Advertisement
Menu
/ as.com

Bordalás naciska na sprowadzenie Kubo

Wydaje się, że dni Kubo w Villarrealu są już policzone, szczególnie po ostatnich wypowiedziach Emery'ego. W walce o piłkarza jest więc Getafe, choć problem jest ten, co zawsze – ekonomiczny.

Foto: Bordalás naciska na sprowadzenie Kubo
Fot. Getty Images

Sytuacja Kubo w Villarrealu jest nie do zniesienia i wydaje się, że rozwód będzie najlepszą decyzją dla wszystkich zainteresowanych stron. Taka operacja będzie również tym, na co czeka José Bordalás, trener Getafe, który naciska na swój klub, by wykonał wysiłek ekonomiczny konieczny do sprowadzenia Japończyka. Los Azulones chcą w zimowym okienku wzmocnić się właśnie Takefusą lub sprowadzić Carlesa Aleñę. To są dwa nazwiska, na których zawiesił oko Bordalás, ale Getafe nie stać na obu. Pierwszym wyborem ma być zawodnik Królewskich, ale jeśli z tą operacją pojawi się jakikolwiek problem, to siły skierowane zostaną od razu w stronę piłkarza Barcelony.

Najtrudniejszym aspektem jest ten ekonomiczny. Latem Villarreal zapłacił trzy miliony euro za wypożyczenie Kubo, plus ewentualne trzy za spełnienie niektórych celów (których spełnienie obecnie nie jest niemożliwe, ale jest dość trudne). Jeśli Japończyk opuści ekipę ze wschodu Hiszpanii już zimą, to Żółta Łódź Podwodna będzie czuła się zobowiązana do zapłacenia tylko połowy z tej kwoty i tu właśnie pojawia się problem z Getafe. Los Azulones mają wystarczająco środków, by opłacić pensję Takefusy, ale nie, aby zapłacić półtora miliona za zawodnika, który po sześciu miesiącach odejdzie z zespołu. 

Getafe i Villarreal tuż przed Świętami miały przeprowadzić rozmowę na ten temat. Real Madryt z kolei nie odrzuca żadnej opcji, ale na razie czeka na rozwój sytuacji. Królewscy przewidują stratę w wysokości 91 milionów euro za ten sezon, więc każdy cent się przyda, aby ją jak najbardziej zminimalizować. Oczywiście, wszyscy dostrzegają ewentualne pozasportowe pozytywy operacji, w ramach której drugą połowę sezonu Kubo spędziłby w Getafe. Japończyk mógłby osiąść w Madrycie i łatwiejsze byłoby cotygodniowe monitorowanie jego postępów, a ponadto ekipa Bordalása nie jest drużyną z poziomu Mallorki, więc  dla młodego piłkarza nadal byłby to krok do przodu.

Villarreal z kolei nadal pozostaje na rozdrożu. Latem dokonał ważnej inwestycji w Japończyka, ale ten niemal nie liczył się dla Emery'ego – rozegrał jedynie 687 minut, z czego zdecydowaną większość w Lidze Europy (gdzie w pięciu meczach zanotował 3 asysty i strzelił gola). W lidze wychodził od pierwszej minuty zaledwie dwukrotnie. Trener Żółtej Łodzi Podwodnej o całej sytuacji mówi dość jasno – „nie jesteśmy tu, aby dawać szansę w dziesięciu meczach piłkarzowi, jeśli on nie daje nic od siebie. Dostaje jedną i musi pracować, by wywalczyć kolejne. To samo dotyczy wychowanków czy jakiegokolwiek innego piłkarza”, mówił Hiszpan.

Co może być zaskakujące, to właśnie Emery był człowiekiem, który szczególnie naciskał na sprowadzenie Kubo ubiegłego lata, sprawiając, że Villarreal ostatecznie wyprzedził takie ekipy jak Granada czy Osasuna. Ostatecznie natomiast były trener Arsenalu czy PSG wprowadził do gry kilku młodych piłkarzy z cantery, którzy w miarę regularnie dostają minuty. Wydaje się, że to już ostatecznie zamyka Kubo drzwi do występów w żółtej koszulce.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!