Piętnastu to za mało

Piętnastoma piłkarzami nie da się wygrać ligi. Zinédine Zidane wie z doświadczenia, że korzystanie z zaledwie części kadry to rozwiązanie na krótką metę. A gdy dodamy do tego fakt, że trzonem zespołu pozostają mający ponad 30 lat i wciąż niezastąpieni Sergio Ramos, Toni Kroos, Luka Modrić i Karim Benzema, to najbliższa przyszłość nie maluje się w różowych barwach.

Seria sześciu zwycięstw z rzędu pozwoliła Królewskim odetchnąć, a Zizou ugasił kolejny już w tym sezonie pożar. Jednak dłuższe podtrzymanie tej passy było niemożliwe, biorąc pod uwagę to, że praktycznie ci sami zawodnicy średnio co 72 godziny muszą wychodzić na boisko z obowiązkiem wygrania kolejnego finału. To nie są maszyny, a ludzie, którzy mają za sobą ponad dekadę gry na najwyższym poziomie i przy największych oczekiwaniach.

Z drugiej jednak strony Zidane nie ma obecnie innego wyjścia. Plan z masowymi rotacjami zawiódł go w tym sezonie już kilkukrotnie (porażki z Cádizem, Alavés i dwukrotnie z Szachtarem), dlatego jedynym sposobem na wyjście ze ślepej uliczki było regularne stawianie na ten sam skład. Problem w tym, że francuski szkoleniowiec nie potrafił jednocześnie wprowadzać kosmetycznych zmian, które zagwarantowałyby niezbędny odpoczynek tym najbardziej eksploatowanym zawodnikom. Kwestia ta dotyczy przede wszystkim Viníciusa, Nacho i Fede Valverde, którzy w ostatnich tygodniach po prostu powinni grać więcej.

Bez rytmu meczowego
Największy problem dotyczy jednak tych piłkarzy, którzy już od dawna pozostają poza rytmem meczowym. Martin Ødegaard sezon rozpoczął od dwóch meczów w pierwszym składzie z rzędu, a teraz ma za sobą siedem spotkań bez gry. Tak, w tym czasie zmagał się z urazami, ale od czterech meczów jest w pełni zdrowy, a i tak nie otrzymał ani jednej minuty. W podobnej sytuacji jest Mariano, który również na przestrzeni siedmiu ostatnich meczów Realu Madryt ani razu nie powąchał murawy.

Przypadki Luki Jovicia i Édera Militão są jeszcze bardziej niepokojące. Serbski napastnik bez gry pozostaje od jedenastu meczów, natomiast Brazylijczyk po raz ostatni na boisku pojawił się jeszcze w październiku. Nie do końca zrozumiałe są ponadto działania względem Isco i Marcelo. Zidane raz na jakiś czas decyduje się na to, aby ponownie spróbować ich odzyskać, a kończy się to tylko tym, że nie mogą liczyć na regularną grę i gdy drużyna jest w potrzebie, to zawodzą.

Często się mówi, że każdy trener chciałby mieć problem przy wybieraniu podstawowej jedenastki. Oznacza to, że wszyscy zawodnicy prezentują wysoki poziom podczas codziennej pracy i tak naprawdę każdy zasługuje na grę od pierwszej minuty. W przypadku Zidane'a problem ten nie dotyczy jednak kwestii czysto sportowych, ale bardziej ludzkich. Obecnie ma on w swojej kadrze dziesięciu zawodników, którzy przyzwyczaili się już do tego, że do pierwszego składu nie wskoczą, a to po prostu musi się przełożyć na ich zaangażowanie na treningach. Problemy się zazębiają i cała sytuacja robi się coraz bardziej skomplikowana.

Aby Real Madryt utrzymał się w walce o tytuł mistrzowski, jego trener musi zacząć regularnie korzystać ze wszystkich swoich zawodników. Kwestia polega na tym, aby znaleźć złoty środek. Rozwiązaniem nie są ani hurtowe rotacje i całkowity brak stabilizacji, ani korzystanie tylko i wyłącznie z tych samych piętnastu graczy. Rezerwowi i zmiennicy muszą zmienić swoją mentalność, ale aby tak się stało, najpierw potrzebują impulsu ze strony swojego szkoleniowca.