Pochettino: Nie uważam, by pociągi przejeżdżały tylko raz
Mauricio Pochettino, który swego czasu był jednym z głównych kandydatów do objęcia Realu Madryt, udzielił wywiadu dziennikarzom Radio MARCA. Poniżej prezentujemy pełny zapis tej rozmowy, w której przewija się oczywiście temat Królewskich, ale nie tylko.
Fot. Getty Images
Skoro obecnie pozostaje pan na bezrobociu, oznacza to zapewne, że żaden projekt wystarczająco pana nie skusił.
Tak, ale to normalne. Trenerzy bez pracy niezależnie od poziomu zawsze otrzymują jakieś mniej lub bardziej wiążące propozycje. Ten ekosystem jest bardzo dynamiczny. Po opuszczeniu Paryża dałem sobie czas, by przeanalizować to, czego udało się dokonać, pooglądać futbol przez jakiś czas z boku, zobaczyć mistrzostwa świata. Później przyjdzie czas na myślenie o ewentualnym przejęciu jakiegoś nowego zespołu.
Dużo pan rozmyślał o tym, co działo się w PSG czy Tottenhamie? Uważa pan, że jest dzięki tym doświadczeniom lepszym trenerem?
To dobry czas, by podsumować pewne rzeczy i spojrzeć na niektóre sprawy z innej perspektywy. Zawsze staram się postrzegać rzeczy z różnych stron, żeby przede wszystkim nie traktować wszystkiego stricte personalnie. Dobrze jest osadzić sobie niektóre doświadczenia w konkretnym kontekście. Dzięki temu człowiek może stawać się lepszy w swoim fachu. Nie analizuję, co by było, gdyby.
Wydawało się w pewnym momencie, że objęcie Manchesteru United lub Realu Madryt jest kwestią czasu. Być może jednak to dopiero przed panem.
Futbol polega na wyczuciu czasu. Przychodzą momenty, które sprawiają, że coś faktycznie może wypalić. Nieraz to rzeczywiście wyłącznie kwestia czasu. Nie uważam, by pociąg przejeżdżał tylko raz. Sądzę natomiast, że trzeba być cierpliwym i umieć czekać. To prawda, że moje nazwisko zawsze było łączone z wielkimi klubami. Jestem pełen szacunku dla innych kolegów po fachu i sam siebie nigdzie nie wciskam, to wasza rola.
Pisał pan w swojej książce, że tęskni za niektórymi elementami trenerskiej rutyny. Jak wygląda dzisiejsza codzienność Mauricio Pochettino?
Rutyna pracy wytwarza się na bazie związanej z zawodem adrenaliny. Łatwo za nią zatęsknić. Teraz spędzam więcej czasu z rodziną, ale też nieustannie dyskutuję na różne piłkarskie tematy z moim sztabem. Z jednej strony tęsknie za pracą, z drugiej jednak mam teraz czas na zajmowanie się rzeczami, na jakie nie było go wcześniej. Przebywanie z rodziną bardzo dobrze działa na człowieka.
Jak pan odniesie się do opinii, że futbol jest dla piłkarzy?
Zgadzam się w stu procentach. Kiedy byłem piłkarzem, zawsze wychodziłem z założenia, że trener jest osobą, która ma pomagać w znajdowaniu odpowiednich środków do działania. Szkoleniowcy starają się jedynie usprawniać aspekty drużynowe i sprzyjać rozwojowi indywidualnemu. Zawodnik musi czuć się spokojnie i podejmować jak najlepsze decyzje. Piłka od zawsze zależała od talentu jednostek. Aspekt ten stoi wyżej od jakiegokolwiek planu opracowanego na mecz.
Jorge Valdano stwierdził kiedyś, że czuje się pan bardziej komfortowo jako trener niż jako piłkarz.
Można o tym dyskutować. Nie byłem wybitnie utalentowanym zawodnikiem. Jako obrońca trudniej się wyróżniać. Ja po prostu miałem dobrze bronić i nie kopać rywali. Bardzo szybko zakończyłem karierę. W głowie byłem już trochę trenerem, lubiłem rozplanowywać treningi, taktykę. Poczułem w pewnym momencie, że trenowanie motywuje mnie bardziej niż gra.
Co stanowiło największe wyzwanie podczas pracy w PSG? Znalezienie równowagi?
Myślę, że głównie chodziło o stworzenie modelu klubu zespołowego. Zaprojektowanie takiej kadry było bardzo trudnym zadaniem, pojawiało się wiele zagadek. Tyle osobowości i talentu spotkać można było tylko w Paryżu. Okoliczności wymagały czasu. Kiedy trafiłem do PSG, piłkarze wracali z Copa América, mistrzostw Europy, mieliśmy kontuzje, poznawałem nowe miasto, nową kulturę. Spotkaliśmy się z 9 czy 10 piłkarzami, którzy w swoich reprezentacjach byli kapitanami. Uważam to doświadczenie za niesamowite, coś podobnego na świecie już się nie wydarzy. Najbardziej utalentowani gracze dołączyli do treningów najpóźniej. Niektórzy do stycznia nie byli zdolni trenować trzy dni z rzędu.
Czy ławka trenerska w PSG jest najbardziej niewdzięczną na świecie?
Absolutnie się z tym zgadzam. Wszyscy umniejszają pracy szkoleniowca w takim zespole. Kiedy wygrywaliśmy, to dzięki talentowi piłkarzy. Kiedy przegrywaliśmy, winny był trener.
Jak pan zareagował na gola Benzemy na 3:1 na Bernabéu?
To jasne, że coś zrobiliśmy źle, ponieważ to rywal przeszedł do kolejnej rundy. Było wiele decyzji do podjęcia, a ostatnie słowo należy do trenera. Myślałem, że wpuszczenie Gueye za Paredesa doda nam wigoru. Potem Idrissa przyznał mi w rozmowie, że nie był gotowy do gry. Di María wszedł również z bólem i kończył spotkanie z kontuzją. To sytuacje, których człowiek niby jest świadomy, ale trudno je w danej chwili wytłumaczyć.
Jak pracuje się nad psychiką najlepszych graczy świata?
Wielki piłkarz umie się przygotować. Sam pracuje nad psychiką. Mamy świadomość tego, czego każdy potrzebuje. Szkoleniowcy mają za zadanie sprawiać, by zawodnik czuł, że żyje. Trzeba dotknąć go w serce. Talent najlepszych znajduje się nie tylko w nogach, ale i w głowie.
Porozmawiajmy o mundialu. Czy obecna Argentyna jest porównywalna do tej sprzed 20 lat?
Przede wszystkim mam nadzieję, że nie skończy się tak samo (śmiech). Bardzo bym chciał, żeby Leo podniósł Puchar Świata. Zasługuje na to. W odróżnieniu do Argentyny Bielsy tej drużynie udało się zwyciężyć w Copa América. To ważne dla zyskania pewności siebie i zrzucenia odrobiny presji. Każdy Argentyńczyk ślepo wierzy w tę kadrę. Messi znajduje się na etapie szczytowej piłkarskiej dojrzałości. Będziemy jednym z faworytów, sytuacja nie może być lepsza.
Nikt nie chce być faworytem. Czy jednak ta presja może otwierać drogę do wygranej?
Trzeba przede wszystkim patrzeć na rzeczywistość. Nie można udawać, że nie dochodzą do ciebie głosy o byciu faworytem. Nie można się bać. To, czy się uda, to inna kwestia. Psychika ma wielką moc i nie możesz mówić czegoś, czego nie myślisz. Brazylia, Hiszpania, Niemcy, Anglia i Argentyna to faworyci. Możemy mówić też o innych, ale jeśli jesteś wymieniany w gronie faworytów, to musisz w siebie wierzyć.
Otwarcie o roli faworyta może mówić Luis Enrique.
Ten optymizm, swego rodzaju arogancja i wyniosłość są ważne. Piłkarz musi być arogancki i niepokorny. Rozumiem punkt widzenia Luisa. Na zewnątrz możesz być dobrym człowiekiem, ale na boisku walczysz i jesteś bezczelny.
Który piłkarz Hiszpanii robi na panu największe wrażenie?
Od początku podziwiam Gaviego. Bardzo mi się podoba. Ma wielki talent i czekam na jego występy w Katarze.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze