Zidane: Trójka z BBC to dla mnie najlepsi zawodnicy, zdecydowanie najlepsi
Zapis wczorajszej konferencji z trenerem
Zinédine Zidane pojawił się wczoraj na konferencji prasowej przed sobotnim finałem Ligi Mistrzów w ramach Open Media Day, jaki narzuca obu uczestnikom UEFA. Przedstawiamy zapis tego spotkania trenera Realu Madryt z dziennikarzami w Valdebebas.
[RMTV] To pański trzeci sezon na ławce Realu Madryt. W tym czasie wygrał pan dwa Puchary Mistrzów z rzędu i doszedł do trzech finałów Ligi Mistrzów z rzędu. Z tym doświadczeniem i patrząc na tegoroczną drogę do Kijowa, z czego u swoich zawodników jest pan najbardziej dumny w tym sezonie?
Nie tylko w tym sezonie. Jesteśmy razem prawie trzy lata i będzie to ta codzienność, to, co robią i jak pracujemy, nawet w czasie trudności. Wyróżniłbym to wszystko, zaangażowanie, nadzieje, chęci na dobrą grę w każdym meczu. Nie ma jednego momentu czy tylko tego sezonu. To moje 2,5 roku z tą grupą i jeśli mam coś wyróżnić, wyróżniam codzienność.
[ABC] Piłkarze Liverpoolu podkreślają w tych dniach, że wygrywają z Realem Madryt w głodzie sukcesu. Anglicy są lepsi w tym względzie czy Real Madryt wciąż jest najbardziej głodny ze wszystkich?
Nie mogę mówić o rywalu i tym, co ma. Mogę powiedzieć, że my zawsze mamy i będziemy mieć podobne nadzieje, bo ten klub zawsze ma taką samą wiarę, chęci i zaangażowanie. Nikt nie może powiedzieć, że mamy mniejszy głód niż ktokolwiek. Nikt ani nic, jesteśmy Realem i ten klub ma to zawsze. Zawsze chcemy więcej i zrobimy wszystko, by poradzić sobie jak najlepiej.
[La Sexta] Co do jedenastki na sobotę, czy jest już ona dla pana klarowna? I czy nie uważa pan, że zawodnik, którego pan skreśli – Bale, Benzema lub Isco – zostanie naznaczony?
Nie muszę jej podawać, to po pierwsze. Co do skreślenia zawodnika, jak powtarzam zawsze, jasne jest, że niektórzy nie zagrają. Powiem więcej, niektórzy nawet nie założą stroju i to jest najtrudniejsze dla zawodnika, gdy dochodzi do finału i zostaje na trybunach. Tych, którzy będą na ławce i na murawie, poznasz jak zawsze w sobotę.
[COPE] Zostają cztery dni do meczu. Na pewno wyczekuje pan tego finału. Mówił pan, że nie martwi pana za bardzo Liverpool…
Ja tego nie powiedziałem.
W sensie ich wypowiedzi [Zidane kiwa głową]. Mamy dosyć dwa podobne zespoły, bardzo wertykalne, bardzo szybkie, z problemami w obronie. Co najbardziej martwi pana w Liverpoolu? Czy ma pan już podjętą decyzję co do jedenastki na tego rywala, nawet jeśli pan jej nie zdradza?
Nie. Jak mówię, nie powiem niczego, ani co myślę, ani czy ją już mam. Nie wiem też, czy jesteśmy tacy sami. Ja nie uważam, że gramy tak samo jako zespoły. Co do drużyny, nie obawiam się jej w ogóle w tym sensie, że wy mówicie tylko o trzech atakujących i słabej obronie. Nie, to ekipa, to zespół, doszli do finału, zasłużyli na to jak my. A moją pracą ze sztabem jest dobre przygotowanie się do tego spotkania, jest jak zawsze. Patrzymy na wady rywala i staramy się go zranić. Jednak nic na ten temat nie powiem.
Chciałbym właśnie zapytać, jak ich zranić.
[śmiech] Nic nie powiem.
[Fox Sports] Mieliście trudną drogę z przedwczesnymi finałami w kolejnych fazach. Czy jeśli wygracie, będzie to najciężej wywalczony Puchar Mistrzów z powodu tej drogi z Paris Saint-Germain, Juventusem i Bayernem?
Nie, bo zawsze jest tak samo. Uważam, że dojście do finału już jest wspaniałe, bo to jest najtrudniejsze. Jednak nasz pierwszy czy drugi puchar też były wygrane w spektakularny sposób z cierpieniem i wszystkim, co było możliwe. Teraz będzie tak samo. Faktycznie trzy ostatnie starcia mieliśmy z trzema najlepszymi zespołami w Europie i nasze osiągnięcia mają swoją wartość, nawet jeśli napotkaliśmy swoje trudności. To my i Liverpool jesteśmy jednak w finale. Teraz zostają nam cztery treningi i mecz, dobrze się do niego przygotujemy.
[SER] Poprowadzi pan Real w trzecim finale z rzędu. Wygrywał pan dwa poprzednie z innymi rywalami niż Liverpool. Czy fakt, że rozegracie tylko jeden mecz z takim przeciwnikiem sprawia, że zmienia się coś w tworzeniu pańskiej jedenastki? Czy tylko 90-minutowe starcie sprawia, że podchodzi pan do tego jakoś inaczej?
Nie, nie. Jak mówię, nic się nie zmienia. Finał to jeden mecz, wiemy o tym, gramy poza domem, ale też nie u rywala, tyle. Jesteśmy przygotowani, bo ten klub to ma. Nie chodzi o to, że mamy więcej doświadczenia, to nie ma żadnego znaczenia. Musimy pokazać to, czego chcemy. Mamy szansę na grę w trzecim finale. Ktoś tu mówił, że rywal czuje większy głód. Jak możesz mówić mi takie rzeczy? Mamy szansę na rozegranie trzeciego finału. Na pewno rywal ma swoje rzeczy, my swoje, ale nie możesz mówić, że my będziemy mieć mniejszy głód czy zagramy bez niego. Nie, coś takiego nie istnieje. To jednak niczego nie znaczy, to samo dotyczy naszego doświadczenia. To jest finał, oni nie rozegrali wielu z nich, ale wyjdą grać do śmierci i dobrze o tym wiemy.
[Sky Sports] Czy zamieniłby pan Cristiano na Salaha?
Nie. Nie, nie… Mam Cristiano i rozmawiam tylko o moich zawodnikach [uśmiech].
[oficjalna strona] Zmierzą się zespoły, które zdobyły w tej edycji najwięcej goli. Jaki mecz pan sobie wyobraża? Czego spodziewa się pan po rywalu?
Niczego. Jak mówisz, rozegrali wielki sezon, także w lidze. To dobra drużyna, która może sprawić ci kłopoty w każdym momencie. Dobrze o tym wiemy, ale nie spodziewam się… [wzrusza ramionami] Nie będzie zaskoczeń, oni nie zaskoczą nas ani my ich. Dobrze się znamy.
[ESPN] Pan powtarzał w poprzednich latach, że dobrze zna Real Madryt, że tutaj granicę wyznaczają tytuły lub ich brak. W tym roku gdzie leży ta granica między sukcesem a katastrofą? W tym tytule czy gdzieś dalej?
Tutaj nie ma żadnej katastrofy. Uważam, że moją katastrofą był moment porażki w Pucharze Króla i wtedy o tym powiedziałem. Bo gdy wygrywasz na wyjeździe i masz rewanż w domu, po którym powinieneś normalnie awansować, to tak, to był bardzo ciężki cios. Jednak co do reszty, nie. W każdym sezonie Real walczy o wygranie wszystkiego, tego chce, ale nie da się zawsze zdobywać wszystkiego. Najważniejsze to pokazywać nadzieję, zaangażowanie, maksymalne chęci każdego dnia. Jeśli to robisz, nie ma żadnej katastrofy. Katastrofa jest wtedy, gdy nie wykazujesz chęci, nie czujesz motywacji, gdy grasz w tym klubie z tym herbem. To jest katastrofa, tak, ale życie to wzloty i upadki, sam dobrze o tym wiesz. By iść dalej, musisz otrzymywać czasami takie ciosy. Jednak to, co robimy każdego dnia, ma dla mnie odpowiednią wartość.
[RTVE] Bale w ostatnich tygodniach jest mocno naładowany, może nawet wraca na poziom sprzed kontuzji kostki, gdy mówiliśmy, że BBC jest niepodważalne. Czy widzi pan coś takiego?
Bale jest w świetnej formie. To prawda, ostatnio strzela dużo goli i miał dużą ciągłość, szczególnie w treningu. Może nie grał tak dużo, ale ciężko trenował z ciągłością, a w ostatnich trzech meczach zdobywał bramki i przede wszystkim robił dobre rzeczy.
[Onda Cero] W finale dwa lata temu nie wyobrażaliśmy sobie składu bez BBC. Rok temu debatowaliśmy czy Bale po kontuzji jest w formie, by wybiec od początku. Co zmieniło się przez ten okres, że BBC nie jest już niepodważalne, gdy jeszcze dwa lata temu mówił pan, że gdy ta trójka jest gotowa pod względem fizycznym, będzie grać zawsze? Co zmieniło się, że dzisiaj debatujemy o tym, który z dwójki Benzema-Bale powinien usiąść?
Nie… Czasami musisz spojrzeć na to inaczej. Może wy tego nie robicie, bo musicie to opisywać, ale ja jestem z nimi codziennie, ze wszystkimi 25 graczami. Wszyscy dobrze pracują, dobrze grają i też powinni dostawać swoje szanse. Inaczej moje przesłanie, że wszyscy są ważni, nie miałoby sensu. Twoje słowa nie mają wartości, jeśli ich nie wypełniasz, tyle. To jedyna sprawa, bo trójka, o której mówisz, to dla mnie najlepsi zawodnicy, ale najlepsi zdecydowanie. Wiele razy pokazywali, że są świetni. Cóż, jednak każdego dnia muszę robić to, o czym opowiadam mojej grupie. Rozumiesz? Muszę wykazywać się czynami, nic więcej. Wybieram teraz kogoś innego, ale to nie oznacza, że ta trójka nie będzie już grać. Nie, ostatnio zagrali w Barcelonie, na przykład. Teraz jesteśmy wszyscy gotowi, tyle. Nie powiem, kto zagra, nie muszę tego robić, ale najważniejsze, że jesteśmy razem.
[El Mundo] Kiedy nie ma nas, nie ma kamer, nie ma mikrofonów, kiedy koledzy po fachu czy rodzina pytają pana o sekret tej szatni i drużyny, o czym pan opowiada? Co jest w niej takiego wyjątkowego? Gdzie są podstawy tych sukcesów?
Przy moim doświadczeniu, wiedza na temat działania szatni… Niektórzy mówią, że możesz wygrywać bez dobrych stosunków w szatni, że nie ma problemu. To głupota, zapewniam o tym. Może coś tam wygrasz w taki sposób, ale jeśli chcesz zwyciężać regularnie, twoja szatnia musi być taka [zaciska palce obu dłoni w splot]. Tu tak jest, ale naprawdę. Ta szatnia jest świetna, zjednoczona i ciężko pracuje. To jest podstawa. Gdy masz talent, on sam nie wystarczy. Możesz mówić, co chcesz, ale jak nie pracujesz, to nie dasz rady wygrywać. Ta szatnia ma talent i pracę, a gdy łączysz te dwie rzeczy, możesz osiągać wielkie rzeczy.
[Fox Sports] Enzo Francescoli w ostatnim wywiadzie dla nas opowiedział o tym, jak taktycznie gra pański Real, ale podkreślił, że pańską główną zaletą jest zarządzanie szatnią i to, że robi to pan w tak dobry sposób dzięki temu, jakim był piłkarzem. Zgadza się pan z tym?
Tak, zgadzam się, to jest prawda. Grałem 18 lat w piłkę, byłem w środku, miałem wielu trenerów, wielu świetnych kolegów, obcowałem z wielkim ego, bo tak po prostu jest w futbolu. Świetnie znam szatnię i doskonale wiem, jak działa głowa zawodnika. To dla mnie coś ważnego, ale nie jedynego. Ostrożnie, jeśli uważasz, że zaczniesz wygrywać, gdy tylko zrozumiesz, co dzieje się w głowie gracza, mylisz się. Za wszystkim stoi wielka praca. Do tego dochodzi filozofia… Jak mówiłem wcześniej, nie jestem najlepszym trenerem. Zawsze będę to powtarzać. Nie jestem najlepszy taktycznie… Do tego nie muszę tego mówić, bo wy o tym mówicie [śmiech sali i Zidane'a]. Nie ma problemu. Mam jednak inne rzeczy. Mam nadzieję i pasję, to jest warte dużo więcej.
[El País] Cristiano zaczął sezon od zawieszenia, nie był skuteczny pod bramką do stycznia. Czy w tych delikatnych okresach trzeba z nim jakoś wyjątkowo rozmawiać? Jak przebrnęliście przez te najcięższe miesiące tego sezonu?
Nie. On do tego wie, że zawodnik może mieć cięższe chwile. Dla niego jednak jest odwrotnie. Gdy nie trafia, nie staje się nerwowy. On wierzy, że w kolejnym meczu strzeli te 2-3 gole. Co więcej, tak było w tym roku. Nawet gdy był krytykowany, on grał dalej. Dlatego jest najlepszy. Niektórych zawodników presja zjada, a innych to nie dotyka. On jest jednym z nich. Im bardziej go krytykujesz, tym ostrożniejszy powinieneś być [uśmiech].
[Mediaset Italia] Pański trzeci finał Ligi Mistrzów z rzędu jak Capello z Milanem czy Lippi z Juventusem. Co Zidane myśli o Zidanie trenerze? Czy Zidane trener przebił już piłkarza, który był crackiem?
Nie mogę ci powiedzieć, co myślę o sobie jako trenerze. Łatwiej było być zawodnikiem, to mogę przyznać. Dużo łatwiej, dużo. Jednak to wy mówicie, co mam dobrego i złego, więc ja nie będę mówić nic innego. Mam na pewno pasję dla futbolu, ale na pewno ty masz to samo [śmiech]. To na pewno.
[Radio MARCA] Real Madryt wygrał dwa finały z rzędu, ale wymagania tego klubu zmuszają go do ruszenia po kolejny triumf z kolei. Liverpool wraca do finału po 11 latach, 13 lat czeka na zwycięstwo. Kto jest pod większą presją? Kto bardziej potrzebuje tej wygranej?
Nikt, to jest finał, człowieku. Możesz mówić o tych 11 latach u nich, o naszym ostatnim triumfie, ale to nic nie znaczy. Chcemy wygrać tak samo jak oni. Mogę powiedzieć, że tak jak wy, chcemy obejrzeć wielki mecz piłki nożnej, nic więcej. Nie wiem jednak, co się zdarzy. Postaramy się, damy z siebie wszystko.
[RTL/Le Parisien/Téléfoot; pytanie po francusku] Czy rozumie pan, że może stać się najbardziej utytułowanym francuskim trenerem w tych rozgrywkach, a pańscy dwaj piłkarze z Francji stać się samodzielnymi liderami pod względem zdobytych Pucharów Mistrzów?
Nie lubię rozmawiać tylko o Francuzach, którzy mogą to wygrać. Do tego są bardzo młodzi i grają w tym klubie, więc będą mieć szansę na kolejne triumfy. Co do mnie jako francuskiego trenera, cieszę się, bo za tymi sukcesami stoi ciężka praca, wiele trudności, duże emocje. Jest wiele wszystkiego, to nie jest po prostu trzeci finał Ligi Mistrzów z rzędu, który przyszedł sam z siebie. Nie, to ciężka praca. Mam niesamowitą grupę zawodników i to sprawia, że w tym klubie zawsze możemy walczyć o wszystko.
[SER; Meana] Pan od zawsze jest nastawiony pozytywnie. Czy teraz też ma pan ten feeling, że w tym finale wszystko pójdzie dobrze?
[śmiech] Zawsze będę myśleć pozytywnie, zawsze. Nie wiem, co się wydarzy, ale zawsze będę myśleć pozytywnie i zawsze będę nastawiony do wszystkiego dobrze. Taki jestem. Rodzice wpajali mi, że jeśli chcę coś osiągnąć, musisz być nastawiony pozytywnie. Jak będziesz negatywny, to nie będziesz mieć niczego, bez żadnej wątpliwości. Jeśli mocno o czymś myślisz, może ci się to udać. Jeśli myślisz o tym, że się nie uda, to się nie uda.
[Mediaset] Czy po ostatnim finale i drugiej części sezonu, jako trener Realu śpi pan spokojniej dlatego, że ma Cristiano?
Zawsze jestem spokojny, taki jestem z natury. Na końcu jasne, że lepiej mieć Cristiano [śmiech], lepiej mieć go ze sobą, bo jest najlepszy, co pokazuje w każdym roku. Teraz zostają cztery treningi i zagramy finał Ligi Mistrzów. Nasze nadzieje są ogromne, tyle.
[L'Équipe/RMC; pytanie po francusku] Zawsze dba pan o grupę i jej stosunki, a to tworzy też pewne piłkarskie automatyzmy na boisku. Chciałbym wyróżnić połączenie Karima Benzemy z Cristiano Ronaldo, które jest spektakularne. Dlaczego oni działają ze sobą tak dobrze? Nie zawsze dobrzy gracze rozumieją się w taki sposób.
Nie wiem dokładnie, dlaczego tak jest. Nie zawsze to działa, czasami wielcy zawodnicy nie znajdują tego połączenia, ale ci dwaj je mają. Wszystko dlatego, że grają razem i podoba mi się to pytanie, bo chodzi tu o pracę wszystkich. Ta grupa świetnie ze sobą żyje. Gdy ekipa pracuje razem i ma dobre stosunki, zazwyczaj osiąga dobre wyniki. Cała praca z tygodnia tworzy takie połączenia, nie tylko Benzemy z Cristiano, ale też Kroosa z Modriciem, z Isco, z Asensio, który strzela te gole. Praca doprowadza do takich efektów. Są też gracze, którzy pracują cały tydzień, a potem nie występują i to jest dla trenera najcięższe. Znajdą się zawodnicy, którzy nie będą mogli zagrać w tym finale. Wiele można o tym mówić, ale ja jako zawodnik tego nie znałem. Jako piłkarz nigdy nie siadałem na ławce i to dla nich musi być coś ciężkiego.
[Gol] Pan jest z natury spokojny. Czy w temacie stworzenia jedenastki i odesłania kogoś na trybuny boli pana głowa? Musi pan brać coś na uspokojenie?
[śmiech sali] Prawda jest taka, że czasami boli mnie głowa. Mówienie czegoś innego byłoby kłamstwem. Wszyscy są tu tak dobrzy, że dlaczego wstawiam tego, a nie tego? Dlaczego? Takie odczucia ma trener. Gdy zaczynasz od jedenastki, wiesz, że na ławce sadzasz przez to 3-4 ważnych zawodników. Jednak ten, kto nie gra, nie może stwierdzić, że nie gra i to dla niego koniec. Nie, przeciwnie, zawodnik z ławki może wejść i stworzyć różnicę, być ważnym dla zespołu. Chcę, żeby wszyscy byli naładowani i dlatego nigdy nie zdradzam składu ani wam, ani zawodnikom na te kilka dni przed spotkaniem. Takie coś zabijałoby piłkarza.
[Antena3] Mówi pan, że dla pana niezależnie od wyniku finału ten sezon nie będzie katastrofą. Rozumie pan jednak, że dla innych rezultat określi ten rok jako historyczny lub straszny?
Straszny czy katastrofa, to samo, nie? [śmiech sali] O kogo ci chodzi? Dla mnie nie. Już odpowiedziałem na takie pytanie [uśmiech].
[La Razón] Tylko Real z lat 50., Ajax Cruyffa i Bayern Beckenbauera wygrywał trzy Puchary Mistrzów z rzędu. Czy szatnia jest świadoma, na jaki poziom może wejść?
Szatnia? Tak, na pewno. Jesteśmy w finale i najtrudniejsze jest dojście do finału. To jest prawda, poważnie. To było widać w tym roku. Widzieliśmy, że nawet zwycięstwo na wyjeździe niczego ci nie gwarantowało. Jednak ta drużyna ma właśnie chęci, nie poddaje się, walczy do końca.
[A Bola] Jak ważny może być Cristiano w tym finale?
[śmiech] Maksymalnie. Jest najlepszy, więc maksymalnie.
[Sky] Co sądzi pan o Kloppie, który jest w Liverpoolu idolem?
Nie znam go osobiście, nigdy z nim nie rozmawiałem. Jednak obserwowałem jego pracę i jest cudowna. To wielki trener. Widzę to nie tylko po Dortmundzie, gdzie przez długi czas notował wielkie sukcesy, ale także właśnie po Liverpoolu i Anglii. Widzę, co osiąga ze swoim zespołem nie tylko w Lidze Mistrzów. Bardzo go szanuję, trzeba szanować takich wielkich trenerów, którzy są ekspertami od futbolu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze