Pierwsza porażka w Lidze Endesa
Dopiero w 16. kolejce Real Madryt przegrał po raz pierwszy w tym sezonie. Piękna seria 15 zwycięstw z rzędu została zatrzymana przez Barcelonę.
Fot. Getty Images
Real Madryt w 16. kolejce Ligi Endesa zaliczył pierwszą porażkę. Królewscy przegrali na własnym parkiecie z Barceloną. Bardzo długo mecz był wyrównany, ale Katalończycy lepiej spisali się w decydującej kwarcie. Podopieczni Pabla Laso wyraźnie przegrali walkę pod tablicami i to miało wpływ na końcowy wynik. Porażka niewiele zmienia w tabeli, ponieważ Blancos pozostają na pozycji lidera, jednak Klasyk to zawsze mecz o dodatkowym znaczeniu. Niestety, tym razem Mirotić odegrał kluczową rolę, ale sporo od siebie dołożyli tacy zawodnicy jak Higgins czy Kuric.
Początek meczu już zwiastował, że mecz będzie bardzo wyrównany. Obie drużyny skutecznie kończyły akcje i po niecałych 3 minutach na tablicy świetlnej był wynik 10:10. Dobre minuty po stronie Królewskich rozgrywali Laprovíttola, Abalde i Causeur. Każdy z nich wiele wnosił do ofensywy. W Barcelonie pierwszoplanową rolę odgrywał Mirotić. Garuba zupełnie sobie nie radził z obroną przeciwko Czarnogórcowi. To właśnie Nikola zdobył punkty równo z końcową syreną i pierwsza kwarta była dla gości (22:23).
W drugiej kwarcie Królewscy zdołali zatrzymać Miroticia, ale wtedy aktywował się Higgins. Kiedy Amerykanin wyprowadzał akcje, defensywa Blancos wpadała w zakłopotanie. Barcelona zdołała dzięki temu zyskać kilka punktów przewagi. Królewscy mieli jednak Llulla, który się nie mylił, rzucając z dystansu. Na parkiecie brakowało Tavaresa, więc madrytczycy przegrywali walkę pod koszem, ale i tak byli w stanie wygrać drugą kwartę i w połowie meczu był remis 46:46.
Po zmianie stron obraz gry pozostał taki sam. Mecz był bardzo wyrównany, chociaż niemal przez całą kwartę na prowadzeniu znajdowała się Barcelona. Główna w tym zasługa Miroticia oraz Hangi. Real Madryt jednak nie zamierzał odpuszczać. Dobre wejście na parkiet zaliczył Carroll, a Laprovíttola prezentował z jednej strony bardzo udane zagrania, ale przytrafiały mu się też łatwe błędy. Ostatecznie Królewscy zdołali wygrać trzecią kwartę, lecz przewaga była minimalna (65:64).
Decydującą część meczu lepiej zaczęła Barcelona, która po kilku minutach uzbierała 7 punktów przewagi. Real Madryt gubił się w defensywie, szybko łapiąc faule. W dodatku w ataku mylił się Rudy. Hiszpan nie miał swojego dnia, jeśli chodzi o rzuty z dystansu. Ofensywne akcje podopiecznych Laso wyglądały źle i po trafieniu Kuricia Barcelona miała 10 oczek więcej. Sytuacja była bardzo trudna i trener Królewskich próbował interweniować. Niewiele to dało, a Real Madryt popełniał proste błędy. Madrytczycy zaliczyli jeszcze krótki zryw poprzez serię 8:0, ale było już za późno. Pierwsza porażka w Lidze Endesa stała się faktem.
82 – Real Madryt (22+24+19+17): Causeur (8), Abalde (8), Laprovíttola (8), Garuba (0), Tavares (11), Rudy (0), Deck (12), Carroll (10), Llull (14), Thompkins (6), Taylor (5).
87 – Barcelona (23+23+18+23): Pustowyj (4), Abrines (2), Higgins (12), Mirotić (26), Calathes (7), Hanga (10), Bolmaro (0), Šmits (2), Oriola (10), Martínez (0), Kuric (14).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze