Canales: Na razie skupiam się na Racingu
Nowy piłkarz Realu w wywiadzie dla <i>Marki</i> - cz. 1
Naszą rozmowę możemy rozpocząć od futbolu i tego, jak wyglądała twoja dotychczasowa droga?
Wszystko zaczęło się w wieku trzech lat w szkole San Agustín, następnie grałem w trampkarzach, potem awansowałem do Racingu B i w końcu do pierwszej drużyny. Zawsze wyprzedzałem przejścia z kategorii do kategorii o dwa lata. Kiedy skończyłem grę w najmłodszej kategorii, przeszedłem do trampkarzy, potem grałem w kadetach A, następnie Racingu B. Ciągle wyprzedzałem swoją kategorię. W tym sezonie, po przyjściu Miguela Angela Portugala, obdarzono mnie wielkim zaufaniem i pozwolono poczuć się jak członek drużyny.
Od zawsze byłeś goleadorem we wszystkich kategoriach wiekowych?
Tak, od małego strzelałem dużo bramek. Jednak bardziej wolałem asystować. Uważam, że to do mnie najbardziej pasuje. Teraz bardzo poprawiłem się w grze w ataku i wykańczaniu akcji, ale wciąż muszę dawać z siebie dużo więcej.
Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej?
Jako mediapunta. Zawsze uwielbiałem grać piłką i szukać wolnych przestrzeni, by tworzyć akcje.
Większość najlepszych piłkarzy na świecie wywodzi się ze strasznych środowisk, biedy i rodzin z ogromnymi problemami. Ale w twoim przypadku jest inaczej. Jakie dobre i złe strony miało to, że dorastałeś w rodzinie mniej lub bardziej wygodnej, bez wielkich problemów? Czy to nie wpływa na ambicję?
Nie. To pozwala ci uczyć się od rodziców, mnie wpajano, że aby wygrywać, trzeba walczyć i, jeśli tego nie robisz, to pomimo tego jak świetny jesteś, nigdzie nie dojdziesz. Dojście do Primera División nie jest łatwe. Wielu piłkarzy miało wielkie umiejętności, ale nie dali rady. Prawdą jest, że trzeba mieć trochę szczęścia i ja je miałem, ponieważ Portugal mi zaufał. A ambicja zależy od człowieka. Ja nie lubię przegrywać. Zawsze uwielbiałem wygrywać. We wszystkim. Nawet grając na Playstation z kolegami... Kiedy przegrywałem, byłem wściekły.
Rodzice chcieli, żebyś przede wszystkim nie zaniechał nauki?
Tak, to oczywiste. Obracałem się w świetnym środowisku. Oprócz rodziny, miałem dobrych przyjaciół i dziewczynę, która powtarzała, żebym się uczył. Wyszło mi to na dobre, ponieważ w piłce jednego dnia jesteś na szczycie, a drugiego możesz z niego spaść. To oczywiste, że trzeba potrafić coś innego, nigdy nie wiadomo, kiedy będziesz tego potrzebował.
I jak idzie ci w szkole?
Brakuje mi zaliczeń z czterech przedmiotów, by skończyć liceum. W poprzednim roku wszystko szło świetnie, ale teraz, odkąd rano mam treningi, muszę uczyć się na dystans. To trochę komplikuje sprawę, ale teraz mam nadzieję, że będzie trochę lepiej. Wieczorami mam zajęcia i egzaminy.
A co zamierzasz studiować?
Podoba mi się fizjoterapia, ponieważ wiążę się ze sportem. Również lubię ekonomię, wielu moich przyjaciół zamierz studiować właśnie to.
To prawda, że ojciec zabronił ci kupowania nowego samochodu właśnie teraz, kiedy podpisałeś kontrakt z Realem Madryt?
Tak. Trzeba zauważyć, że mam 18 lat, jestem młody i samochód to sprawa drugorzędna. Za jakiś czas może spełnię ten kaprys. Mając 17 lat chciałem mieć już prawo jazdy, ale ojciec stwierdził, że muszą zaczekać. To jest dobre, ponieważ zmusza cię do refleksji. Obecnie posiadam Peugeota 207, czarnego, jestem z niego bardzo zadowolony, ponieważ wszędzie mogę nim bez problemu dojechać.
Twoja matka, Clara, która woli pozostawać anonimowa, daje ci jakieś rady?
Moja mama jest bardzo zadowolona i dumna. Powiedziała mi, żebym był spokojny i zawsze zachowywał pokorę. Teraz bardzo we mnie wierzy, ponieważ wie, że Racing przechodzi przez słabszy okres i chciałaby, żebyśmy z tego wyszli. Zawsze przychodzi na stadion z moim ojcem i po meczach komentuje tylko moje błędy. To dobrze, ponieważ pokazuje mi, że muszę poprawiać swoje słabe strony.
Teraz, kiedy jesteś sławny, zauważyłeś, że masz więcej przyjaciół i wokół ciebie jest więcej ludzi?
Człowieku, jasne, że zauważam, że ludzie teraz mnie zatrzymują, proszą o zdjęcia i autografy. Ale prawda jest taka, że ludzie, którzy byli ze mną od zawsze, wciąż tutaj są i to jest dla mnie najważniejsze.
Możesz spokojnie wyjść do kina czy na spacer z dziewczyną?
Chciałbym, by moje życie zmieniło się w jak najmniejszym stopniu. Chcę wciąż spotykać się z przyjaciółmi, z dziewczyną i naprawdę najważniejsze dla mnie nie jest podpisywanie autografów i pozowanie do zdjęć. W Santander ludzie są ze mnie zadowoleni i to po prostu mnie motywuje.
Twoja dziewczyna zaczęła być zazdrosna, kiedy zobaczyła, że dziewczęta zwariowały na twoim punkcie?
Nie wiem. Pewnie trochę, ale to normalne. Jesteśmy razem od dwóch lat, żyjemy w Santander, studiujemy, jest nam razem dobrze.
Jak radzisz sobie ze sławą?
Dobrze. Tak jak mówiłem, chciałbym pozostać jak najbardziej normalny, nie zmieniać się, pozostać naturalnym.
Przypuszczam, że wiesz, iż Kantabria to szczególny region w Realu Madryt. Stamtąd pochodzili Paco Gento - zdobył 6 Pucharów Europy, Vicente Miera, Marcos Alonso, Santillana, Amavisca, Helguera, Munitis... Ty jesteś najnowszym nabytkiem z tego regionu.
Wszyscy dokonali wielkich rzeczy, zarówno w Madrycie, jak i w Kantabrii. Ja na razie zaczynam. Wciąż mogę dużo zrobić, bo tak naprawdę na razie nie dokonałem niczego. Mam nadzieję, że kiedyś osiągnę ich poziom.
Jakich rad udziela ci Munitis, z którym widujesz się codziennie?
Najlepsze, że mogę go oglądać w akcji, już dzięki temu się uczę. To przykład dla wszystkich na i poza boiskiem. Pogratulował mi po podpisaniu umowy z Realem, ale na razie muszę skoncentrować się na Racingu.
Kiedy dowiedziałeś się, że oficjalnie przeszedłeś do Realu Madryt? Jak koledzy gratulowali tego transferu?
Przed każdym treningiem czytamy Marcę i właśnie w ten sposób się dowiedziałem. Gratulowali mi, puszczali typowe żarty i stwierdzili, że teraz muszę zaprosić na obiad całą drużynę. Tak trzeba będzie zrobić. Mówili mi także: "Zagrasz z Cristiano, z Kaką...". Śmiali się także z tego, że będą niecierpliwie czekali na nasz pierwszy mecz. Świetnie. Ogólnie wszyscy się cieszyli. Uważam, że to dobry ruch dla wszystkich. Dla klubu i dla mnie.
Nie masz jakichś obaw związanych z tym, że już jesteś w Realu Madryt?
Prawda jest taka, że teraz nie mogę za dużo o tym myśleć. W dniu, w którym tak się stanie, będę zadowolony. Ale teraz jestem w Racingu, w naszej sytuacji nie mogę sobie pozwolić na rozmyślanie o czym innym. Mamy nadzieję, że wyjdziemy z dołka i kiedy przyjdzie czas na Real Madryt, to zobaczę czy mam jakieś obawy, czy nie.
Rozmawiałeś z Florentino Pérezem?
Nie. Spotkałem się z Jorge Valdano.
Pomimo tego, że wciąż z nim nie rozmawiałeś, to jaką masz opinię na temat swojego przyszłego prezesa?
To prezes, którego podziwia cały świat. Robi to, co obiecuje, sprowadza wielkich piłkarzy i, chyba, coś takiego może robić tylko Florentino.
Jak wyglądał moment, kiedy do Santander przyleciał Jorge Valdano i miał ze sobą oryginalne kontrakty, które podpisałeś? Co wtedy powiedziałeś?
Powiedziałem: "Więc to chyba prawda, że zagram w Realu Madryt". To coś, o czym każdy marzy od dziecka. Już dużo mi się udało. Od zawsze chciałem grać w Racingu, strzelać gole w pierwszej lidze dla tej drużyny. Moment, w którym podpisałem kontrakt z Realem, był bardzo ważny. Byłem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Powiedziałem Valdano, że mam wielki zapał. Długo rozmawialiśmy o futbolu. Czułem się swobodnie. Valdano podarował mi przypinki i koszulki. Jedna z nich miała numer 27 i moje nazwisko.
W czasie negocjacji twój ojciec poleciał do Anglii, by dowiedzieć się więcej o zainteresowaniu Manchesteru City, Chelsea... W Hiszpanii pytały o ciebie także takie kluby jak Barcelona, Atlético, Valencia czy Sevilla. Dlaczego wybrałeś Real Madryt?
Zawsze lubiłem Real Madryt. To ogromny klub z wieloma genialnymi piłkarzami. Przyglądałem się wszystkim drużynom i szukałem miejsca dla siebie. Prawda jest taka, że było to bardzo trudne. Wszystkie ekipy są wielkie. Ale postawiłem na Real, ponieważ najbardziej mi się podobał. Jako dziecko zawsze byłem za Racingiem, ale również pociągał mnie Real Madryt.
Kto jest twoim piłkarskim idolem?
Moją uwagę zawsze przyciągał Munitis z powodu wszystkiego, co osiągnął. Teraz uwielbiam oglądać Cesca i Silvę, wzoruję się na nich. Poza tym jest wielu fajnych zawodników. Lubię także Xaviego czy Iniestę... Ale największym idolem od zawsze był dla mnie Zidane. Zachwycałem się jego klasą i elegancją. Mam nadzieję, że kiedyś będę taki, jak on. Wielka szkoda, że zakończył karierę. Każdy chciałby dojść tam, gdzie on. Bardzo lubiłem oglądać także Ronaldinho za czasów jego gry w Barcelonie.
Co odczuwałeś grając z Racingiem na Bernabéu, gdzie wybiegłeś na boisko i nawet anulowano ci prawidłowo zdobytą bramkę?
Oglądałem potem tamten mecz i nie byłem na spalonym, kiedy strzeliłem bramkę. Prawda jest taka, że powinniśmy zremisować, co bardzo podniosłoby nam morale, ponieważ znajdowaliśmy się wtedy w złym momencie. Poza tym od początku graliśmy do przodu. Tak naprawdę nie liczyłem na powołanie na mecz z Realem, ponieważ Mandia na mnie nie stawiał. W ogóle nie miałem na to żadnych nadziei. Kiedy jednak powiedział mi, że jadę, to byłem zaskoczony. Chyba najbardziej zaimponowało mi sam stadion. Nie byłem zdenerwowany i bardziej podziwiałem Bernabéu. Znaczy nie byłem zdenerwowany, bo powiedzieli mi, żebym wyszedł i cieszył się grą. I to wcale nie oznacza, że mogłem nic nie grać, musiałem się pokazać z dobrej strony i taki miałem zamiar. To był piękny mecz.
Po meczu od razu podszedł do ciebie Casillas i podał ci rękę. Co powiedział?
Nic specjalnego. Podał mi rękę i pogratulował.
A jak było w tunelu, kiedy po raz pierwszy poznałeś galacticos z Madrytu?
Po kolei zacząłem patrzeć na Casillasa, Kakę, Xabiego Alonso... Pomyślałem, że niedawno oglądałem ich w telewizji, a teraz będę musiał się z nimi zmierzyć. To było jak spełnienie marzeń. Po meczu wymieniłem się koszulką z Xabim Alonso. Poprosiłem go o to. Zachował się super, nie robił żadnych problemów. Wtedy Xabi rozegrał partidazo, naprawdę grał świetnie. Moim zdaniem to piłkarz, który wnosi wiele do gry Realu Madryt i kiedy go brakuje, to od razu da się to zauważyć.
Wykonujesz jakieś gesty, masz jakieś przesądy przed wejściem na boisko?
Nie robię nic specjalnego. Po prostu chcę wyjść bardzo spokojnie, by przełożyło się to na moją grę.
W meczu z Almeríą doznałeś kontuzji. Co się stało?
To nic poważnego. Mam nadzieję, że w czwartek będę już trenował i zagram z Valencią. Sądzę, że nie będzie z tym żadnych problemów.
Takie urazy mięśniowe mogą wynikać ze stresu. Czujesz większą presję odkąd oficjalnie podpisałeś kontrakt z Realem Madryt?
Nie. Teraz naprawdę myślę więcej o tym, że Racing jest na krawędzi spadku. I prawda jest taka, że porażka z Almeríą odcisnęła swoje piętno. Od trzech meczów nie możemy wygrać i strzelić bramki. Jesteśmy w skomplikowanej sytuacji, zobaczymy czy uda się nam z niej wyjść.
Co pomyślałeś, kiedy usłyszałeś, że wasi fani wspierają graczy Almeríi?
To trochę dołuje. Jednak należy zrozumieć, że nie jesteśmy w najlepszym momencie i fani, tak, jak my, chcą widzieć drużynę wygrywającą. Tak jest zawsze. Jednak od miesiąca z nikim nie wygraliśmy, czujemy się dobrze, ale być może Puchar Króla i styczeń trochę się na nas odbił.
Macie drużynę zdolną się utrzymać w Lidze?
Tak. Mamy drużynę, mamy weteranów i jesteśmy dobrą ekipę. Pokazaliśmy to w styczniu, gdzie graliśmy na wysokim poziomie. Musimy tam wrócić.
Wiele osób uważa, że to ty wybawisz Racing z kłopotów.
A ja uważam, że gra jedenastu na jedenastu. Jeśli grasz sam, to nic nie wskórasz. Ważne jest, żeby drużyna grała dobrze i wtedy zobaczymy, co się wydarzy dalej. Teraz musimy dać z siebie wszystko, pokazać swoje prawdziwe oblicze. W tym momencie nie myślę o niczym innym, jak tylko o Racingu i wygrywaniu meczów dla tego klubu.
Drugą część wywiadu możecie znaleźć tutaj.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze