a Freddiego Ljungberga ‘polyvalent’, co – jak podaje gazeta – według słownika Oxfordu jest terminem czysto chemicznym. Na koniec, komentując pozostałe wypowiedzi Anglika, autor artykułu pisze: "Póki co bardziej prawdopodobne jest to, że w następnym sezonie Beckham będzie mógł poćwiczyć swój angielski w Tottenhamie, niż w drużynie obecnego rywala, Arsenalu".
Nie tylko Beckham stał się jednak ‘kozłem ofiarnym’ angielskich dziennikarzy. Duża fala krytyki spadła również na Ronaldo oraz... tak, tak, jego tuszę, która nie przemknęła w Anglii bez echa. Jeden z nagłówków mówił: "He was the best... look at him now", pod spodem zaś widniało - trzeba to przyznać - wyjątkowo niefortunnie zrobione zdjęcie, na którym Ronaldo wyglądał tak, jakby ważył co najmniej 100 kg. Niestety akurat wspomniany artykuł gdzieś mi się zapodział, więc nie będzie Wam dane zobaczyć tego niezbyt miłego (?) widoku ;)
Poniżej znajdują się linki do opisanych przeze mnie artykułów oraz kilku innych, które pominęłam, również związanych (bardziej lub mniej bezpośrednio) ze spotkaniem Arsenal – Real Madryt. Zainteresowanych zachęcam do poczytania, resztę zaś zapraszam na relację z Londynu, dotyczącą już bezpośrednio tego, co działo się w stolicy Anglii podczas pobytu w niej naszych ‘Galacticos’. Pierwsza część już niebawem.
Beckham says Madrid have real problems City A.M., 6-3-2006
Impressive Arsenal looks ready for Real(...) Evening Standard, 6-3-2006
Ashley’s agony Daily Mail, 7-3-2006
Uproar at coach parking outside Arsenal’s ground Evening Standard, 7-3-2006
Raul’s mammoth task Evening Standard, 7-3-2006
Graham urges Arsenal to have real go at Madrid; Ageing Ronaldo is too fat for Wenger now, says Platini Evening Standard, 7-3-2006
Becks is back in town as Galacticos go for broke Daily Mail, 8-3-2006
Ready for Real Daily Mail, 8-3-2006
Real punch-up Daily Mirror, 8-3-2006
Beware the fatal 5 Daily Mirror, 8-3-2006
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze