Słodko-gorzki awans do półfinału
Galatasaray 3:2 Real Madryt
Kibice Realu Madryt przystępowali do rewanżowego meczu z Galatasarayem w dobrych nastrojach. Wydawało się, że zwycięstwo 3:0 w pierwszym meczu zupełnie odebrało wiarę w awans piłkarzom tureckiego klubu. Kiedy Ronaldo zdobył pierwszą bramkę, a ten wynik utrzymał się do przerwy, madridistas z czystym sumieniem mogli świętować awans do półfinałów.
Jednak to wszystko nie wyglądało tak dobrze w drugiej połowie. Pewnie przy pięknym golu Eboué kibice Realu Madryt machnęli na to ręką. W końcu bramka należała się Turkom. Za to, że doszli do tej rundy, za wiarę w awans, za fanatyczny doping. Kiedy w 70. minucie Sneijder ograł Varane'a i umieścił piłkę w siatce, pojawił się pewien niepokój. Pojawiły się wątpliwości, może nie uda się po raz pierwszy wygrać w Turcji? Spokojnie, jeszcze dwadzieścia minut, nie wszystko stracone. Jednak minęło kilkadziesiąt sekund i Didier Drogba udowodnił, dlaczego jest zaliczany do grona najwybitniejszych napastników. W fantastyczny sposób pokonał Diego Lópeza, a asystujący Iworyjczykowi Varane znów nie miał nic do powiedzenia. 3:1.
W tym momencie zadrżały serca madridistas. Przecież miało być łatwo, przecież Galatasaray był najsłabszą drużyną w ćwierćfinałach. Turcy pokazali, co to znaczy wierzyć i walczyć do końca. Kibice byli ich dwunastym zawodnikiem, co dało im dodatkowe siły i motywacje do gry. Kiedy już wszystko było przesądzone, wynik ustalił Cristiano Ronaldo. To już jedenaste trafienie Portugalczyka w tej edycji Ligi Mistrzów, a będzie miał jeszcze co najmniej dwa mecze na poprawę tego dorobku.
Real Madryt zagra w półfinale Ligi Mistrzów, ale pozostaje pewien niedosyt. Stało się to, przed czym przestrzegał Mourinho. Piłkarze za szybko uwierzyli, że jest już pozamiatane. Galatasaray pożegnało się w godnym stylu z tymi rozgrywkami. Może i półfinał był poza ich zasięgiem, ale zrobili wszystko, żeby zrealizować marzenie i dokonać cudu. Co by było, gdyby mógł zagrać Burak Yılmaz? Tego już się nie dowiemy. Należą się brawa dla Galatasarayu za postawę w tej Lidze Mistrzów. Przegrali dwa mecze na otwarcie, a i tak doszli do ćwierćfinału. Byli w beznadziejnej sytuacji w konfrontacji z Realem Madryt, ale nie poddali się i walczyli do końca. Udowodnili, że nigdy nie należy tracić nadziei.
Królewscy za niedługo poznają rywala w półfinale Ligi Mistrzów. Niezależnie od tego, kto to będzie, nie można powtórzyć błędów z drugiej części meczu z Galatasarayem. W bezsensowny sposób z gry w kolejnym spotkaniu wykluczył się Álvaro Arbeloa, a Varane otrzymał dzisiaj prawdziwą lekcję futbolu od profesorów Sneijdera i Drogby. Nie zawiódł za to Cristiano Ronaldo, który ciągle potwierdza, że w 2013 roku nie ma sobie równych.
Galatasaray – Real Madryt 3:2
0:1 Cristiano Ronaldo 8’ (asysta: Sami Khedira)
1:1 Emmanuel Eboué 57' (asysta: Wesley Sneijder)
2:1 Wesley Sneijder 70' (asysta: Sabri Sarıoğlu)
3:1 Didier Drogba 72' (asysta: Nordin Amrabat)
3:2 Cristiano Ronaldo 92' (asysta: Karim Benzema)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze