Przeżyjmy to jeszcze raz! Kwiecień
Bardzo dobry miesiąc w wykonaniu Królewskich
Podsumowanie kwietnia należy rozpocząć od szokującej informacji o powrocie Zizou ;) Żarty żartami, ale kilka dni temu jeden z polskich serwisów informacyjnych powołując się na własne (!) informacje, poinformował że Zidane rozważa wznowienie kariery, oczywiście w MLS. Ale wróćmy do rzeczywistości - z okazji prima aprilis Real Madryt zrobił wszystkim niezły żart, rozgrywając naprawdę dobry mecz i pokonując Celtę Vigo 2:1 po bramkach Ruuda i Robinho. Kilka dni później hiszpańscy dziennikarze obwieścili, że pierwszym letnim wzmocnieniem Królewskich będzie Metzelder - niemiecki stoper, któremu po sezonie wygasa umowa z Borussią Dortmund. Czy to dobrze czy źle? Nie dowiemy dziś się. Może jednak, zanim nazwiemy go niemieckim kaleczniakiem, dajmy mu szansę? Za darmo do reprezentacji Helmutów nie trafił. Może kiedyś fani na madryckiej żylecie skandować będą: Christoph, Christoph, uber alles!
Drugi mecz, drugi sukces Królewskich. A to dowcipnisie! Ofiarą ich żartu padła tym razem Osasuna Pampeluna. 2:0 po golach wypalonego Raula i przereklamowanego Robinho, solidna gra całego zespołu, piłkarze w dobrym nastroju - coś ruszyło. Żartobliwy nastrój udzielił się także dziennikarzom katalońskiego dziennika ,,Sport", którzy poinformowali świat o tym, że po sezonie Raul opuści Madryt na rzecz Liverpoolu. Mogą sobie pomarzyć. O miłą niespodziankę pokusili się koszykarze Realu Madryt, którzy zwyciężyli w prestiżowych rozgrywkach o Puchar ULEB. Chciałoby się zaśpiewać: ,,Pójdziem wszyscy na Cibeles, będziemy mistrzami, dali przykład koszykarze jak zwyciężać mamy", ale droga do sukcesu wciąż długa, kręta i wyboista, łatwo się potknąć.
Wyśmienitym poczuciem humoru popisał się Cristiano Ronaldo, który przez całe tygodnie wodził za nos działaczy Realu i Barcelony, aż w końcu dał im w ten nos pstryczka. Agent Portugalczyka potajemnie spiskował z Baldinim, omawiał szczegóły kontraktu, ale ostatecznie okazało się, że to jedynie sprytna kampania mająca na celu nakłonienie działaczy MU na zaproponowanie mu bardziej korzystnego kontraktu. Czy skrzydłowy Czerwonych Diabłów podpisałby pięcioletnią umowę ze swoim obecnym klubem, gdyby faktycznie miał zamiar przywdziać latem królewską biel lub barwy Więcej Niż Klubu z Katalonii? Wątpliwe. Miejmy więc nadzieję, że latem Calderon nie będzie się za nim bezsensownie uganiał (jak pies za własnym ogonem), tylko skoncentruje się na jakimś realnym transferze, albo na czterech. O prasowych perypetiach z Schusterem (który podpisał z klubem wstępny kontrakt), Mourinho (który chce powstrzymać hegemonię Barcy) i Benitezem (który chciałby dostąpić zaszczytu współpracy z Gutim) nawet nie chce mi się wspominać. Najwyżej będziemy mieli w przyszłym sezonie trzech trenerów naraz.
A prima aprilis trwało w najlepsze - tym razem w rolę komika wcielił się pan Turienzo Alvarez, który w meczu Racingu z Realem podyktował dla gospodarzy dwa rzuty karne wyjęte z... no dobra, po prostu niesprawiedliwe. Szczególnie pierwsza jedenastka została podyktowana w takich okolicznościach, że mogłaby startować w konkursie na absurd roku. Drugi rzut karny także nie miałby racji bytu, gdyby spotkanie sędziował normalny i obiektywny arbiter, a nie jakiś maniak, który całując stułę przed spowiedzią zapewne wyobraża sobie, że to szalik Barcy ;) No dobrze, to tylko ironia, nie popadajmy w skrajność i spójrzmy prawdzie w oczy - gdyby Real wykorzystał w tym meczu dogodne okazje, których mu nie brakowało, zwycięstwa nie odebrałby mu nawet Joan Laporta z gwizdkiem w ręku.
Fantastycznym gestem wykazał się Ramon Calderon, który na kilka miesięcy po pamiętnej tragedii kibiców Recreativo jadących na Bernabeu, zobowiązał się przekazać rodzinom ofiar aż 201 tysięcy euro. A przecież wcale nie musiał tego robić. Wielkie brawa panie prezydencie, tak właśnie zdobywa się szacunek kibiców Realu Madryt. ,,W dechę dawać jest, nie brać...", jak mawiał Jan Kochanowski. Na testach w stolicy Hiszpanii pojawił się 16-letni junior - Andoni Cabrero, wielka nadzieja meksykańskich kibiców. Ktoś powie: nie ma sensu się nim zachwycać, niejednego już ogłoszono genialnym dzieciakiem a okazał się drewniakiem. Tak, to prawda. Tyle tylko, że gdyby swego czasu działacze Barcy nie zachwycili się pewnym młodym Argentyńczykiem, w ostatnim Gran Derby Real Madryt zmiażdżyłby Katalończyków na ich terenie. Nie wspominając już o tym, że gdyby kilka lat wcześniej nie zaufano pewnemu Brazylijczykowi uchodzącemu za zdolnego, ale nieopierzonego piłkarza - Barca walczyłaby dziś o miejsce gwarantujące udział w Pucharze UEFA. (Chyba znowu jestem kontrowersyjny...)
Arcyważny mecz z Valencią, który miał pożegnać marzenia Królewskich o tytule, a tymczasem przywrócił Blancos do gry. Zwycięstwo 2:1, po niezbyt pięknej grze, ale z takim przeciwnikiem jak Valencia naprawdę trudno grać ,,swoje". Sztuka ta udała się jednak zmierzającemu po tytuł króla strzelców Ruudowi, a także Ramosowi, który po raz kolejny udowodnił, że w jego żyłach płynie biała krew. Tymczasem Fabregas i Baptista zapowiedzieli, że tęsknią za słoneczną Hiszpanią, ale oczywiście kilka dni później wszystko zostało starannie zdementowane. Was też już nudzą takie deklaracje bez pokrycia? Takich zmiennych piłkarzy powinno się karać grzywną albo obcięciem języka. Prasa nie znosi milczenia, więc codziennie raczy nas informacjami o Diego, Savioli, Gallasie, Fabregasie i (za przeproszeniem) Kace ale ile w tym jest prawdy? Poczekajmy do lata.
Ale najpiękniejszy dowcip piłkarze Los Merengues sprawili nam nie pierwszego kwietnia, tylko na koniec miesiąca. Można się było uśmiać po pachy, bo podopieczni Capello rozgromili na wyjeździe Athletic Bilbao aż 4:1, a ten wynik naprawdę może robić wrażenie. Kolejne trafienie zaliczył Sergio Ramos (tak tak, to ten przepłacony stoper), dwa gole padły po strzałach van Nistelrooya (tak tak, to ten piłkarz który nie pasuje do Primera Division) a wynik ustalił Guti (tak tak, to ten Jose Maria). Trzeba przyznać, że piłkarze Realu bardzo przekonywująco udają, że jednak potrafią grać w nogę i że zamierzają odebrać Wielkiej Barcy mistrzowski tytuł. Ja się dałem nabrać, a Wy? Życzę sobie i Wam więcej takich żartów ze strony Królewskich...
fot.1: Jakie to szczęście, że wrócił!
fot.2: Czy to oko mogło kłamać?
fot.3: Ten obrazek nie wymaga komentarza...
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze