Advertisement
Menu

Bernabéu zdobyte

Real - Celta 1:2

Zwycięstwo w tym spotkaniu mogło dać Królewskim prowadzenie w Primera División. Mogło też podtrzymać nadzieje kibiców na udany sezon. Trudno jednak wierzyć w cuda, jeśli w meczu z Getafe przegrywa się nie oddając celnego strzału na bramkę, a ze słabiutką Steauą wygrywa się po jednym, tragikomicznym, samobójczym golu przeciwnika. Podnieść na duchu mogłoby zwycięstwo z Celtą, bo jeśli nie z nią, to z kim, jeżeli Real Madryt ma być Mistrzem Hiszpanii?

Od początku spotkania zarysowała się delikatna przewaga Celty. Do tego przyzwyczajają nas powoli Królewscy, którzy w większości spotkań na początku grają zachowawczo, dopiero później zyskując na inicjatywie. Tak było i teraz - od pierwszych minut atakami ze skrzydła piłkarze Celty próbowali zagrozić bramce Casillasa. Trzy razy dośrodkowywał López, lecz na szczęście bez konsekwencji. Próbowali także piłkarze Realu, raz z lewej strony wrzucał Carlos, raz z prawej próbował Ramos. Kibiców na stadionie na dobre rozgrzał dopiero strzał Roberto Carlosa z 12. minuty. Brazylijczyk widząc wysuniętego bramkarza, potężnym strzałem z 30 metrów próbował wrzucić mu piłkę za kołnierz. Na nasze nieszczęście, piłka otarła się wręcz o poprzeczkę. Na szczęście za to, podopieczni Capello zaczęli odzyskiwać inicjatywę. W 14. minucie świetna wrzutka Gutiego trafiła wprost na genialną głowę Ramosa. Jego fantastyczną główkę we wspaniałym stylu obronił Pinto. Bardzo aktywny od pierwszych minut Guti nie dawał za wygraną, gdyby otrzymał większe wsparcie od kolegów, być może Królewscy prowadzili by już teraz. Niestety, Capello bał się kontry i nie zamierzał ryzykować od początku spotkania. Tym czasem w pojedynkę, mecz próbował wygrać Guti. Rozłożony na łopatki przed polem karnym podniósł się i... sam skosił przeciwnika. Tym sposobem w 18. minucie otrzymał żółty kartonik. Trzy minuty później z szesnastu metrów strzelał Ronaldo, Pinto zdołał jednak wybić piłkę na róg. Kto dośrodkowywał? Oczywiście... Guti. Złotowłosy wrzucił piłkę wprost na głowę Helguery. Ten jednak nie jest Ramosem, więc piłka poszybowała nad bramką. O dziwo, aktywny był Ronaldo. Już trzy minuty po niecelnej główce Helguery po raz kolejny chciał uświadomić kibicom, że z jego szyją wszystko w porządku. Jego błyskotliwy strzał z przed pola karnego obronił jednak dobrze dysponowany Pinto. Widać było, że Real Madryt gra swoje, przejął inicjatywę, po raz kolejny jednak brakowało skuteczności i wykończenia. Celta próbowała odzyskać inicjatywę, zagrozić bramce Casillasa, jednak atakując środkiem pola doprowadziła jedynie do zaostrzenia spotkania. Nikt nie zamierzał odpuszczać, wślizg gonił wślizg, gra w środku stała się nieco przypadkowa. Aż do 34. minuty, gdy po faulu na Ronaldo, tuż przed polem karnym Celty, piłkę dośrodkowywał oczywiście Guti. Do piłki mógł dojść Cannavaro, jednak w sporym zamieszaniu upadł w polu karnym Celty. Czy był popychany? Tego nie wiedzą nawet najstarsi Indianie, ale faktem jest, że karnego sędzia nie podyktował, w zamian dostaliśmy jedynie rzut rożny. Rożny, który stał się dla nas przekleństwem. Chwilę po nim świetna kontra Celty, Nestor Canobbio do Nené, a ten, w przeciwieństwie do madryckich napastników, nie marnuje takich okazji. Real - Celta, 0:1. Coś okropnego, biorąc pod uwagę znaczną przewagę Królewskich. Gol z 37. minuty wyraźnie rozgrzał wyobraźnię piłkarzy z Vigo, którzy próbowali pójść za ciosem. Odkryli się, jednak przygotowana przez Capello obrona szybko przywróciła porządek na boisku i ponownie panowali na nim piłkarze z Madrytu. Seria rzutów rożnych dla Królewskich nie przyniosła pożądanego efektu w postaci bramki. Przyniósł go dopiero kolejny rzut rożny wykonywany... nie, tym razem wykonywał go Raúl, który z Sępa zamienił się w kelnera. Wrzucił piłkę w pole karne, tam przepychał się Emerson i strzałem tuż przy słupku pokonał Pinto! Bramka do szatni? Tak, ale przed przerwą równie dobrze mogliśmy zobaczyć na tablicy wynik 2:2. Najpierw błąd popełnia Casillas, który źle oblicza tor lotu piłki. Rozpaczliwie fauluje Nené. Szczęście było tym razem po naszej stronie, sędzia, zamiast podyktować karnego dla Celty, ukarał napastnika gości żółtą kartką. W ostatnich sekundach pierwszej połowy Celta mogła jednak otrzymać cios, po którym ciężko byłoby się podnieść, jednak nieupilnowany w polu karnym Raúl uderzył z główki zbyt chimerycznie by zagrozić bramce Pinto. Do przerwy 1:1.

W czasie przerwy każdy na pewno wspominał akcje, po których Królewscy mogli prowadzić różnicą trzech bramek. Mogli, lecz skuteczność po raz kolejny została gdzieś w szatni. Nie było jednak powodu, by nie liczyć na przynajmniej jedną bramkę w drugiej połowie spotkania i zwycięstwo Realu. Gra w pierwszej połowie, styl, w jakim Królewscy przeprowadzali akcje, napawał optymizmem. Nie wszystkich. W drugiej połowie Capello na boisko delegował aż dwóch nowych zawodników. Diarrę zastąpił van Nistelrooy, flankę Robinho zajął Reyes.

Zmiany nie wpłynęły na grę zbyt dobrze. Królewscy znowu zaatakowali, brakowało jednak pomysłu na grę. Ze sporej przewagi Realu nie wynikało nic dobrego aż do 52. minuty, gdy sprytnym podaniem Ronaldo podłączył do akcji Carlosa. Ten potężnym strzałem zatrudnił Pinto, który z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Przewaga gospodarzy rosła, frustracja także, bowiem niewykorzystane okazje się mszczą, a tych było dzisiaj dla Królewskich co nie miara. W 56. minucie z woleja próbował strzelać van Nistelrooy, piłka jednak minęła bramkę. Chwilę później, pierwszą akcję w drugiej odsłonie spotkania przeprowadziła Celta. Zadziwiające, że przy takiej przewadze Królewskich, nadal utrzymywał się remisowy wynik. W 60. minucie niesygnalizowany strzał z dwudziestu metrów zatrzymał się na poprzeczce bramki Casillasa. To rozjuszyło podopiecznych Capello, który momentalnie odpowiedzieli groźną kontrą, jednak po podaniu Reyesa prosto w bramkarza strzelił Ronaldo. Szkoda kolejnej zmarnowanej okazji Królewskich, którzy powoli tracili wiarę w korzystny wynik. Stracili przewagę osiągniętą na początku drugiej połowy, do głosu zaczęła dochodzić Celta. Ale ani dla jednej, ani dla drugiej strony nic z tego nie wynikało. W 69. minucie w sytuacji sam na sam z Ikerem znalazł się Nené, który ostatecznie dał sobie odebrać piłkę wracającemu Cannavaro. Złe rzeczy zaczęły się dziać na murawie Santiago Bernabéu na dwadzieścia minut przed końcem spotkania. Zmiana kreatywnego bądź co bądź Diarry na van "Czekam na długą piłkę" Nistelrooya spowodowała, że Królewscy kompletnie zatracili się na boisku. Koncepcja gry siadła, przewagę zyskała Celta. Królewscy kontrowali schematem "długa piłka do Nistelrooya". Polska reprezentacja coś wie o długich piłkach do napastników, pan Engel powinien raz na zawsze wyperswadować Capello ten sposób gry, pokazując spotkanie z Koreą na MŚ 2002. Ostatecznie Real Madryt nieźle się bronił, jednak prawie każdą odzyskaną piłkę skrzętnie posyłano do van Nistelrooya. Niektóre szły na skrzydło do Ramosa. Ten nadal miał ochotę i pomysł na grę. W 75. minucie został wprawdzie zatrzymany nieprzepisowo przez Diego Placente, jednak dwie minuty później nie dał się w ten sposób zatrzymać. Dostał świetne podanie od prawie niewidocznego Beckhama, zwiódł obrońcę i... po raz kolejny odważnie interweniował Pinto. Królewscy w końcówce meczu byli gatunkiem zagrożonym wymarciem pod bramką Celty, jednak nadal nawet w trójkę próbowali zmienić rezultat spotkania. Starał się Ruud, któremu znudziło się czekanie na długie podanie. Najpierw w 80. minucie, niczym rasowy... obrońca, odebrał piłkę obrońcy rywali i podał w uliczkę do Raúla. Odważne wyjście Pinto zapobiegło bramce, także dobitki Raúla, Ruuda i Becksa okazały się nieskuteczne. Już minutę później ponownie próbował van Nistelrooy. Minął dwóch obrońców, podał do Ramosa, ten jednak, zmęczony rajdami, nie potrafił skutecznie rozprowadzić akcji. Niestety. Niewykorzystane okazje mszczą się jak już ktoś dawno temu powiedział i tak stało się także dzisiaj. W 84. minucie Jorge płaskim strzałem z około piętnastu metrów zdobywa drugiego gola dla Celty. Teraz było już po meczu. Capello mógł powiedzieć swoim piłkarzom cokolwiek, jednak zasieki momentalnie postawione przez piłkarzy z Vigo były nie do pokonania na pięć minut przed końcem spotkania. Spotkanie Realu Madryt z Celtą Vigo kończy się najgorszym z możliwych wyników, przegraną 1:2.

Rozpacz tym większa, że w pierwszej połowie i na początku drugiej, Królewscy powinni zmieść z murawy piłkarzy Celty. Grali szybko, do pewnego momentu pomysłowo. Wszystko funkcjonowało dobrze, oprócz wykończenia akcji. Czołówka zaczyna się formować, niedługo zacznie w niej brakować miejsca dla Realu Madryt. Z takimi wynikami oczywiście, bo gra - jak by nie patrzeć - napawa optymizmem. To Real miał przewagę, atakował, strzelał... Sporym błędem okazały się zmiany wprowadzone po przerwie, które cofnęły zespół i pozbawiły kreatywnego środka pola. Miejmy nadzieję, że Capello wyciągnie wnioski z dzisiejszej lekcji, a jego podopieczni odzyskają pewność siebie w starciach z nieco słabszymi zespołami, gdyż takie właśnie czekają na nas w terminarzu. Nadzieja umiera ostatnia - Hala Madrid!

Składy:
Real Madryt: Iker Casillas - Sergio Ramos, Helguera, Cannavaro, Roberto Carlos - Emerson, Diarra (Reyes 46’) - Raúl, Guti, Robinho (Van Nistelrooy 46’) - Ronaldo (Beckha 65’).
Celta: Pinto - Angel, Lequi, Contreras, Placente - Oubińa, Iriney - Núńez (Tamas 90’), Canobbio (Jorge 74’), Nené (Jonathan Aspas 80’) - Fernando Baiano.

Statystyki:
Strzały (celne): 16 - 10 (6 - 4)
Interwencje bramkarzy: 7 - 14
Faule: 23 - 22
Rzuty rożne: 14 - 3
Spalone: 0 - 0
Rzeczywisty czas gry: 51 minut, 9 sekund
Posiadanie piłki: 55% - 45%

Bramki:
0:1 Nené 35’
1:1 Emerson 43’
1:2 Jorge 82’

Kartki:
: Guti, Diarra, Oubińa, Nené, Reyes

Sędzia: Pérez Lasa

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!