Wpadka Ramosa

Vicente del Bosque i Hiszpańska Federacja Piłki Nożnej (RFEF) chcieli zabronić piłkarzom korzystania z portali społecznościowych w czasie Mistrzostw Europy, żeby nie zakłócać spokoju w drużynie i nie przyciągać zbędnej uwagi. Zapobiegłoby to także przedostawaniu się do mediów szczegółów ze zgrupowania, a zawodnicy byliby chronieni przed strumieniem informacji, jakie się pojawiają odnośnie Euro. Jednak niektórzy piłkarze zaprotestowali przeciwko takiemu rozwiązaniu i ostatecznie mogą sobie pozwolić na więcej, niż chciała tego RFEF. Skoro zakaz został zniesiony, tylko kwestią czasu było to, kiedy pojawią się pierwsze informacje. Do tej pory Hiszpanie mogli tylko komentować mecze, publikować zdjęcia i opowiadać jak się czują w Gniewinie. Wczoraj Sergio Ramos złamał schematy i zamieścił na swoim facebookowym profilu taki wpis: „Espańa 4-1 Irlanda | Sí, seńor!”. Obrońca Realu Madryt był więc jedynym, który widział bramkę dla Irlandii.

Portale społecznościowe mogą być przyczyną kontrowersji i bywają zdradliwe. Każdy drobny błąd się wyolbrzymia i to kwestia tylko kilku minut, zanim temat stanie się bardzo popularny. To przytrafiło się Sergio Ramosowi po meczu z Irlandią. Andaluzyjczyk tak bardzo chciał się podzielić radością ze zwycięstwa, że zapisał na koncie przeciwników jedną bramkę, mimo że Irlandczycy niemal w ogóle nie zagrażali bramce strzeżonej przez Ikera Casillasa. Vicente del Bosque wspominał przed meczem, że kluczem do sukcesu jest dobra koncentracja dwójki środkowych obrońców. Wydaje się jednak, że jeden z nich trochę się zagubił, co skończyło się stratą bramki, chociaż tylko wirtualnej.

Po całym zamieszaniu piłkarz zamieścił na Twitterze wpis, w którym poinformował, że to nie on umieścił taką wiadomość na Facebooku i wysłał buziaka tym, którzy się z niego naśmiewali.

To nie pierwsza tego typu wpadka zawodnika Królewskich. Już wcześniej zdarzyło mu się przekręcić nazwę madryckiej katedry (zamiast Almudena napisał Inmaculada) czy też napisać, że cieszy się z wyjazdu do Alicante na mecz z Levante.