Dużo za wcześnie na składanie broni
Real Sociedad – Real Madryt 1:3
W taki sposób wraca się do gry. Real Madryt nie nadrobił w ten weekend nawet jednego punktu do Barcelony, jednak pokazał, że poprzedni remis ligowy w meczu z Levante był wypadkiem przy pracy. Dziś w sposób niezwykle dojrzały, minimalizując elementy szczęścia i skupiając się na grze w piłkę potrafił pokonać świetnie ostatnio dysponowany Real Sociedad. I choć ostatecznie rzeczywiście w pewnych sytuacjach los uśmiechał się do Królewskich, wygrali oni w pełni zasłużenie i awansowali na czwartą lokatę w tabeli.
Już godzinę przed meczem odnotowaliśmy pierwsze zaskoczenie. Zinédine Zidane desygnował do gry Borję Mayorala. Na takie rozwiązanie nie stawiał właściwie nikt, a po zobaczeniu wyjściowej jedenastki z wielu stron słychać było dwie wątpliwości. A właściwie – dwa nazwiska budzące wątpliwości. Mayoral i Bale. Bale i Mayoral. Ostatecznie to właśnie ta dwójka zrobiła prawdopodobnie największą różnicę na Estadio Anoeta i obaj zasługują na duże brawa. Może bardziej za bramki niż grę od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty, jednak od czasu do czasu warto sobie przypomnieć, że ligi wygrywa się golami, a nie krótko przystrzyżonymi włosami i udziałem w kompilacjach z trikami.
Dziś bohaterem była też drużyna. Właściwie wszyscy zagrali niezwykle dojrzale, niemal każdy zachował odpowiednią koncentrację. Słabszy moment mieli Keylor Navas i Dani Carvajal, którzy zawinili przy bramce dla Realu Sociedad, jednak w ogólnym rozrachunku defensywa spisała się solidnie. Sergio Ramos i Raphaël Varane mieli sporo pracy, ale rzadko popełniali błędy. Casemiro unikał ryzyka i głupich strat, co zniwelowało szansę gospodarzy do przeprowadzenia jakiegokolwiek kontrataku. Wreszcie Isco czy Bale w odpowiednich momentach potrafili wrócić i pomóc kolegom w defensywie.
Mimo wielu absencji ta składanka zadziałała. I na taką drużynę, solidną, bez wielkiego blasku, za to z ogromną powagą i ambicją, po prostu dobrze się patrzyło. Zwłaszcza w porónaniu do meczu z Levante. Królewscy w dobrym stylu wrócili do czołówki i z dużym optymizmem mogą patrzeć na kolejne mecze. Bo przecież rozgrywki ligowe to nie jest sprint. Na jakąkolwiek panikę czy schodzenie z trasy jest jeszcze znacznie, znacznie za wcześnie.
Real Sociedad – Real Madryt 1:3 (1:2)
0:1 Borja Mayoral 19' (asysta: Sergio Ramos)
1:1 Kévin 28' (asysta: Odriozola)
1:2 Kévin 36' (gol samobójczy)
1:3 Bale 61' (asysta: Isco)
Real Sociedad: Rulli; Odriozola, Aritz Elustondo, Llorente, Kévin; Xabi Prieto (70' Juanmi), Illarra, Zurutuza, Canales (57' Vela); Willian José, Januzaj (77' Agirretxe).
Real Madryt: Navas; Carvajal, Varane, Ramos, Theo (93' Nacho); Modrić, Casemiro; Isco, Asensio (86' Ceballos), Borja Mayoral (75' Lucas Vázquez), Bale.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze