Nic się nie zmieniło

Na początku października, podczas rozgrywek o Superpuchar Endesa, zawodnicy Bilbao Basket schodzili z parkietu zawstydzeni stratą trzydziestu dziewięciu punktów. Minął miesiąc i niewiele się nie zmieniło. Królewscy znów bez najmniejszego problemu rozprawili się z baskijskim zespołem (92:75), dokładając do kompletu czwarte ligowe zwycięstwo.

Obyło się bez żadnej niespodzianki. Madryt już w pierwszych akcjach wskazał rywalowi miejsce w szeregu. Dopiero czternaście punktów różnicy (21:7) zachęciło przyjezdnych do większego wysiłku i zniwelowania strat. Pablo Laso był zadowolony z poczynań podopiecznych, co potwierdzała dość częsta rotacja. Jedynie jeden zawodnik nie został nią objęty i całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych – Rudy Fernández.

Nawet bez hiszpańskiego skrzydłowego drużyna radziła sobie świetnie. Bywały momenty, kiedy Bilbao zbliżało się do gospodarzy na niebezpieczną odległość, na przykład zaraz po przerwie, gdy tracili już tylko osiem punktów. Każdorazowo jednak reakcja madrytczyków była wzorowa i zmuszała przeciwników do porzucenia nadziei na sukces.

Real Madryt utrzymuje się na szczycie ligowej tabeli, podobnie jak Herbalife Gran Canaria i FC Barcelona zachowując komplet zwycięstw. Poszukiwania rywala potrafiącego przeciwstawić się mistrzom wciąż trwają.


92 – Real Madryt (23+26+16+27): Draper (3), Llull (12), Díez (7), Mirotić (8), Bourousis (13) - Reyes (10), Rodríguez (17), Carroll (11), Darden (7), Slaughter (2), Mejri (2).

75 – Bilbao Basket (18+19+16+22): López (6), Pilepić (6), Mumbrú (15), Hervelle (5), Kavaliauskas (8) - Bertans (22), Gabriel (6), Carmichael (-), Samb (-), Vrkic (-), Grimau (7).

Skrót spotkania | Statystyki | Tabela