Ancelotti: Florentino wiedział jak mnie zdobyć
Kolejne fragmenty z książki trenera
Jutro Carlo Ancelotti zaprezentuje w Hiszpanii swoją książkę „Moja świąteczna choinka”. Jak pisaliśmy, tytuł to nawiązanie do systemu 4-3-2-1, który Włoch wprowadził do nowoczesnej piłki. Trener przedstawia w publikacji swoje doświadczenia od początków w Reggianie po przyjście do Realu. Marca wypisała ciekawsze fragmenty, wśród których znalazło się kilka takich związanych z Realem Madryt:
Praca taktyczna, na wzór i podobieństwo Sacchiego:
„Wiadomo, że wielkie wyniki osiąga się z wielkimi zawodnikami, ale tylko wtedy, gdy ci stworzą wielką drużynę. Aby system gry był wydajny, nieodzowne jest spędzanie dużej ilości czasu na boisku. W Milanie mieliśmy treningi taktyczne bez przerwy. Niektóre mechanizmy nie były naturalne. Zmęczenie było nieludzkie. Sacchi powtarzał nam za każdym razem: ‚Musimy trzymać się partytury, którą trzeba znać na pamięć’. Na koniec każdy dokładnie wiedział, co powinien robić w każdej sytuacji w czasie gry, co wprowadzało wielki spokój. Wiedziałem, gdzie powinienem iść, kiedy Tassotti, Maldini, Baresi czy Van Basten mieli piłkę. Czy też miał ją rywal”.
Futbol i jego adaptacja do nowych technologii:
„Ja sam na początku nie miałem dobrych stosunków z komputerem. Uważałem go za mniej niż nieprzydatny sprzęt i szydziłem z mojego asystenta, który proponował, żeby zaczął go używać. Jednak od tamtego czasu wiele się zmieniło. W taki sposób, że obecnie technologia jest nieodzownym kompanem w pracy. Ta zmiana, ciągła ewolucja, to powód, przez który dzisiaj obraz trenera bardziej identyfikowany jest z coachem, postacią, która sprawuje nad wszystkim kontrolę, która nadzoruje pracę innych pracowników”.
Równowaga między jakością a duchem drużyny:
„Fakt wystawienia na boisko wielu mistrzów nie jest, sam z siebie, gwarancją sukcesu. Poza tym potrzebna jest głęboka praca, która pozwoli zawodnikom identyfikować się z grą, mentalnością i rytmem drużyny. W Milanie z czasów ‚Niezwyciężonych’ różnicę tworzyła świadomość bycia drużyną i silne poczucie przynależności do niej, do społeczności i do barw. Na boisko wychodzili ludzie, którzy pierwsze kroki stawiali w Milanello, którzy byli czerwono-czarni od zawsze”.
Stosunki z zawodnikami i tłumaczenia:
„Mówiłem, że poszukiwanie dialogu jest kluczowe, ale to nie oznacza, że trener powinien w każdym momencie tłumaczyć swoje decyzje, bo w długim okresie straci w oczach sportowca wiarygodność. Fakty pozostają ponad każdą przemową i jeśli piłkarz nie gra, to słowa mogą zmienić się w negatywny feedback. Dlatego uważam, że trzeba poświęcać wiele uwagi temu, co chce się przekazać. W tym sensie opcja braku rozmowy i komunikacji z zawodnikiem może być umotywowana chęcią uniknięcia stworzenia sytuacji, w której zawodnik myśli, że z niego kpimy”.
Starcie Barcelony z PSG i stracona okazja:
„Co to był za mecz Ligi Mistrzów w Barcelonie! Przypominając go, za każdym razem jestem coraz bardziej przekonany, że zasługiwaliśmy na awans i grę w półfinale przeciwko Bayernowi. Jeśli muszę znaleźć powód nieudanego podejścia do półfinału, to moje myślenie bez wątpienia powraca do pierwszego meczu w Paryżu: chyba wtedy popełniliśmy grzech przesadnego uzależnienia psychologicznego. Byliśmy za bardzo przestraszeni i po części zablokowani wartością, którą Barcelona pokazała w ostatnich latach”.
Historyczna remontada Liverpoolu w Stambule:
„Na drugą połowę Liverpool wrócił na boisko ze zmianą, która w tamtym momencie nie wydawała się za bardzo modyfikować sytuacji. Jednak jeśli potem analizujesz spotkanie, to ona miała na nie prawdziwy wpływ. Wejście Hamanna za Finnana, pomocnika za obrońcę, zmieniło porządek taktyczny. Anglicy odeszli od 4-4-1-1 do 3-5-2. To prawda, że w takich sytuacjach aspekt mentalny gra na korzyść tego, kto stara się odrobić straty, względem tego, jak my, kto musi znowu zaryzykować po tym, jak wydawało się, że ma spokojną przewagę. Jednak także - i to wyszło z analizy z chłodną głową - po zmianach i po golu strzelonym w pierwszych minutach, przez większość drugiej połowy Liverpool był dużo bardziej agresywny i zgrany niż my, przede wszystkim w środku pola. Teraz, przedstawiając publicznie spokojniejsze analizy taktyczne, mogę także powiedzieć, że powinniśmy zapewne byli lepiej poradzić sobie ze zmianą naszych rywali, ale i tak nic nie zmieni tego, że to było wyjątkowe spotkanie, w którym nikt nie mógł wyobrazić sobie takiego epilogu rodem z science-fiction”.
Przyjęcie roli trenera zależnego od decyzji klubu:
„Zacząłem z 4-4-2, ale przy realiach, które miałem, czas i doświadczenie doprowadziły mnie do systemu w stylu garnituru, jak najbardziej dopasowanego, w którym trener widzi grupę zawodników, jakich ma, wielkich mistrzów, i sprawia, że ci mogą w pełni pokazać swoje zalety w grze, która jest optymalna i reprezentuje historyczną i kulturową rzeczywistość klubu. Dzisiaj, kiedy sytuacje ekonomiczne i marketingowe często wymuszają decyzje różniące się od wymagań czysto taktycznych, trener jest postacią, która używa całej swojej wiedzy, żeby dostosować czy czasami stworzyć efektywny i specyficzny system gry, który pozwoli w jak najlepszym stopniu wykorzystać graczy i talent, który jest do dyspozycji. Chociaż nie chcę, żeby ta książka była kolejną instrukcją piłki nożnej, to napiszę też o takich tematach, ponieważ, powtarzam, sądzę, że futbol nie składa się tylko z treningu i wystawienia na boisko dobrze przygotowanej drużyny”.
Zgrupowania:
„Osobiście uważam, że zgrupowanie to praktyka, którą można wyeliminować bez większego problemu. Przede wszystkim dlatego, że nie zauważyłem żadnej różnicy w postawie na boisku, która by się z tym wiązała. Wręcz przeciwnie, jestem przekonany, że robienie zgrupowania dzień przed meczem, szczególnie gdy spotkanie odbywa się następnego dnia wieczorem, nie daje żadnej przewagi”.
Etap w Juve i doświadczenia z Zidane'em:
„W Turynie miałem okazję i szczęście poznać jednego z najlepszych graczy na świecie, bez wątpienia z największą rolą, jaką miałem: Zinedine'a Zidane'a. Zidane był wyjątkowym graczem, którego nie można do nikogo porównywać. Był Zidane'em, po prostu. Kiedy był w pełnej formie, to Juventus wychodził na murawę dużo spokojniejszy. Bez Zidane'a autobus nie ruszyłby nigdzie, nawet przy godzinnym spóźnieniu, więc nie do pomyślenia było, żebym stworzył model gry, w którym on nie byłby centralną postacią. W Milanie dogmatem była czwórka obrońców, w Juventusie to Zizou był wyjściową częścią, wokół której ustawiało się resztę. W tamtym okresie w Juventusie było wielu mistrzów z różnymi rolami i zaletami, ale jeśli ktoś był niezbędny, to taką osobą był on”.
Przejście do Madrytu i pierwszy dzień z Florentino:
„Reggio Emilia, 1995; Madryt, 2013. 18 lat, jestem już starszym trenerem. Kto powiedziałby mi wtedy, że usiądę na ławce jednego z najbardziej prestiżowych klubów na świecie? Real Madryt to nie jest zwykły klub, to Klub. Jego historia i tradycja natychmiast pobiły moją duszę, od dnia, w którym po raz pierwszy postawiłem nogę na Santiago Bernabéu przed oficjalną prezentacją. Prezes, Florentino Pérez, ze swoją wielką gościnnością, przyjął mnie jak w domu i zabrał do sali trofeów. Zdecydowanie wiedział jak mnie zdobyć: wiadomo, że mam słabość do Pucharu Europy, a dziewięciu postawionych razem, jeden obok drugiego, nie widziałem nigdy. Patrzył na nie i powiedział mi: ‚Piękne, bardzo piękne, ale... jednego brakuje. Jednego, żeby mieć okrągłą liczbę’. I rzeczywiście, w Realu Madryt brakuje La Décimy, nawet bardzo. Przywiezienie jej do domu to marzenie, które napędza każdego, kto kocha białą koszulkę i chociaż to oznacza dla mnie wielką odpowiedzialność, to jednocześnie jest to wyjątkowa motywacja. Żeby wygrać La Décimę będzie potrzebna silna spójność między sztabem, piłkarzami i klubem, a wielkim wsparciem bez wątpienia będzie mój stary kolega z podróży, Zizou, która już zapisał swoje nazwisko w historii Realu...”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze