Gelson już raz dał się we znaki Realowi
Niespełna dwa lata temu Martins błysnął na Bernabéu
Real Madryt doskonale zdołał się przekonać, kim jest Gelson Martins, jeden z sześciu zawodników, którzy dołączyli niedawno do Atlético. Królewscy o umiejętnościach Portugalczyka przekonali się konkretnie 14 września 2016 roku, gdy w fazie grupowej Ligi Mistrzów odwiedził Bernabéu w barwach Sportingu. Gospodarze wygrali 2:1 w nieprawodpodobny sposób odwracając losy spotkania dzięki trafieniom Cristiano i Moraty w 89. i 94. minucie. Choć bramkę dla lizbończyków zdobył chwilę po przerwie Bruno César, to jednak właśnie obecny gracz Los Rojiblancos stwarzał defensywie Realu największe kłopoty.
Warto zaznaczyć, że drużyna Zinédine'a Zidane'a na swoim zdołała postawić dopiero po tym, jak Martinsa nie było już na boisku (Jorge Jesús zmienił go w 70. minucie). Do chwili zejścia siał jednak prawdziwe spustoszenie w szeregach obronnych Los Blancos. Błyszczał zwłaszcza szybkością i umiejętnością gry jeden na jeden, z czym nie mogli poradzić sobie Ramos, Varane i w szczególności Marcelo. Był także bliski strzelenia gola, ale przez większość czasu skupiał się na dogrywaniu piłek kolegom, którzy pozbawili go paru asyst (przede wszystkim Dost).
Gelson miał wówczas 21 lat. We wspomnianym sezonie jeszcze raz przyszło mu się mierzyć z Realem, w rewanżu w Lizbonie. Tym razem Martins zagrał od pierwszej do ostatniej minuty, ale nie wyróżnił się już niczym szczególnym. Starcie znów zakończyło się wynikiem 2:1 po bramkach Varane'a i Benzemy. Sporting zajął ostatnie miejsce w grupie i nie zakwalifikował się choćby do Ligi Europy.
W drugich pod względem prestiżu rozgrywkach Starego Kontynentu miał szansę jednak wykazać się w poprzednim sezonie. W ćwierćfinale przyszło mu nawet zmierzyć się z – jak miało się okazać niewiele później – przyszłym pracodawcą. Przegrany dwumecz z Atlético stanowił eskalację konfliktu na linii piłkarze – prezes. Martins był jednym z zawodników, którzy postanowili rozwiązać swój kontrakt z winy klubu. Gdy już mu się to udało, zgłosiło się po niego właśnie Atleti, które wcześniej chciało kupić go ze Sportingu, lecz ostatecznie... wzięło go za darmo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze