Egzekucja
Królewscy gromią Málagę 7:0
Nie będzie chyba wielkiej złośliwości w stosunku do piłkarzy, trenera czy kibiców Málagi w zdaniu, iż czwartkowe spotkanie całkowicie potoczyło się pod dyktando gospodarzy, a goście ani na chwileczkę nie doszli do głosu. Na Santiago Bernabéu dokonała się po prostu kolejna w tym sezonie egzekucja.
Tempo tego meczu, przypominało bardziej sparing niż jedno z tych spotkań na Bernabéu, w których Real Madryt dominuje od początku do końca. Już po pół godzinie gry kibice, którzy nie przybyli jakoś licznie oglądać czwartkowe popisy swoich idoli, mogli skupić się nie na tym, czy Real Madryt zwycięstwo odniesie, ale na tym, czy Cristiano Ronaldo w końcu przełamie swoją strzelecką niemoc, która (przed tym spotkaniem) trwała ponad czterysta minut.
Ale i ta wątpliwość została rozwiana w miarę szybko - Portugalczyk trafił do siatki w minucie pięćdziesiątej. Reakcje po tym trafieniu kolegów, trenera, jak i samego strzelca dobitnie pokazała, iż był to raczej obowiązek. Lecz to nie CR7 otworzył wynik spotkania. Sygnał do kanonady dał Karim Benzema w dwudziestej siódmej minucie, wykorzystując podanie Xabiego Alonso z rzutu wolnego. Drugiego gola - i chyba najładniejszego - strzelił Ángel Di María, finalizując podręcznikowy kontratak swojego zespołu, a minutę przed zejściem do szatni na przerwę, wynik podwyższył jeszcze Marcelo.
Druga część meczu nie przyniosła zbyt wielu zmian. Oprócz wyniku. Widać było też postępującą rezygnację piłkarzy gości i większy luz w poczynaniach gospodarzy, który od pierwszej minuty i tak był bardzo duży, a patrząc na wykończenia niektórych akcji - chyba za duży.
Sześćdziesiąta druga minuta to przyspieszenie akcji ofensywnej Królewskich, zagranie Cristiano Ronaldo do wchodzącego dynamicznie po lewej stronie Marcelo, dośrodkowanie w pole karne i perfekcyjna główka Benzemy. 5:0. Cztery minuty później niemal bliźniacza akcja zakończyła się golem. Tyle że z rzutu karnego, po zagraniu ręką jednego z obrońców gości w polu karnym. Wykonawcą był oczywiście Cristiano Ronaldo. Portugalski crack skompletował tego dnia hat-tricka. Trzecia jego bramka, siódma dla Los Blancos padła w siedemdziesiątej szóstej minucie po wspaniałej asyście Canalesa.
Sekundę po trafieniu Cristiano Ronaldo zasugerował zmianę ze względu na uraz, ale wcześniej na boisku pojawili się Gago, Adebayor oraz Canales, w związku z czym Cristiano Ronaldo udał się do szatni, a Królewscy kończyli ten mecz w dziesiątkę, tak jak i goście po czerwonej kartce Gaspara (druga żółta).
Statystyki oraz wynik są dla Málagi brutalne. Ale mając taką defensywę nie można liczyć na zbyt wiele z tak usposobionym ofensywnie rywalem. Mecz odhaczony, zwycięstwo zaliczone, pogoń za Barceloną trwa.
Real Madryt - Málaga 7:0; 1-0 Benzema (27'), 2-0 Di María (35'), 3-0 Marcelo (44'), 4-0 Cristiano Ronaldo (50'), 5-0 Benzema (61'), 6-0 Cristiano (k) (67'), 7-0 Cristiano (76')
Real Madryt: Casillas - Ramos, Albiol, Carvalho, Marcelo - Lass, Xabi Alonso (54' Gago), Di Maria (54' Adebayor), Ozil (62' Canales), C. Ronaldo, Benzema
Málaga: Caballero - M. Gaspar, Demichelis (63' Kris), Weligton, M. Torres - S. Silva, I. Camacho, Fernando, Juanmi (63' S. Fernández), Eliseu, Quincy (68' Cala)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze