Advertisement
Menu
/ własne

Adiós

Real Valladolid 1:1 Real Madryt

Real Madryt remisuje 1:1 z Realem Valladolid na Estadio José Zorrilla. Podopieczni Carlo Ancelottiego prowadzili z gospodarzami do przerwy 1:0 po bramce z rzutu wolnego w 35. minucie Sergio Ramosa. Na 4 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry bramkę na wagę remisu dla Realu Valladolid zdobył Humberto Osorio, wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego Álvaro Rubio.

Już od samego początku dzisiejszego spotkania na Estadio José Zorrilla w powietrzu unosił się smród tego, że coś może pójść nie tak. Pomijając braki Garetha Bale’a, Daniego Carvajala i Raphaëla Varane'a w kadrze, może nie stuprocentową, ale na pewno bardzo dobrą, zmarnowaną okazję Javiego Guerry w 5. minucie meczu, najgorsze - wydawać się być mogło - co spotkało Real Madryt, miało miejsce w 8. minucie meczu. Ból mięśnia zasygnalizował Cristiano, do rozgrzewki ruszył Álvaro Morata, by już po minucie zmienić Portugalczyka na placu gry.

Do tego momentu nasza gra się nie zazębiała, tym bardziej nie miała prawa po nim. Królewscy nie potrafili przejąć wyraźnie inicjatywy na boisku 19. drużyny (!) Primera División. W między czasie mogliśmy oglądać strzał w niebo Óscara Gonzáleza sprzed szesnastki i w końcu jakąś próbę Luki Modricia, również niecelną. W 25. minucie swoich sił z rzutu wolnego z w miarę dogodnej pozycji, jak dla lewonożnego zawodnika, spróbował Ángel Di María. Strzał Argentyńczyka pofrunął wysoko nad bramką Jaime. W 35. minucie mogliśmy nieco odetchnąć z ulgą, bo będący w wybornej ostatnimi czasy formie strzeleckiej Sergio Ramos pokonał portero gospodarzy strzałem… z rzutu wolnego. To wyraźnie podłamało gospodarzy, którzy do końca pierwszej części gry nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Ikera Casillasa. Przed przerwą dobrą okazję miał znów Sergio Ramos, ale cudu nie było i do szatni schodziliśmy z wynikiem dużo lepszym, niż gra.

W pierwszych fragmentach drugiej odsłony jeszcze jakoś to wyglądało. Królewscy sprawiali wrażenie drużyny, która chce zabić mecz i spokojnie go kontrolować. Niestety takie nastawienie nie trwało dłużej niż 300 sekund. Z czasem Valladolid zaczął robić to, czego nie potrafił w pierwszej części - grać piłką na naszej połowie. To nie przynosiło większego efektu, choć bardzo bliski szczęścia był Javi Guerra, który określony przez Leszka Orłowskiego zawodnikiem „surowiutkim technicznie” oddał bardzo niebezpieczny strzał przewrotką, o decymetry mijający lewy słupek bramki Ikera. Najgorsze, nie bacząc już na wydarzenie z 9. minuty, miało dopiero nadejść. Wszedł Illarra. Chwilę później również Humberto Osorio.

Popis formy Bask dał już 180 sekund po zmianie, wpisując się do pomeczowego protokołu w rubryce zawodników ukaranych żółtym kartonikiem. Real Madryt ani myślał o przeprowadzeniu jakiejś zabójczej akcji. Nastawiona wyraźnie na minimalizm i obronę wyniku drużyna Ancelottiego starała się szanować piłkę, nawet w sytuacjach, w których wyraźnie można było jednym podaniem oszukać całą ekipę Valladolidu. Tymczasem zaczęliśmy się gubić, a gospodarze zbierać rzuty rożne.

I to właśnie po jednym z nich, bitym dokładnie w 85. minucie przez Álvaro Rubio, wyrównującą bramkę strzałem głową zdobył Humberto Osorio. Kryty przez…, „kryty” przez…, stojący obok… Trudno w zasadzie jakoś sensownie to określić. W każdym razie, stał przy nim Asier Illaramendi.

Jak łatwo się domyślić, Królewskich nie było już stać na cokolwiek. Rolę napastnika w końcówce przejął najlepszy strzelec Blancos w ostatnich dniach, Sergio Ramos, co samo w sobie nie świadczy o nas najlepiej. W ostatnich sekundach byliśmy jeszcze świadkami kilku desperackich wrzutek w pole karne gospodarzy, ale wynik nie mógł ulec zmianie.

Po takim spotkaniu człowiekowi nasuwa się jedna myśl. Wbrew pozorom, nie ma w niej żadnych przekleństw. Dziś, paradoksalnie, piłka okazała się sprawiedliwa. Żadna z drużyn nie prezentowała jakości (a mówimy o 19. ekipie Ligi i finaliście Ligi Mistrzów), która w pełni pozwoliłaby pokonać przeciwnika. Zazwyczaj w takich meczach decydują cechy wolicjonalne, być może trochę szczęścia. I, choć walczyliśmy dziś o mistrzostwo Hiszpanii, tych cech więcej było po stronie gospodarzy, którzy walczą o ligowy byt. I są z tego remisu zadowoleni, bo 1 punkt sprawia, że awansują na 16. pozycję w ligowej tabeli.

Tymczasem my żegnamy się, wprawdzie nieoficjalnie, z mistrzostwem Hiszpanii. Do końca sezonu ligowego pozostały jeszcze 2 spotkania, zatem matematycznie wciąż nie poznaliśmy najlepszej drużyny Ligi. Niestety tylko matematycznie - ależ trzeba nienawidzić tego słowa, będąc na przegranej pozycji. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami, mecz o tytuł mistrzowski odbędzie się na Camp Nou, gdzie naprzeciwko siebie staną FC Barcelona i Atlético Madryt. Adiós

Real Valladolid - Real Madryt 1:1 (0:1)
0:1 Sergio Ramos 35'
1:1 Humberto Osorio 87' (asysta: Álvaro Rubio)

Real Valladolid: Jaime, Antonio Rukavina, Marc Valiente, Stefan Mitrović, Carlos Peńa; Álvaro Rubio, Víctor Pérez (82' Javier Baraja); Jeffrén Suárez (74' Humberto Osorio) , Óscar González (64' Daniel Larsson), Zakarya Bergdich i Javi Guerra.
Real Madryt: Iker Casillas; Nacho, Pepe, Sergio Ramos, Fábio Coentrão; Xabi Alonso, Luka Modrić, Isco (73' Asier Illarramendi); Ángel Di María, Cristiano Ronaldo (9' Álvaro Morata) i Karim Benzema (77' Marcelo).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!