Potrzebne punkty po niepotrzebnym thrillerze

W meczu 12. kolejki Primera División Real Madryt wygrał na wyjeździe z Rayo Vallecano 3:2. Bramki na Estadio de Vallecas strzelali Cristiano Ronaldo (dwie) i Karim Benzema. To gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce, stwarzali większe zagrożenie pod bramką Diego Lópeza, ale to piłkarze Królewskich byli skuteczniejsi i z południa Madrytu wywieźli cenne trzy punkty.

Początek meczu zwiastował Real Madryt w jednym z najlepszych wydań. Rayo nie unikało gry piłką, ale schody dla gospodarzy zaczynały się, kiedy Królewscy przejmowali futbolówkę. Pierwsza okazja nadeszła już w trzeciej minucie. Luka Modrić przytomnie odegrał na lewą stronę do Cristiano Ronaldo, ten efektownie przedryblował obrońcę i w doskonałej sytuacji pokonał Rubéna. Spotkanie z perspektywy kibiców Królewskich nie porywało – drużyna Ancelottiego rzadko miała piłkę, rzadko atakowała i znów nie była pewna w defensywie.

Wydawało się, że gol dla Rayo jest kwestią czasu. Wtedy obudził się jednak wracający do pierwszego składu po prawie półrocznej przerwie Xabi Alonso. Bask odebrał piłkę, zagrał na prawo do Garetha Bale'a, a Walijczyk wrzucił prosto na głowę Karima Benzemy. Francuz bez problemów podwyższył wynik meczu. Vallecanos nie zamierzali się poddawać i zmieniać filozofii gry. Utrzymywali się przy piłce, co jakiś czas stwarzając sytuacje pod bramką Diego Lópeza. Na szczęście żadna z nich nie zakończyła się bramką. Mimo wszystko z pierwszej połowy nie można było być w stu procentach zadowolonym, tuż przed jej końcem z boiska zszedł kontuzjowany Fábio Coentrão.

Druga połowa także zaczęła się dla Królewskich niemal doskonale. Świetnie na prawej stronie zachował się Bale, który był ojcem trzeciej bramki. Podał do Cristiano Ronaldo, a ten nie miał problemów, by trafić do pustej bramki. To, co działo się później, było po prostu wstydem. Dwa gole z rzutów karnych, faul Carvajala nadający się na drugie żółtko i ogólna gra Królewskich na pewno nie odpowiadały statusowi, jaki posiada ten klub. Emocje, z jakimi wiązało się oglądanie tego meczu, były po prostu... dziwne. Prowadzenie 3:0 z ostatnim zespołem ligi na jego terenie nie miało prawa zmienić się w thriller. A jednak. Po zejściu Xabiego Alonso obraz gry zupełnie się zmienił. Rayo naciskało, błędy popełniali wszyscy w niebieskich koszulkach.

Carvajal i Alonso pokazali, dlatego tęsknimy za tym drugim i... Arbeloą. Słabo zagrali wszyscy, łącznie z Di Maríą, który w ramach eksperymentu wystąpił w środku pola. To był jeden z najgorszych i najbardziej szczęśliwych meczów Realu Madryt w tym sezonie. Trzeba cieszyć się z trzech punktów, trzeba pamiętać, że Juventus zagra we wtorek zupełnie inaczej niż Rayo, ale po takim meczu jest wiele znaków zapytania i jeszcze więcej wątpliwości. Real Madryt nie może grać w ten sposób.

Rayo Vallecano – Real Madryt 2:3 (0:2)
0:1 Cristiano Ronaldo 3' (asysta: Modrić)
0:2 Benzema 31' (asysta: Bale)
0:3 Cristiano Ronaldo 49' (asysta: Bale)
1:3 Viera 53' (rzut karny)
2:3 Viera 55' (rzut karny)

Real Madryt: Diego López; Carvajal (60' Arbeloa), Pepe, Ramos, Coentrão (45' Marcelo); Xabi Alonso (46' Illarra), Modrić, Di María; Bale, Cristiano, Benzema.
Rayo Vallecano: Rubén; Tito, Gálvez, Arbilla (51' Arbilla), Nacho; Saúl, Adrián (42' Bueno), Trashorras; Lass, Jonathan Viera i Iago Falqué (69' Embarba).