Dziś prosimy bez dziwactw
Jednym z uroków życia jest to, że od czasu do czasu codzienną rutynę przerywa coś, co można określić mianem niewytłumaczalnego.
Fot. Getty Images
Trudno wytłumaczyć fakt, że ktoś kiedyś podjął decyzję o zamknięciu lasów. Równie skomplikowane w pojęciu na logikę było też to, że podczas tegorocznych dożynek w gminie Kosakowo nie doszło do żadnej bijatyki, a ludzie ograniczyli się do dobrej zabawy na koncercie Tomasza Niecika. Zdaniem wielu wytłumaczyć się nie da też odpadnięcia już w pierwszym etapie konkursu chopinowskiego Aleksandry Świgut. Problem również mamy z logicznym uzasadnieniem tego, że swego rodzaju symbolem bogactwa jest obecnie jedzenie chleba i popijanie go wodą zagrzaną na palniku gazowym.
Wielu rzeczy niewytłumaczalnych dokonywał też Real Madryt, zwłaszcza w Lidze Mistrzów. Pierwsze skojarzenia są w tym momencie oczywiste: główka Sergio Ramosa, cztery Ligi Mistrzów w pięć lat, w tym trzy z rzędu. Wszyscy doskonale znamy te klimaty... Bardzo często, by ogarnąć w pełni skalę i wyjątkowość tego, co było nam dane przeżyć, musi najpierw minąć trochę czasu. Warto też jednak mieć na uwadze, że sprawy z etykietą niewytłumaczalnych nie za każdym razem muszą przywoływać jedynie te dobre emocje i wspomnienia. Dość wspomnieć o klątwie 1/8, niemożności zdobycia dwóch mistrzostw z rzędu od 2008 roku czy, choć skala tego nie jest oczywiście porównywalna z innymi wymienionymi powyżej zjawiskami, dwiema porażkami z Szachtarem Donieck w poprzedniej edycji Champions League.
Choć nie każdy musi się z tym zgodzić, tamten dwumecz w naszym odczuciu był jeszcze bardziej niewytłumaczalny niż niedawna porażka u siebie z Sheriffem. Z mistrzem Mołdawii, przynajmniej na razie, przegraliśmy bowiem w pojedynczym spotkaniu. Mimo wszystko też chyba w nieco większym stopniu możemy tutaj mówić o niesamowitej kumulacji pecha, ale jeszcze nie o zjawisku paranormalnym. 30 strzałów, gol rywala w ostatniej minucie. No cóż, trudno. Takie rzeczy jednak czasami się zdarzają. I nie piszemy tak tylko dlatego, że tak po ostatnim gwizdku stwierdził Don Emilio.
O wiele trudniej jest już znaleźć logiczne wytłumaczenie, gdy rywal z ligi ukraińskiej przyjeżdża do ciebie z wizytą osłabiony brakiem 11 zakażonych wrażym wirusem ważnych dla zespołu graczy, a następnie, zamiast rozpaczliwie się bronić, wynosi sobie z twojego domu najpierw meble, potem elektronikę, a na koniec muszlę klozetową wraz z kostką zapachowo-odkażającą marki Domestos. Do dziś tak naprawdę nie da się jakoś sensownie wytłumaczyć tego, jakim cudem zdziesiątkowany Szachtar aż tak wytarł Realem Madryt jego własną murawę. Ktoś powie, że to zwykły objaw lekceważenia. Jak zatem wyjaśnić, że jakiś czas później Królewscy wybrali się na Ukrainę, by odzyskać skradzione fanty i... znów dostali w czapę? Szachtar dwukrotnie złoił nam skórę, by koniec końców i tak nie wyjść z grupy, ponieważ po drodze zdążył przegrać 0:10 dwumecz z Borussią Mönchengladbach. Niepojęte, przynajmniej dla nas.
Dziś Real Madryt będzie miał okazję zrewanżować się za tamte przesączone absurdem dni. Okoliczności jednak dość mocno przypominają te sprzed niespełna roku. Królewscy po świetnym starcie szybko złapali zadyszkę, a po trzech meczach bez zwycięstwa część mediów już oficjalnie ogłosiła kryzys. Nic w tym zresztą dziwnego, mając na uwadze realia, w jakich funkcjonujemy od lat. Porażka z beniaminkiem, przedtem przegrana z absolutnym debiutantem w Lidze Mistrzów i remis z Villarrealem dają solidny argument ku temu, by przekreślić trzy pionowe kreski wyryte w ścianie i zacząć wzniecać to, co wielu z nas lubi najbardziej: panikę.
Gorące głowy schłodzić mogła co prawda przerwa na kadry, jednak tak naprawdę trudno stwierdzić jednoznacznie, czy faktycznie przyszła ona w odpowiednim momencie. Z jednej strony kadry narodowe na chwile odwróciły uwagę od zespołu, a część zawodników zdążyła dojść lub prawie dojść do zdrowia. Z drugiej jednak, Carlo Ancelotti przez stosunkowo długi czas nie mógł normalnie pracować ze zdecydowaną większością kadry w sytuacji, w której należy jak najszybciej znajdować rozwiązania problemów.
Nie wiemy, jak podczas tego trwającego dwa tygodnie zdalnego nauczania Carlo Ancelotti doprowadził wszystko do ładu i czy w ogóle miał tak naprawdę ku temu realną szansę. Nie ulega jednak wątpliwości, że dziś w Madrycie jest gorąco, a by za chwilę uniknąć piekła, trzeba najzwyczajniej w świecie wygrać. Z początku wszystko było fajnie, ale chyba wszyscy mieliśmy świadomość tego, że Ancelotti w końcu będzie musiał zacząć stawiać czoła prawdziwym problemom. Tego wieczoru właśnie czeka nas ten moment. Tym bardziej że już za moment czeka nas Klasyk z Barceloną, która również ma się z czego odkuwać.
* * *
Spotkanie z Szachtarem rozpocznie się dziś o 21:00. W Polsce będzie można je obejrzeć na kanale Polsat Sport Premium 3.
Mecz można też wytypować w FORTUNA. Kurs na zwycięstwo Realu Madryt wynosi 1,66.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze