Crespo żąda przynajmniej dwuletniego kontraktu

Wczoraj doszło do pierwszej rozmowy "o liczbach" pomiędzy Hernánem Crespo i Realem Madryt. Pedja Mijatović i Fernando Hidalgo, reprezentant Argentyńczyka, rozmawiali przez telefon, po tym jak spotkanie na Bernabéu zostało odwołane z powodu masowej obecności mediów. Na chwilę obecną nie ma porozumienia. Problemem są rozbieżności zdań w sprawie długości kontraktu. Crespo nie chce przenosić się do Madrytu na sześć miesięcy, a to właśnie proponują władze Los Blancos (półroczny kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejny rok). Napastnik żąda kontraktu obowiązującego do przynajmniej 2010 roku.

Jak dowiedział się hiszpański dziennik As, Crespo odrzucił propozycję półrocznej umowy z madryckim klubem z tego względu, że w wieku 33 lat ma już poukładane życie osobiste. Pół roku to zbyt krótki okres na adaptację w nowym mieście dla jego dzieci. Boi się również ryzyka niespełnienia pokładanych w nim oczekiwań (choćby ze względu na kontuzje), przez co straci możliwość przedłużenia kontraktu. Mimo to, zapewnia klub z Madrytu, że jest gotowy podpisać umowę, jednak na innych warunkach. Jest przekonany, że Inter sprzeda go prawie za darmo, mimo że pierwszym zamiarem Morattiego było zażądanie za niego dziesięciu milionów euro.

Crespo przybył do Interu za darmo. Zeszłego lata miał poważne oferty z Romy i Juventusu, jednak Mourinho poprosił go, aby został w Mediolanie. Juve sięgnęło po Amauriego, a Roma po Baptistę. Później Crespo nawet nie został zgłoszony do Ligi Mistrzów.

Argentyński napastnik za każdy sezon w Interze inkasuje ponad cztery miliony euro. Jest jednak otwarty na zmniejszenie zarobków, jeśli Real Madryt zaproponuje mu dwuletni kontrakt.