Przytuła dla RealMadryt.pl: Rozliczajcie mnie za pracę, nie za przeszłość
Wywiad z komentatorem Canal+
– Kto w Polsce ma prawo oceniać Messiego czy Ronaldo? Mówić o nich, komentować ich zagrania? Przez ten pryzmat możemy podważyć zdanie każdego, a tu nie chodzi o to, kto gdzie był i grał, ale o to, jak rozumie piłkę, jak potrafi wytłumaczyć futbol innym ludziom. Jak potrafi czytać grę, jak mówi o piłce. Czy jest to zrozumiałe dla innych, bo to jest też ważne. Można mieć wielką wiedzę na temat piłki, a nie potrafić tego przekazać – opowiada w rozmowie z RealMadrid.pl Krzysztof Przytuła, były piłkarz m.in. Cracovii i Arki Gdynia, a od dłuższego czasu komentator meczów m.in. La Ligi w stacji telewizyjnej Canal+.
Rafał Sahaj: Cofnijmy się do roku 2010, kiedy zaczynał pan przygodę z Canal+. Jak pan wspomina tamten czas?
Krzysztof Przytuła: Na początku była trema, ale jakoś przez to przeszedłem. Pomagała mi fantastyczna atmosfera w redakcji. Dlatego bardzo miło wspominam tamten okres.
Praca w telewizji oznaczała przejście na „drugą stronę mikrofonu”. Czego pan się obawiał w tej nowej roli?
Nie było dużych obaw, ponieważ wiedziałem, że mam nad sobą świetnych fachowców, takich jak Tomek Smokowski czy Andrzej Twarowski. Albo Jacek Laskowski, który wtedy jeszcze pracował w Canalu+ i od początku mnie wprowadzał do nowej roli. Te osoby gwarantowały, że będę się rozwijał. Reszta nie zależała ode mnie, bo albo się ma to „coś”, co pozwala ciekawie komentować i czytać grę, albo się nie ma. Tego nie da się nauczyć.
Na początku komentował pan jedynie ligę polską, potem przyszła kolej na ligę angielską i hiszpańską. Skąd to zainteresowanie La Ligą?
Już wcześniej śledziłem te ligi, ale najbardziej właśnie hiszpańską i włoską. Muszę przyznać, że zawsze interesowałem się Serie A, ze względu na takie zespoły jak Napoli czy Juventus. Inspirowały mnie założenia taktyczne, zupełnie nie znane w naszym kraju. W Polsce nikt nie stosował nowinek taktycznych, takich jak chociażby gra trójką obrońców.
Najpierw był Sport+Extra Rafała Wolskiego, gdzie analizowałem spotkania i powoli uczyłem się nazwisk piłkarzy. Proszę mi wierzyć, że na początku nie jest łatwo zapamiętać wszystkich zawodników. Łatwo komentuje się mecze Realu, Barcelony, czy Atlético, bo to topowe zespoły. Ale wymienić na przykład prawego obrońcę Rayo Vallecano i jeszcze coś o nim powiedzieć? Bardzo mi to odpowiadało. Wyzwaniem było komentowanie meczu np. Osasuny z Getafe.
Podpytałem pracowników Canalu+ o pana i przyznali, że świetnie pan się orientuje w tych wszystkich analizach. Nie myślał pan o pracy w sztabie szkoleniowym?
Kiedyś jeden z trenerów powiedział: „mecze w seniorskiej piłce wygrywa się taktyką”. I coś w tym jest, bo rzeczywiście, patrząc na przygotowanie fizyczne czy same umiejętności piłkarzy, to tak bardzo się nie różnią. Spójrzmy na naszą ligę – Wisła, Piast, Pogoń… nie widać różnicy pomiędzy tymi zespołami, jeśli chodzi o wspomniane przeze mnie aspekty. To samo jest w ligach zagranicznych. Oczywiście są wyjątki, jak Real Madryt, Manchester United czy Barcelona, ale poza tym jest tak jak mówię.
Ostatnio był mecz Southampton z Manchesterem United. I co? Czerwone Diabły nie istniały w drugiej połowie, a grały z szesnastym zespołem w tabeli Premiership. Liczy się strategia i taktyka, bo pozostałe aspekty w poszczególnych drużynach są bardzo zbliżone. Oczywiście zdarza się, że piłkarz będzie miał przebłysk i zapewni drużynie zwycięstwo, ale w obecnej piłce zdarza się to rzadko.
Czy były propozycje od sztabów szkoleniowych?
Było kilka. Ale wtedy musiałbym zrezygnować z pracy w telewizji, a nie chcę, ponieważ Canal+ sprawia mi radość. Lubię tę pracę i żal byłoby mi zostawiać tej atmosfery.
Jak długo i w jaki sposób przygotowuje się pan do komentowania meczów? Jest różnica pomiędzy spotkaniami ligi polskiej, a na przykład La Ligą?
Jestem współkomentatorem, dlatego staram się rozmawiać o piłce od strony czysto sportowej. Pozostałymi kwestiami zajmują się w przypadku ligi hiszpańskiej główni komentatorzy jak Rafał Wolski, czy Piotr Laboga. Czasami opowiadam o statystykach, ale zdecydowanie skupiam się na tym, co dzieje się na boisku. Trudno określić czas przygotowań. W zależności od meczu są to dwa, trzy dni. Ale oczywiście nie jest to ciągła praca. Nie siedzę po osiem godzin, ale staram się być na bieżąco. W redakcji mam okazję oglądać mecze z poprzednich kolejek, skróty i zawsze z tego korzystam.
Jeśli chodzi o ligę polską, to staram się być na treningach Wisły Kraków, wcześniej bywałem na Cracovii, kiedy ta grała w Ekstraklasie. Jestem na bieżąco, ale jest o tyle łatwiej, że większość tych piłkarzy znam z czasów, kiedy sam grałem. Łatwiej opowiedzieć o kimś, kogo się setki razy widziało.
W przypadku programów Liga+ czy Sport+ Extra to naprawdę ciężka praca. Aby przeanalizować dane spotkanie, trzeba je obejrzeć przynajmniej dwa razy, przyjrzeć się powtórkom pod różnym kątem. To nie jest łatwe zadanie. Oczywiście, jeśli chce się wykonywać pracę sumiennie, a nie podchodzić do tematu oględnie.
Jeśli chodzi o media hiszpańskie czy angielskie, to także śledzi pan, co piszą dziennikarze zagranicą?
Tak, tak. Bardzo dużo jest tego wszystkiego. Najlepiej zaopatrzona w dane statystyczne, a także wiadomości z treningów, z szatni, analizy zawodników jest Premier League. Są tak zwane „statspacki”, które dostarczają ogromną ilość informacji. Jeśli chodzi o ligę hiszpańską, to przeglądam wiele różnych stron, także dzienniki madryckie - As, czy Marca. Uczę się języka hiszpańskiego. Powoli, bo powoli, ale jakoś idzie do przodu.
Z kim najlepiej się panu współkomentuje?
Nie chcę wymienić konkretnego nazwiska, bo pewnie kogoś bym pominął. Muszę jednak przyznać, że koledzy bardzo dokładnie przygotowują się do swojej pracy. Co ważne, zawsze poprawią błędy, jakie się zdarzają. Czasami palnie się jakąś gafę, ale nie ma z tym problemu. Nawet, jeśli nie uda się naprostować błędu podczas relacji, to po spotkaniu przychodzi czas na analizę tego, co się działo, aby podobne przypadki wyeliminować w przyszłości. To są profesjonaliści i dla mnie dział sportowy Canal+ to najlepsza redakcja sportowa w Polsce.
W sierpniu zeszłego roku Maciej Słomiński i Paweł Marszałkowski z Futbolnet.pl rozmawiali z panem i zadali pytanie o samoocenę pana pracy. Wtedy odpowiedział pan, że na oceny przyjdzie czas po zakończeniu przygody z Canal+. Ale jak oceniłby pan ten czas, spędzony w redakcji? To już blisko dwa i pół roku.
Mogę ocenić właśnie tylko ten miniony czas, a nie siebie. Jeśli chodzi o to pierwsze, to naprawdę bardzo, bardzo pozytywnie. Profesjonalnie. Jestem bardzo zadowolony z grupy ludzi, z którą mam przyjemność pracować. Zaangażowanie kolegów, np. Tomka Smokowskiego bije profesjonalizmem i jest dobrym wzorcem. Piłkarzem byłem przeciętnym, co zresztą powiedziałem w tamtym wywiadzie. Wiele kwestii miało na to wpływ, ale nie chcę się tłumaczyć. Mogę jedynie powiedzieć, że nie grałem z powodu kontuzji przez prawie dwa lata, a taki okres w futbolu to prawdziwa wieczność.
Tomek Hajto powiedział kiedyś, że chce być rozliczany jako trener, ponieważ rozpoczął nowy etap w swoim życiu. I ze mną jest tak samo. Zakończyłem karierę piłkarską, teraz jestem komentatorem i jeśli ktoś chce mnie rozliczać, to z tego, w jaki sposób opowiadam o boiskowych wydarzeniach. Za to, jak pracuję i jakie mam podejście do pracy. W Polsce często ocenia się ludzi przez pryzmat tego, co robili 10, 15 czy 20 lat temu. Patrzmy na teraźniejszość.
Poruszył pan temat Tomasza Hajty. Trener Jagiellonii powiedział kiedyś na konferencji prasowej do jednego z dziennikarzy: A kim pan jest, żeby tutaj oceniać? To ja grałem w Bundeslidze, a pan tylko oglądał. I tu zauważam pewną analogię, ponieważ znalazłem w internecie opinie widzów na pana temat, którzy zarzucają panu: A co on osiągnął, żeby oceniać najlepszych piłkarzy na świecie? Żeby oceniać trenerów Mourinho czy Simeone? Jak pan się odniesie do takich zarzutów?
Odpowiem tak: kto w Polsce ma prawo oceniać Messiego czy Ronaldo? Mówić o nich, komentować ich zagrania? Przez ten pryzmat możemy podważyć zdanie każdego, a tu nie chodzi o to, kto gdzie był i grał, ale o to, jak rozumie piłkę, jak potrafi wytłumaczyć futbol innym ludziom. Jak potrafi czytać grę, jak mówi o piłce. Czy jest to zrozumiałe dla innych, bo to jest też ważne. Można mieć wielką wiedzę na temat piłki, a nie potrafić tego przekazać.
To jest taka nasza polska dolegliwość, że nie oceniamy człowieka, przez to co mówi i jak mówi. Uważam, że Tomek Hajto to jeden z najzdolniejszych polskich trenerów, jeśli chodzi o podejście i charyzmę. Ale czasami się zapędza i on pewnie też wie o tym, bo często sam siebie rozlicza z tych słów i stara się naprawiać pewne błędy. Był wielkim piłkarzem i szanuję go, ale teraz gra o co innego i przeszłość ma już za sobą.
A ja? Ja nie grałem w wielkich klubach, ale teraz mam przyjemność mówić o nich. Popełniam błędy, jak każdy, ale pracuję nad tym, aby było ich jak najmniej.
Przechodząc do tych wielkich klubów. Kto pana najbardziej zaskoczył w obecnym sezonie ligi hiszpańskiej?
Na pewno Rayo Vallecano. Zespół pokazuje zupełnie inne oblicze niż w zeszłym sezonie. Przyszedł Paco Jémez i ten facet powiedział od początku, że drużyna będzie grała własny styl, że trener znajdzie taktykę pod zespół i wykonawców do tego zadania. I nie będzie się wycofywał bez względu na porażki. Zdarzały się dobre mecze, po czym Rayo przegrywało po fatalnym występie. A on konsekwentnie kontynuował plan i nawet kiedy przyjechała na Campo de Vallecas FC Barcelona, gospodarze zagrali ofensywnie, bez strachu. Wprawdzie przegrali wysoko (0:5 – dop.red.), ale spełnili zapowiedzi trenera o otwartej grze i zagrali fajny mecz, mimo wyniku.
Poza tym zaskoczeniem są wpadki Realu Madryt. Nie mówię tu o całym sezonie, bo jednak trudno grać na trzech frontach. Zespół jest w półfinale Pucharu Króla, w 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale chyba największym problemem Królewskich jest Barcelona. Cały czas porównuje się ten zespół do Barcy. Mówi się o stracie punktów do lidera, a nie o grze, która przecież w wielu meczach była piękna.
Barcelona będzie mistrzem czy jeszcze cokolwiek może się zmienić?
Tak… Będzie mistrzem, pomimo słabszych meczów w ostatnim czasie. Przecież wygrała tylko dwa z sześciu ostatnich spotkań. Jednakże przewaga jest na tyle duża, a Real i Atléticonie będą przecież wygrywały wszystkich meczów, że mistrzostwo jest rozstrzygnięte. Ciekawa z kolei będzie walka o drugie miejsce pomiędzy zespołami z Madrytu.
A jak będzie w Lidze Mistrzów? Real gra z Manchesterem United. Barcelona z Milanem.
Awansują obydwa hiszpańskie zespoły. Barcelona jest zdecydowanym faworytem i wygra z Milanem, mimo że ten ma odmłodzony zespół z Balotellim i El Shaarawy’m. No Salamon jeszcze nie zagra (śmiech). Ale ten zespół jest w przebudowie i tu nie daję mu większych szans.
Z kolei Manchester prezentuje się różnie w tym sezonie. Czasami nie ma tego zespołu przez dziesięć minut, dwadzieścia, czy nawet połowę meczu. Drużyna gra momentami naprawdę słabo, a jednak punkty na koniec zostają po stronie Czerwonych Diabłów. Zdarzają się też mecze, kiedy podopieczni Fergusona grają super. Mają taką huśtawkę nastrojów, ale myślę, że Real postawił już zdecydowanie na Ligę Mistrzów i mobilizacja Królewskich pomoże wyeliminować United.
Gdyby ktoś miał zatrzymać te dwa hiszpańskie kluby, to kto?
Juventus. Drużyna, która od pewnego czasu prezentuje się bardzo dobrze. Antonio Conte wprowadził swoją filozofię. Zespół opiera się na mocnym środku pola i na dyscyplinie taktycznej. I to przynosi efekt. Ponadto liczę na „polską” Borussię, która ma świetnych piłkarzy i znakomitego trenera.
Zdarza się panu, że po meczu ligi polskiej cieszy się, że na następny dzień będzie mógł poprowadzić mecz ligi hiszpańskiej czy angielskiej? Rafał Wolski możliwość komentowania La Ligi nazwał „odtrutką” po spotkaniach Ekstraklasy.
Powiedzmy sobie szczerze – poziom lig zagranicznych jest wyższy niż ligi polskiej, to żadne odkrycie. Ale kochamy tę naszą ligę z prostego powodu. Ponieważ jest nasza. Dlatego staramy się mówić pozytywnie o Ekstraklasie. Gdybyśmy w przypadku słabego, przeciętnego meczu mieli dorzucić jeszcze nasze narzekanie i marudzenie, to nie dałoby się tego oglądać. I sami byśmy się dołowali, a ja tego nie chcę. Uważam, że trzeba szukać zawsze pozytywów. Oczywiście, kiedy spotkanie jest słabe, to trzeba jasno powiedzieć – mecz stał na niskim poziomie. Ligi zagraniczne są takim deserem, szczególnie La Liga, która najbardziej mi odpowiada. Rafał ma rację.
Z jakiego powodu właśnie liga hiszpańska?
W Anglii są coraz lepsi piłkarze, ale nie ma aż tylu tak świetnie wyszkolonych technicznie graczy jak w Hiszpanii. Dlatego ta gra jest tak płynna, jest duża liczba dokładnych podań, a mecze tak bardzo się podobają. Do tego dochodzi dobry stan boisk. Takie mecze bardzo szybko mijają. Jakby trwały nie 90, a 20 minut.
Na koniec pytanie, które zawsze ciekawi każdego kibica. Której drużynie pan kibicuje?
Nie mam jednej ulubionej drużyny, bo to różnie się układa. W każdej lidze mam jakiś zespół. W Ligue 1 od początku ubiegłego sezonu, jeszcze zanim ktokolwiek przypuszczał, że zdobędziemistrzostwo, kibicowałem Montpellier. W tym sezonie z kolei najbardziej podoba mi się Rennes. W lidze włoskiej Napoli. W lidze angielskiej Manchester United. Z kolei w lidze hiszpańskiej mam dwa takie kluby. Może dziwnie to zabrzmi, ale Real Madryt i… AtléticoMadryt. Cenię także Marcelo Bielsę i Athletic Bilbao, dlatego tak jak powiedziałem na początku, nie mam jednej wybranej drużyny. Kocham po prostu futbol.
Rozmawiał Rafał Sahaj
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze