Sacchi o produkcie nienajwyższej jakości
"Jeżeli nie stracimy punktów do świąt Bożego Narodzenia, od stycznia będziemy mogli ruszyć ku pierwszemu miejscu w tabeli"
Zbliża się bardzo ważny mecz z Realem z San Sebastián.
Dla naszego klubu wszystkie mecze są „bardzo ważne”. Na najbliższe spotkanie wystawić możemy bardzo silny skład, ale zabraknie Ronaldo i Raula, prawdopodobnie Beckhama, być może Baptisty... Wszyscy piłkarze przygotowywali się do tego meczu jak najlepiej, pragną zwycięstwa, są podrażnieni ostatnimi wynikami i chcą pokazać swój „pazur” i zachować twarz. Jestem przekonany, że uda się wywalczyć dobry wynik. Z optymizmem patrzę na teraźniejszość, a z jeszcze większym w przyszłość. Jeżeli nie stracimy punktów do świąt Bożego Narodzenia, od stycznia będziemy mogli ruszyć ku pierwszemu miejscu w tabeli La Liga. Ale nie możemy tracić punktów. Na naszą niekorzyść działają kontuzje. Potrzeba trzydziestu, czterdziestu dni, by kontuzjowanego piłkarza przywrócić do formy. Kiedy jednak już się to stanie, będą imponować świeżością.
Co pan myśli o obecnym stanie drużyny?
Wszyscy piłkarze trenują z wielką determinacją i zacięciem. W środę rozegraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, w drugiej jednak szło nam dużo gorzej. Widać było, że nie wszyscy zawodnicy są w stanie grać przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Jest kilku takich piłkarzy, na przykład Zidane, którzy zawsze grają i zawsze bardzo dużo z siebie dają, ale zarazem szybko się męczą. Potrzeba nam wszystkim cierpliwości. Rozumiem irytację publiczności, która zresztą dała wspaniały pokaz podejścia do sportu podczas meczu z Barceloną. Niestety, obecnie nie możemy im zaoferować „produktu” najwyższej jakości. Luxemburgo nie miał do dyspozycji takiej drużyny, jaką by chciał, a to wina właśnie kontuzji. Gdy wszyscy piłkarze wrócą do pełni sił, nasza gra się wyraźnie poprawi.
Czy to dobrze, że – gdy Real Madryt będzie już miał za sobą mecz z Olympiacosem – nie trzeba będzie przez jakiś czas myśleć o Champions League?
Oczywiście. To nam pomoże. Jeżeli unikniemy kontuzji, ufam, że piłkarze i trener osiągną sukces. Wszystko to, co do tej pory działało na naszą niekorzyść, zacznie być naszym atutem. Nie wierzę, że jakakolwiek drużyna może utrzymać wysoką formę bez przerwy od października do maja. Mnie tymczasem cieszy, że w tych trudnych chwilach wciąż tworzymy zgrany kolektyw i chcemy pchać ten wózek wspólnie i z całych sił w jasno określonym kierunku. Wkładamy w naszą prace całe serca.
A presja kibiców?
Nie zamierzamy niczego burzyć, żeby potem odbudowywać. To nie jest dobra metoda. Mówi się o zmianie trenera... to bardzo skomplikowana sprawa. Vanderlei ma umiejętności, wiedzę i doświadczenie niezbędne, by doskonale kierować drużyną, ale obecnie mu się to nie udaje. Czasem zadaję sobie pytanie... Barcelona ma wspaniałą drużynę i świetnie gra. A gdyby zabrakło Xaviego, Ronaldinho, Deco, Eto’o, czy graliby tak samo?
Czy w takim razie nie za wczesny etap sezonu mamy, by drużyna była poddawana takiej presji?
Piłka nożna jest jaka jest. Nie istnieje stan pośredni, albo osiąga się sukces albo nie. W szatni panuje dobra atmosfera, prezes jest wciąż spokojny, a jego spokój udziela się nam. Piłkarze muszą wrócić na drogę zwycięstwa i możemy tego dokonać w meczu z bardzo niewygodnym rywalem, który przystąpi do spotkania maksymalnie zmobilizowany. Prezes, kibice i Klub wymagają od nas, byśmy dali z siebie wszystko.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze